reklama
reklama

Król Robert, samotny Messi i wypoczęci Francuzi. Liga Mistrzów wkracza w decydującą fazę

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Król Robert, samotny Messi i wypoczęci Francuzi. Liga Mistrzów wkracza w decydującą fazę - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportW klasycznym dla kina akcji filmie ‘’Krwawy Sport’’ bohater grany przez Jean-Claude’a Van Damme’a bierze udział w nielegalnym turnieju, w którym wojownicy reprezentujący różne sztuki walki walczą ze sobą w systemie turniejowym, żeby wyłonić najlepszego ‘’fightera’’. Finały Ligi Mistrzów co prawdą odbędą się w Lizbonie a nie Hongkongu, a uczestnicy nie będą – a przynajmniej nie powinni – używać pięści, ale sama formuła będzie równie wyniszczająca i do końcowego triumfu niezbędne będą nie tylko
reklama

umiejętności, ale również hart ducha i żelazne płuca. Spośród charakteryzujących się różnymi przymiotami wojowników, najpotężniejszym ma być Polak, Robert Lewandowski. Czy doprowadzi swoją armię do zwycięstwa?



Jedno miasto. Dwa stadiony. Osiem zespołów marzących o sięgnięciu po najważniejsze klubowe trofeum. Wszystkie mają za sobą przedziwne sezony, poszarpane pandemią koronawirusa i podszyte lękiem o finansową przyszłość. Dla zespołów z Francji – PSG i Lyonu – mecze w Lidze Mistrzów będą jednymi z pierwszych starć o punkty od marca, kiedy pandemia wybuchła w Europie. Barcelona przystąpi do walki po słabiutkim sezonie, w którego końcówce w łatwy sposób oddała mistrzostwo w ręce Realu Madryt. Kopciuszek w elicie – Atalanta – będzie reprezentantem Bergamo, czyli jednego z miast najpoważniej dotkniętych pandemią. Ale na kilka gorących lizbońskich nocy to wszystko straci znaczenie. Wszyscy przystąpią do kluczowych starć maksymalnie zmobilizowani. Turniejowa formuła dla wszystkich będzie nowością, ale bukmacherzy mają dwóch wyraźnych faworytów. Według ekspertów z firmy Totolotek – legalnego polskiego bukmachera – tegoroczną edycję Ligi Mistrzów wygra Manchester City (kurs na końcowy triumf to 3.2) albo Bayern Monachium (za złotówkę postawioną na Bawarczyków można wygrać 4 – minus podatek). Wiele zależeć będzie od Roberta Lewandowskiego, który w klasyfikacji najlepszych strzelców rozgrywek ma tak dużą przewagę, że bukmacherzy przestali przyjmować zakłady na to, że ją wygra.

