reklama

Dom za miastem, który stał się dochodowym biznesem

Opublikowano:
Autor:

Dom za miastem, który stał się dochodowym biznesem - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z GarwolinaDla Bogdana Talarka to miał być dom, miejsce wypoczynku, relaksu, odskoczni od codzienności i natłoku obowiązków. Idea pozostała ta sama. Tyle, że Talaria Resort & SPA stało się miejscem, które na stałe wpisało się w hotelową mapę Mazowsza. Odwaga, determinacja, jasno sprecyzowane cele; tak z zaniedbanego XIX wiecznego pałacyku w Trojanowie powstał spełniający najwyższe standardy obiekt, ekskluzywne miejsce wypoczynku dedykowane przede wszystkim kobietom, ale i biznes przynoszący rocznie
reklama

4-5 mln przychodu. Kolejny dowód na to, że trzeba mieć marzenia, ale i umieć je zrealizować. O początkach działalności, swoich planach, ale i trudnościach związanych z prowadzeniem obiektu w szczerej rozmowie z Kurierem Garwolińskim opowiada biznesmen, Bogdan Talarek.



Kurier Garwoliński: Od 2,5 roku w Trojanowie działa Talaria Resort & SPA, jedyny taki hotel w Polsce sprofilowany głównie dla pań. Przez ten czas pokazaliście Państwo, że pomysł był dobry i na stałe wpisaliście się w hotelarską mapę Mazowsza, ale nie jest to pierwsze Pana przedsięwzięcie. W biznesie zaistniał Pan już jakiś czas temu…


Bogdan Talarek: Pierwsze kroki w biznesie rozpocząłem w 1989r. w Pruszkowie. Zająłem się budową sieci telekomunikacyjnych i w tej branży prowadzę działalność do dzisiaj. Przeszedłem różne etapy rozwoju - od linii drutowych napowietrznych, poprzez kablowe, centrale ręczne do światłowodów i central bezobsługowych. Jestem udziałowcem w kilku firmach związanych z szeroko pojętymi usługami telekomunikacyjnymi.

KG: Czym dokładnie zajmuje się Pana firma?
BT:
Firma Dawis IT buduje własne sieci i dostarcza Internet do zachodniej części województwa mazowieckiego. Mamy ponad 300 km własnych światłowodów, po których rozprowadzamy superszybki Internet dla biznesu w Pruszkowie, Grodzisku Mazowieckim, Ożarowie, Błoniu, w Warszawie. ROX to firma, która specjalizuje się w przewiertach sterowanych, najkrócej mówiąc, za pomocą bezwykopowych maszyn wprowadzamy w ziemię rurę, w którą można włożyć telekomunikację, energetykę, gaz, wodę i tak dalej... DAWIS to firma budująca sieci i współpracująca ze wszystkimi dużymi operatorami – kiedyś Telekomunikacją Polską, w tej chwili Orange, Polkomtelem, T-mobile, i tymi wszystkimi operatorami, którzy oferują ludziom telewizje kablowe, telefony, Internet. Oprócz tego pracujemy dla dużych korporacji budujących drogi i autostrady.

KG: I nagle po dwudziestu paru latach działalności w telekomunikacji - Talaria…
BT:
Tak, to może zaskakiwać, zwłaszcza w zestawieniu z dotychczasową działalnością…  Na decyzję o kupnie pałacyku w Trojanowie złożyły się dwie rzeczy; po pierwsze marzenia, po drugie, co tu dużo mówić, ciągnęło mnie w te strony. Pochodzę z Sobolewa. Tu spędziłem dzieciństwo, tu miałem przyjaciół i przede wszystkim rodzinę. Zatem siłą rzeczy bywałem w tych stronach dosyć często.
W 2004 r. z inspiracji brata Darka kupiłem pałacyk w Trojanowie.  Pierwsze wrażenie nie było zachęcające, choć kocham przyrodę. Wszystko było tak zarośnięte, że widoczność ograniczała się do 10 m od budynku... Jakieś akacje, jakieś jeżyny, ale mury stały. Właściwie były to mury i kawałek przeciekającego dachu. Powiedziałem sobie wtedy :  Dasz radę. Po załatwieniu zakupu i formalności, zabraliśmy się do pracy. Po ciężkich latach harówki doprowadziliśmy obiekt do takiego stanu jak pan widzi. Powstała z tego perełka architektoniczna.  Odtworzyliśmy budynek z 1868 roku, zaprojektowany przez Bolesława Podczaszyńskiego, znanego architekta, który wykonywał projekty dla pałacu w Wilanowie. Najważniejsze, że daliśmy temu miejscu drugie życie.


