reklama
reklama

Wywiad z Kasią Mikulską o konkursie Miss Polonia i planach na przyszłość

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Wywiad z Kasią Mikulską o konkursie Miss Polonia  i planach na przyszłość - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z Garwolina<b>Grajdoł:</b> Witam Kasiu. Na początku serdecznie Ci gratuluję ogromnego sukcesu. <b>Kasia Mikulska:</b> Dziękuję bardzo. <b>G:</b> Pierwsze pytanie, które chcę Ci zadać słyszałaś już pewnie nie raz… Byłaś w finale konkursu Miss Polonia, weszłaś do piętnastki najpiękniejszych dziewczyn w Polsce, ale jednocześnie nie zdobyłaś żadnego tytułu. Jakie uczucia w Tobie przeważały? Zawód? Rozczarowanie? Czy poczucie ogromnego sukcesu, który udało Ci się osiągnąć?
reklama

K.M.: Oczywiście bycie w finale Miss Polonia to jest już jakieś osiągnięcie. Na pewno nie spodziewałam się, że do dziesiątki nie wejdę. Wydawało mi się, że uda mi się to osiągnąć. Tym bardziej, że na różnych stronach internetowych w ankietach zawsze byłam gdzieś w czołówce. Chciałam wejść do dziesiątki dla moich bliskich, którzy przyjechali mnie oglądać. Chciałam dla nich zatańczyć te układy, nad którymi tak ciężko pracowałam. Wyszło jak wyszło, ale jestem z siebie zadowolona.

G.: Czy udział w konkursie Miss Polonia był Twoim marzeniem? Gdybyś kilka lat temu usłyszała, że zostaniesz wybrana do czołówki najpiękniejszych dziewczyn w Polsce, to…
K.M.: Uśmiałabym się(śmiech). Nigdy o tym nie myślałam i nie było to moje marzenie. Nigdy nie oglądałam wyborów Miss Polonia. Pierwszy raz obejrzałam powtórki z tegorocznego konkursu. Moje doświadczenie i znajomość tematu były bardzo płytkie. W ogóle nie wiem jak się tam znalazłam?

G.: Wszystko zaczęło się przecież od wyborów w Garwolinie. Co Cię skłoniło do wzięcia udziału w naszym konkursie?
K.M. Przyjechałam akurat do domu. Szłam z mamą koło kina w CSiK i dopadł mnie jakiś pan. Wręczył ankietę i zaczął robić mi zdjęcia. Właściwie nakłonili mnie do tego bliscy. Mówili: „Spróbuj”,„Idź”. Chyba nie wierzyli, że mogę to zrobić i że tak to się skończy. To był przypadek. I ten przypadek spowodował, że znalazłam się w finale Miss Polonia.

G.: Droga do finału nie była krótka i prosta zapewne też nie?
K.M.: Po wyborach w Garwolinie były Siedlce, później wybory wojewódzkie w Warszawie, gdzie zostałam Miss Mazowsza, czego w ogóle się nie spodziewałam. To było ogromne zaskoczenie. Myślałam, że to już jest ten etap, który dopuszcza do wystąpienia w finale, zresztą wszyscy taki pisali. Okazało się, że przede mną jeszcze jeden etap w Łodzi. Z siedemdziesięciu ośmiu wybrali trzydzieści dziewczyn. Ta trzydziestka to był półfinał. W tym etapie odpadło dziesięć kandydatek. W finale było nas dwadzieścia pięć, bo dołączyły do nas dziewczyny polonijne.

G.: Czy udział w tym konkursie coś w Twoim życiu zmienił? Czy coś Ci dał? Może to będzie początek Twojej kariery?
K.M.: Żadna kariera. Przystopujmy z tym terminem. W Polsce pojęcie kariery jest bardzo względne. Wystarczy kilka razy zagrać w serialu i już jest się gwiazdą. Na pewno ten konkurs coś mi dał – poczucie pewności siebie przede wszystkim, większą świadomość swojej kobiecości. Zyskałam też kilka plusów w oczach moich bliskich. Okazało się, że w moim życiu naprawdę może wydarzyć się coś ciekawego. Każde doświadczenie czegoś uczy, pozwala poznać mnóstwo interesujących ludzi, zdobyć wiele kontaktów.

