- O biegu flagi myślałem już dosyć dawno, ponieważ startuję tam corocznie od 2016 roku. Tydzień przed świętami doznałem kontuzji i mój start znał pod znakiem zapytania. Ostatecznie zdecydowałem sie pojechać po prawie 3-tygodniowej przerwie – mówi Łukasz Świesiulski z Victusa Rębków.
W tym roku organizatorzy zmienili całkowicie trasę, przenosząc cały bieg z Warszawskiej Cytadeli na tereny koło Centrum Olimpijskiego. Trasa liczyła nieco ponad 10km. Bieg ukończyło 556 uczestników.
- Wiedziałem, że o dobre miejsce bez przygotowania będzie ciężko, tym bardziej, że na linii startu stanęło kilku mocnych biegaczy i tak od samego początku ukształtowała się 5-osobowa grupa biegaczy w tym ja. W grupie tej trzymaliśmy się do ponad połowy dystansu. Następnie postanowiłem lekko przyspieszyć próbując rozerwać grupę. Udało się, ponieważ atak wytrzymał jeden z zawodników, z którym biegliśmy razem już do samej mety. Wiedziałem, że po tym ataku na mocny finisz zabraknie sił a poza tym przerwa w treningach dała się mocno odczuć. Ostatecznie zająłem II miejsce open oraz I w klasyfikacji służb mundurowych, z czego jestem bardzo zadowolony. Przegrałem o 10sekund. Bez treningu 3-tygodniowego myślałem, że będzie dużo gorzej. Czas mój na mecie to 32:57 na trasie ponad 10 - kilometrowej w dość ciężkich wietrznych warunkach – wspomina zawody Łukasz Świesiulski.- Powoli będę wracać do treningu i chce jak najszybciej wrócić do dyspozycji sprzed przerwy – dodaje zawodnik.@@@
reklama
Komentarze (0)