KG: Od początku planował Pan rozbudowę obiektu i zakup kolejnych hektarów ziemi?
BT:
Pałac od początku był za duży dla jednej rodziny, więc każdy etap remontu, czy odbudowy przybliżał mnie do decyzji, aby połączyć przyjemne z pożytecznym. Coraz śmielej myślałem o wykorzystaniu obiektu pod cele komercyjne. Może hotel, może dom spokojnej starości, może inne rozwiązania. W 2009 r. złożyłem wniosek o dotację unijną na utworzenie hotelu. Finansowanie było dosyć duże bo sięgające 50%. To dodatkowo mnie determinowało. Ten projekt przeleżał trzy lata w zamrażarce. Moment złożenia projektu nie przerwał prac remontowych, w tym czasie oddaliśmy do użytku apartament, piwnicę, kuchnię, łazienki, dwie sypialnie, salon i kominek. Po 3 latach dostałem informację z Mazowieckiej Jednostki Wdrażania Programów Unijnych, że istnieje możliwość uruchomienia tego projektu.

KG: Co w funkcjonowaniu nieruchomości zmieniła dotacja?
BT:
Dzięki dotacji postanowiłem otworzyć hotel.  W związku z brakiem doświadczenia w tej materii zaprosiliłem do współpracy firmę consultingową  związaną z działalnością hotelowo-gastronomiczną. I tak na podstawie ich doświadczeń oraz naszych możliwości stworzyliśmy coś, co jest naszym wyróżnikiem w Polsce i w Europie – obiekt dedykowany paniom – Talaria Resort & SPA. W fazie projektowej był to hotel wyłącznie dla kobiet, nie robiliśmy nawet szatni ani łazienek dla mężczyzn, ale pomysł na tyle się obronił, że do dnia dzisiejszego zostaliśmy przy weekendach tylko dla pań.  Będziemy pracować nad tym, żeby panie coraz częściej miały nasz obiekt na wyłączność. Weszliśmy na rynek polski z czymś nowym, w związku z tym musimy budować swoją strategię od podstaw. Istniejemy 2,5 roku, ale czasami, kiedy zapytam kogoś czy wie, gdzie jest ta Talaria to okazuje się, że wie i słyszał i że się  wybiera, a to cieszy, bo nasza praca nie idzie na marne.


KG: Dlaczego postanowił Pan, że utworzy obiekt dedykowany kobietom?
BT: 
Musieliśmy znaleźć wyróżnik spośród tysięcy innych hoteli. Dwór, pałac – to oklepane. Niczym byśmy się nie różnili poza nazwą miejsca. Trzeba było znaleźć niszę. I myślę, że ją znaleźliśmy. W pierwszym roku działalności dostaliśmy 6 wyróżnień za pomysł, za to, że stworzyliśmy coś, czego jeszcze u nas w Polsce nie było... Nie ukrywam, że stworzenie obiektu dedykowanego paniom, bardzo pomaga nam marketingowo. W ciągu roku, jako obiekt osiągnęliśmy taką rozpoznawalność, jaką normalnie pozyskuje się w ciągu kilku lat.

KG: Jak wygląda obłożenie hotelu, skoro panowie mogą przyjeżdżać tylko od poniedziałku do piątku,  a od piątkowego popołudnia do niedzieli popołudniu są tylko panie?
BT:
Średnie obłożenie wynosi u nas około 65%, a w weekendy dochodzimy do 100%. Do tego notujemy systematyczny wzrost odwiedzin grup, które organizują u nas konferencje, szkolenia, oraz wybierają różne formy aktywnego wypoczynku. Nasza oferta jest naprawdę bogata. Mamy wiele atutów, których nie mają inne hotele.


KG: Czyli tak naprawdę– kobiety i konferencje? A eventy?
BT:
Weekendy dla kobiet to nasza główna sfera zainteresowania. Są także wybrane dwa weekendy w miesiącu, gdy organizujemy przyjęcia weselne. W ciągu tygodnia organizujemy różnego rodzaju eventy: konferencje, szkolenia, integracje firmowe, obozy sportowe. 

KG: Żeby prowadzić taki biznes trzeba mieć pewną wiedzę. Skąd Pan ma taką wiedzę, czy może opiera się Pan na odpowiedniej kadrze, którą Pan zatrudnił?
BT:
Zdecydowanie. Podstawą każdego biznesu są ludzie. Samemu można zrobić dużo, ale nie wszystko. Ja wychodzę z założenia, że nie ma sensu nabywać wiedzy w każdej dziedzinie.  Po co się uczyć i  doświadczać, jak można oprzeć się na wiedzy kogoś, kto wie jak to robić? Obecnie zatrudniam 40 osób, w tym 7 osób ścisłej kadry menadżerskiej.