Francuska tajemnica
W najdziwniejszej sytuacji są zespoły z Francji. Tamtejsze rozgrywki klubowe zostały zakończone w związku z pandemią już w kwietniu. Lyon i PSG ostatnie mecze o ligowe punkty rozegrały pięć miesięcy temu. Tak długa przerwa zdarza się w polskiej Klasie B, ale nigdy w profesjonalnych rozgrywkach! Oczywiście Francuzi w ostatnim czasie rozgrywali dużo meczów sparingowych, ale przecież wszyscy eksperci zgodnie podkreślają, że one nigdy nie zastąpią meczów o punkty. Pod koniec lipca dwa francuskie zespoły pozostające w grze o Ligę Mistrzów zmierzyły się ze sobą w jedynym meczu o stawkę, w finale Pucharu Ligi Francuskiej. Skończyło się na bezbarwnym widowisku, bezbramkowym remisie i wygranej zespołu ze stolicy po serii rzutów karnych. O dziwo jednak tydzień później w 1/8 finału Ligi Mistrzów Lyon sensacyjnie wyeliminował Juventus, za co posadą zapłacił Mauricio Sarri. W ćwierćfinale Francuzów czeka jeszcze trudniejsze wyzwanie – zmierzą się z Manchesterem City i według ekspertów z firmy Totolotek na tym zakończą zmagania.
Niektórzy są zdania, że tak długa przerwa mogła wręcz pomóc francuskim drużynom i właśnie w PSG, które w pierwszym ze spotkań ćwierćfinałowych zmierzy się z Atalantą, upatrują faworyta rozgrywek. Takich głosów nie brakuje nawet wśród uznanych ekspertów. – Dla mnie faworytami są Manchester City oraz PSG. Jestem przekonany, że zespół z Paryża jest nieco mocniejszy niż 3 czy 4 lata temu. Może pod względem obsady poszczególnych pozycji wówczas byli nieco mocniejsi, ale wtedy rywale też byli potężniejsi. Jestem zdania, że europejski futbol na najwyższym poziomie trochę ostatnio się osłabił i PSG wciąż jest jednym z dwóch-trzech najlepszych zespołów. Nie szukałbym fałszywych argumentów, przez które paryżanie mieliby nie wygrać Ligi Mistrzów – podkreśla były wieloletni szkoleniowiec Arsenalu Londyn, Arsene Wenger.
@@@
Król Robert i samotny Bóg futbolu
Chociaż Robert Lewandowski prowadzi w klasyfikacji strzelców tegorocznej edycji Ligi Mistrzów z 13 golami na koncie (drugi Erling Haaland zdobył 9 bramek i tego dorobku już nie powiększy, jego Borussii Dortmund nie ma w ćwierćfinale), a w tym sezonie po raz kolejny jest klasą sam dla siebie, wciąż ma coś do udowodnienia. Jeszcze nigdy nie wygrał Ligi Mistrzów, a część kibiców wciąż jest zdania, że w najważniejszych spotkaniach Polak znika z radarów. Z tą łatką może się pożegnać już w piątek, kiedy w meczu o awans do półfinału Bayern zmierzy się z Barceloną. Katalończycy bez problemu odprawili z kwitkiem w poprzedniej rundzie Napoli, ale nie pozbyli się swojej bolączki – cały czas są całkowicie uzależnieni od Leo Messiego. Jeśli Bawarczycy znajdą sposób na odizolowanie argentyńskiego Boga futbolu i zdominowanie środkowej strefy, otworzy się przed nimi szeroka droga do awansu. Nietypowa formuła finałów może im odpowiadać – w końcu o reprezentacji Niemiec zawsze się mówi, że to zespół turniejowy. Czy ta zasada przełoży się także na piłkę klubową? Nie wiadomo, ale warto zwrócić uwagę na fakt, że Bawarczycy i Katalończycy są jedynymi zespołami w stawce, które wiedzą, jak smakuje triumf w Lidze Mistrzów. Przy pojedynczych meczach decydujących o awansie nie można pozwolić sobie na żaden błąd, a doświadczenie i „gen wygrywania” będą bezcenne.


Nowa formuła zostanie na dłużej?
Chociaż rewolucja w systemie rozgrywek została w tym sezonie wymuszona przez siłę wyższą, nie można wykluczyć, że zostanie z nami na dłużej. UEFA od dawna zastanawia się nad sposobami na uatrakcyjnienie rozgrywek, a turniej w stylu tego z „Krwawego sportu” może być dla kibiców spełnieniem marzeń. Jedno miasto, osiem najsilniejszych zespołów Europy, gra na wyniszczenie. Czy to będzie uczciwe? Nie do końca, zespoły są na zupełnie innym etapie pod względem przygotowania fizycznego, a jeden błąd może zadecydować o odpadnięciu z walki. Czy to będzie zdrowe? Niech obędzie się bez kontuzji, ale zdrowie piłkarzy przy takiej intensywności spotkań na pewno będzie poważnie narażone. Czy to zniechęci działaczy do nowej formuły rozgrywek? Absolutnie nie. W końcu dla nich najważniejsza jest atrakcyjność produktu, a że po drodze mogą być „ofiary”? W filmie z Van Dammem też ich przecież nie brakowało.

reklama
reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama