13 października fani samochodów terenowych i „ostrej jazdy” mogli spróbować swoich sił podczas kolejnej edycji Sobolewiady. W tym roku tematem przewodnim imprezy było hasło: „Kościuszkowcy – Bitwa pod Maciejowicami”. Organizatorzy położyli ogromny nacisk na poszanowanie zieleni. Za uszkodzone drzewa i połamane krzewy posypały się punkty karne.
Sobolewiada po raz siedemnasty
Zjechali się do Sobolewa z różnych krańców województwa mazowieckiego i nie tylko, by znowu poczuć siłę swoich czterokołowych „cacek”. Czym więc jest Sobolewiada? - Jest to impreza zorganizowana, są ustalone trasy i próby specjalne, przejazdy przez rzeki. Wszystko dzieje się za zgodą władz gminnych, leśniczych i policji – tłumaczy Witek Szewczyk, organizator rajdu.
Trasa imprezy to kilkadziesiąt kilometrów polnych i leśnych dróg. Wypełniona była niespodziankami, które uczestnicy musieli pokonać według roadbooka, czyli książki drogowej, na której kilometr po kilometrze opisana była trasa z uwzględnieniem szczególnie trudnych miejsc.
@@@
Dla urozmaicenia organizatorzy przygotowali próby przejazdu, punkty kontrolne, punkty foto do odnalezienia i nieoczekiwane niespodzianki typu trial, próba czasowa, przeszkody wodne, piachy, trawersy czy błoto. Był nawet mały „Rock Crawling” - jazda po skałach i płytach betonowych.
Wszystkie uczestniczące załogi podzielone były na trzy grupy: turystyczną, wyczynową i ekstremalną, w zależności od stopnia przygotowania swojego samochodu do jazdy w cięższym terenie. W sobotniej zabawie mogli wziąć udział również goście. Dostali oni podobnie jak uczestnicy wszystkie materiały nawigacyjne i wyżywienie. Ich udział różnił się jednak tym, że nie mieli zaplombowanych kart drogowych, nie zaliczali prób przejazdu oraz nie wzięli udziału w klasyfikacji końcowej.
Sobolewiada to całodzienna impreza okupiona pewnymi stratami. Dlatego każdy uczestnik musiał wnieść opłatę wpisową, która sfinansowała szereg potrzeb. Organizatorzy zadbali między innymi o opłacenie przejazdów przez tereny prywatne czy naprawę zniszczonych przez uczestników dróg gminnych.
Po rajdzie wszyscy usiedli do wspólnego posiłku. Na stołach królowała kuchnia wojskowa, czyli grochówka i bigos. Na zakończenie odbyło się ognisko.
W całej imprezie wzięło udział około 60 załóg samochodów terenowych oraz kilkanaście motorów i quadów uczestników oraz obserwatorów tej cyklicznej imprezy. Kolejna odsłona już w pierwszym kwartale nowego roku.
Galeria zdjęć ukaże się niebawem.
Zdjęcie: Paweł Andrzejewski
Komentarze (0)