KG: Czy wszyscy ludzie, którzy przychodzą tutaj do pracy muszą od razu mieć odpowiednią wiedzę i kwalifikacje, czy Pan również daje im szansę rozwoju?
BT:
Oczywiście mile widziane są osoby z doświadczeniem w branży hotelarskiej czy gastronomicznej, ale i młodych szukających swego celu w życiu też chętnie widzimy w naszym zespole. U nas to taka mieszanka rutyny z młodością. Są tacy jak Klaudia Babiej, obecny dyrektor operacyjny czy Monika Mońko, członek zarządu, którzy są z nami od początku i przeszły całą ścieżkę kariery. Są też Monika, Iwona, Małgosia, Marta, Dorota – ostoje naszego SPA czy Gabrysia z recepcji, które są z nami od otwarcia obiektu. Kilkanaście osób nie wytrzymało presji ciągłego doskonalenia się i koncepcji, że to gość jest najważniejszy.

KG: Skąd pochodzą ludzie, których Pan zatrudnia?
BT:
90%  to ludzie stąd, z Trojanowa i okolic. Dajemy tym ludziom miejsca pracy, to taki nasz mały lokalny rynek pracy.

KG: Na jakie atrakcje w Talarii mogą liczyć Państwa klienci?
BT:
W tej chwili obiekt hotelowy ma ponad 5000 m2. Składają się na to 34 pokoje, 16 w pawilonie parkowym – i 18 w pałacu, w tym apartament z dwoma pokojami. Do tego mamy dwie restauracje, bar, 1000m2 powierzchni SPA, w tym 10 gabinetów specjalistycznych, mamy hammam – łaźnię turecką składającą się z 3 osobnych pomieszczeń, basen, duże jacuzzi, banię ruską - na całym Mazowszu  są tylko dwie takie. Oprócz tego mamy salę konferencyjno- eventową, gdzie robimy wesela, ale też przyjęcia okolicznościowe, sylwestra, andrzejki, imprezy związane z obsługą naszych gości. Posiadamy własne zaplecze gastronomiczne. W Pawilonie Parkowym jest sala kominkowa dla około 30 osób. Do tego jest 25 ha terenu, cztery zarybione stawy o powierzchni prawie 6ha. Mamy łódki, kajaki. Do tego oczywiście cały zakres zabiegowy w SPA. Z pełną ofertą można się zapoznać na naszej stronie internetowej talaria.pl.


KG: Wypoczywać można u Państwa nie tylko spokojnie, ale również bardzo aktywnie. W ofercie mają Państwo przejażdżki quadami. To są rozrywki zaadresowane do Panów?
BT:
W weekendy nie organizujemy przejażdżek quadami. Tak jak wspominałem, weekendy są zarezerwowane dla pań. Atrakcje przygotowują firmy eventowe związane z obsługą konferencji. My możemy udostępnić banie, quady, rowery, sprzęt do nordic walking, ale, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom gości, myślę o stworzeniu własnego  pakietu dla grup zorganizowanych.

KG: Jak radzą sobie Państwo, jeżeli klient zgłasza jakieś uwagi  co do funkcjonowania hotelu, bądź jakości potraw? Na pewno mają Państwo opracowane jakieś procedury, które ułatwiają radzenie sobie z tego rodzaju problemami.
BT:
Mamy dwa rodzaje problemów, które możemy rozróżnić. Pierwsza sprawa to złośliwość rzeczy martwych, czyli: silnik stanie, woda się wyleje, kran się urwie, przecieknie dach itd. Ale jeszcze ważniejszym elementem w tym wszystkim jest człowiek. 90% problemów, które powstają są związane z tym, że ktoś nie w ten sposób jak powinien podchodzi do gościa. Mamy codzienne spotkania menedżerów i raz na tydzień takie spotkania z załogą. Tłumaczymy na nich, że najważniejszym elementem tej układanki jest gość i nawet jakby nie miał racji to musimy pokazać, że jego uwagi weźmiemy pod uwagę i będziemy je analizować. Dodatkowo w każdym pokoju są ankiety, które gość może wypełnić. I nie zawsze jest tak, że mamy oceny 10/10, zdarzają się też jedynki. Jeżeli widzimy, że to jest nasza wina, wówczas gość dostaje rabaty, specjalne podarunki od nas. Chcemy, żeby ten element niezadowolenia zostawał w hotelu, żeby nie wychodził za jego próg. Ale jeszcze raz podkreślę, że ważne są ciągłe szkolenia i dobór nowych ludzi, bo najsłabszym elementem w tym wszystkim mogą być ludzie, ale nie u nas. Przez dwa lata udało nam się tak dobrać ludzi, że ten problem jest coraz mniejszy. Załoga, którą teraz dysponuję spełnia najwyższe standardy jeżeli chodzi o obsługę gościa.

KG: Bardzo dziękuje za rozmowę.


reklama
reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
logo