KG: Zacznę od gratulacji drugie miejsce na mistrzostwach Polski to duży sukces.
RG: Dziękuję, to cieszy.
KG: Spodziewałeś się takiego wyniku?
RG: Ostatnie tygodnie przed startem były dla mnie wyczerpujące; sesja, cięższe treningi. Zawsze gdy ktoś mnie pyta przed biegiem, jaka jest moja forma, odpowiadam, że wszystkiego dowiem się podczas biegu. Tak było i tym razem. Chłopaki ruszyli mocno od początku, a ja kilka metrów za nimi kontrolowałem przebieg biegu. Po trzecim kilometrze zauważyłem, że chłopaki z przodu zaczynają powoli słabnąć, postanowiłem zaryzykować i ruszyłem w pogoń za nimi. Udało się ich dogonić i ostatni kilometr biegłem ile sił, starczyło na srebrny medal. Zaraz po biegu zastanawiałem się jak to możliwe, że po tak ciężkim okresie udało mi się zdobyć ten srebrny medal z przyzwoitym czasem.
KG: Jak wyglądały Twoje sportowe początki?
RG: Na początku, jak większość dzieciaków kopałem piłkę. W pierwszej klasie gimnazjum zacząłem grać w klubie Wilga Garwolin. Kiedy trafiłem do szkoły średniej, zrezygnowałem z piłki, miałem chwilę przerwy od sportu i dopiero w trzeciej klasie technikum zacząłem biegać.
KG: A zaczęło się od…?
RG: Zaczęło się od biegu organizowanego z okazji Dni Garwolina. Pomyślałem, że wystartuję i sprawdzę swoje możliwości. Zacząłem się przygotowywać miesiąc przed biegiem. To był rok 2010, ukończyłem bieg na 26 miejscu z czasem 37:01, biegłem wtedy w tenisówkach, bez zegarka (śmiech). Potem znowu przerwa, a kiedy rozpoczął się rok szkolny, mój nauczyciel wychowania fizycznego pokierował mnie na trening do pana Stanisława Buszty. Z panem Busztą trenowałem przez 5 lat, ale przyszedł taki moment, że nie poprawiałem swoich wyników. A skoro chodziłem na treningi prawie codziennie, poświęcałem temu dużo czasu i energii, to chciałem coś osiągnąć, chciałem się rozwijać. Zacząłem szukać kogoś, kto mógłby mi w tym pomóc. Wtedy poznałem kolegów, którzy trenowali z panią Bożeną Dziubińską, która jest trenerką juniorskiej kadry narodowej. Pojechałem na rozmowę, okazało się, że pani Bożena zgodziła się pomóc mi w treningach. Pierwszego sierpnia minęły trzy lata od kiedy razem trenujemy, ale nadal należę również do klubu Wilga Garwolin.
KG: Na jakie dystanse biegasz?
RG: Od 3000 do 10 000 metrów.
KG: A w jakich osiągasz najlepsze wyniki?
RG: W tym roku najlepsze wyniki osiągnąłem na dystansie 3000 m i 5000 m, nie udało mi się tylko poprawić wyniku na dystansie 10000 m. Dla mnie nie liczy się miejsce, które zajmę podczas biegu, ale czas jaki uzyskam. I właśnie to zawsze mam w głowie kiedy stoję na starcie, zawsze chcę poprawić swój rekord życiowy.
KG: Czym się zajmujesz poza sportem?
RG: Obecnie jestem na trzecim roku studiów na Politechnice Łódzkiej, studiuję budownictwo. Trenuję po zajęciach, zwykle wieczorami. Na większość treningów wychodzę pobiegać do pobliskiego parku, gdzie mam trochę miękkiego terenu, a kiedy mam zaplanowany mocniejszy trening, jadę na stadion.
KG: Czy wiążesz swoje plany bardziej ze sportem, czy też z budownictwem?
RG: Może niektórych zaskoczę, ale bardziej marzy mi się zostać inżynierem, chociaż nie wyobrażam sobie życia bez sportu.

KG: Jakie masz plany odnośnie biegania?
RG: Nie narzucam sobie konkretnych założeń. Wszystko zależy od mojej formy, od moich wyników. Staram się dawać z siebie wszystko, ale muszę dzielić ten czas ze studiami. Dlatego jeśli zgrupowania pokrywają się z sesją, zawsze wybieram sesję. Nie mam tyle czasu na treningi, ale jak dotychczas udaje mi się to pogodzić. Czas pokaże co będzie dalej, jeśli będę miał dobre wyniki, może przerzucę się na dłuższe dystanse. Cel jest jeden: osiągać coraz lepsze wyniki.
KG: Jak przygotowujesz się do biegów?
RG: Biegam (śmiech). Jeśli wiem, że mam szanse na medal, to rzeczywiście się stresuję, ale zawsze daję z siebie wszystko. Przygotowania to składowa wielu treningów, wytężonej pracy. Staram się temu poświęcić kiedy czuje, że coś z tego może być, że stać mnie na bieganie na wysokim poziomie. Podczas mojej przygody z bieganiem wspiera mnie moja rodzina, ale także przyjaciele, którzy motywują mnie przed startami i pomagają mi stanąć na nogi kiedy przychodzi niepowodzenie.
KG: Skoro nie wiążesz ze sportem wielkiej przyszłości, to czym dla Ciebie jest sport? Co Ci daje?
RG: Szczególnie teraz podczas studiów często jest to dla mnie forma relaksu, ale jest to także pasja. Zawsze mnie ciągnęło do jakiegoś sportu. Tak spędzam mój wolny czas.
@@@
KG: Opowiedz coś o swoich osiągnięciach.
RG: Większe osiągnięcia pojawiły się rok temu. Zaczynając od stycznia; wygrana podczas ulicznego biegu Chomiczówki w Warszawie na 15 km. W marcu 2017 roku 6 miejsce podczas Mistrzostw Polski w biegu przełajowym na 10 km w Jeleniej Górze, również w marcu 2 miejsce na Akademickich Mistrzostwach Polski w biegach przełajowych na 9 km w Łodzi. W kwietniu 7 miejsce na 10000 m podczas Mistrzostw Polski z rekordem życiowym 29.53, w Rybniku. W lipcu 4 miejsce na Mistrzostwach Polski w Białymstoku na dystansie 5000 m, z wynikiem 14.13. Dalej sierpień 2017 roku 5 miejsce, w Gdańsku na 10 km, z czasem 30.15. Później bardzo dobrze przepracowane zgrupowanie w górach i pod koniec sierpnia udało się zdobyć brązowy medal podczas ulicznych mistrzostw Polski na dystansie 5 km, z wynikiem 14.44. Tydzień później, we wrześniu również brązowy medal podczas mistrzostw Polski w półmaratonie, z wynikiem 01.07.17. W listopadzie niespodziewanie wygrywam eliminacje do Mistrzostw Europy na Słowacji w biegach przełajowych i w grudniu reprezentowałem nasz kraj na dystansie 10 km. Początek 2018 roku to obrona tytułu podczas biegu Chomiczówki w Warszawie na dystansie 15 km, z wynikiem 46.15, a w marcu brązowy medal na MP w biegach przełajowych na 10 km w Żaganiu. Marzec 2018 rok to srebrny medal na dystansie 9 km podczas AMP w biegach przełajowych w Siemianowicach Śląskich. Pod koniec kwietnia 5 miejsce w MP na 10000 m w Łomży, z czasem 30.08. W maju srebrny medal na AMP na dystansie 3000 m, w Lublinie z wynikiem 8.17. Na początku czerwca zwycięstwo w Memoriale Janusza Kusocińskiego na dystansie 3000 m. W Chorzowie z nowym rekordem życiowym 8.11 – to najlepszy tegoroczny wynik w Polsce. Potem, również w czerwcu, drugie miejsce podczas Memoriału Józefa Żylewicza w Gdańsku na dystansie 5000 m, z nowym rekordem życiowym 14.11. No i w lipcu najlepsze dotychczas osiągnięcie, srebro podczas MP w Lublinie na 5000m, z czasem 14.18
KG: Sam sobie ustalasz treningi?
RG: Nie, wszystkie treningi rozpisuje mi trenerka. Jestem z nią w stałym kontakcie niezależnie od miejsca pobytu.
KG: A zgrupowania?
RG: Często jeżdżę na zgrupowania razem z kadrą Polski. Tam trenujemy dwa razy dziennie. Podczas roku akademickiego z systematycznością wyjazdów jest ciężko, ponieważ zazwyczaj odbywają się one wtedy, kiedy ja mam sesję. Ale w wakacje mam więcej czasu, właśnie wyruszamy w góry.
KG: Da się na tym sporcie zarobić?
RG: Jeśli jesteś jednym z lepszy, to tak. Na moim poziomie raczej nie. Ja dopiero przebijam się do czołówki najlepszych biegaczy w Polsce.
KG: A biegi uliczne?
RG: Tak, na nich można zarobić ale bardziej skupiam się na bieżni.
KG: Skąd w takim razie zdobywasz pieniądze na wyjazdy, zgrupowania?
RG: Połowę kosztów wyjazdu, na przykład na zgrupowanie, pokrywa klub. Dodatkowo dostałem stypendium od miasta, wprawdzie tylko na cztery miesiące, ale zawsze to coś. Miałem również stypendium na uczelni. Także jakoś sobie radzę.
KG: Masz swojego sportowego idola?
RG: Wcześniej nie miałem, ale ostatnio bardzo zainspirował mnie młody biegacz z Norwegii, Jakob Ingebrigtsen, który podczas tegorocznych Mistrzostw Europy w Berlinie zdobył złoty medal na 1500 m i 5000 m, a ma zaledwie 17 lat.
KG: Co jest Twoim największym marzeniem?
RG: Moje marzenie na tę chwile to inżynier budownictwa. Jeśli chodzi o bieganie, choćby medal mistrzostw Europy, ale to poza moim zasięgiem.
KG: Czyli Twoje plany są skoncentrowane na budownictwie i nie skusiłby Cię żaden osiągnięty wynik?
RG: Gdybym miał wyniki na poziomie czołówki europejskiej, to na pewno bardziej skupiłbym się na bieganiu (śmiech).
Komentarze (0)