G.: Odrzucasz możliwość pracy jako modelka czy fotomodelka?
K.M. Nie, ale nie wiąże z tym przyszłości. Wczoraj dzwonili do mnie z biura Miss Polonia z pytaniem, czy chcę być wpisana do bazy dziewczyn, które zajęły jakieś miejsca w eliminacjach. Przypuszczam, że tam będą nasze zdjęcia. Jeśli ktoś będzie zainteresowany współpracą, to wtedy będzie pewnie można liczyć na jakiś kontakt. Uważam, że w życiu trzeba spróbować różnych rzeczy. Jeśli teraz czegoś nie zrobię, to prawdopodobnie nie zrobię tego nigdy.

G.: Wiele dziewczyn marzy o tym, żeby pracować w modelingu. Jakie więc są Twoje marzenia?
K.M.: Moi głównym marzenie jest spełnienie zawodowe. Chciałabym zostać prawnikiem albo sędzią. Jeśli chodzi o rodzinę, to raczej już mi się wszystko układa. Jestem już raczej na etapie spełniania marzeń, niż myślenia o nich. Jestem bardzo przyziemną osobą, więc nic kolorowego i bajecznego nie powiem.(śmiech).

G.: Przy okazji wyborów udało Ci się poznać choć trochę kulisy pracy modelki?
K.M.: Trochę tak, ale wybory i modeling to dwie różne rzeczy. Modelka jest na wybiegu postacią bezosobową. Ona ma sprzedać produkt, zachęcić ludzi do zainteresowania się daną marką i kolekcją. Wybory to zupełnie coś innego, ponieważ dziewczyna wychodzi i ma pokazać siebie. Nie chodziłyśmy po wybiegu z kamienną twarzą, jak robią to modelki. Musiałyśmy się uśmiechać całą sobą.

G.: Mimo tych różnic chyba udało Ci się poznać smak ciężkiej pracy, która jest nieodłącznym elementem życia nie tylko modelki, lecz także osób pracujących w tzw. showbiznesie? W ostatnim tygodniu przed finałem nie można było się do Ciebie dodzwonić.
K.M.: Tak, pracowałyśmy bardzo ciężko. Próby trwały po dwanaście godzin dziennie. Musiałyśmy cały czas dobrze wyglądać, więc trochę czasu trzeba było poświęcić na zrobienie włosów i makijażu. Musiałyśmy być przede wszystkim wyspane – to był największy problem. Krótkie przerwy w ciągu dnia między zajęciami wykorzystywałyśmy właśnie na małe drzemki i odpoczynek. Mimo tego, że dwadzieścia metrów od hotelu było morze, ani razu tam nie byłam. Prawdziwa szkoła przetrwania.

G.: Dzień finału – jak go wspominasz. Stres? Trema?
K.M.: Zmęczenie. Od rana żyłyśmy w wielkim pośpiechu. Próby generalne, ostatnie zmiany w choreografii, makijaż, fryzura. Cały dzień bieganie na szpilkach, a przecież na finale też występowałyśmy na wysokich obcasach. Do tego jeszcze kamery i fotoreporterzy. Zaczęły puszczać nam nerwy. Każda tego dnia trochę sobie popłakała. Natomiast jeśli chodzi o stres, to z etapu na etap było go coraz mniej. Przychodziło takie oswojenie z ludźmi, z kamerą i z aparatem. To było mocno odczuwalne, że tego stresu już nie ma. Teraz czuję się już bardzo swobodnie przed kamerą, dlatego mogłabym spróbować pracy w mediach, w reklamie. Myślę, że bym się sprawdziła.

G.: Gdybyś wygrała… Zastanawiałaś się przed finałem nad tym, jak Twoje życie by wyglądało? Co by się w nim zmieniło, gdybyś została miss?
K.M.: Musiałabym zapłacić niezły podatek od samochodu(śmiech). Fajnie jest wygrać, ale później przez cały rok ma się mnóstwo obowiązków. Trzeba zrezygnować ze swoich osobistych planów – nie wiem, czy byłabym w stanie to zrobić. Poza tym, trzeba być niesamowicie odpornym na krytykę. Zawsze ta, która wygra jest nieodpowiednia. Istnieje też ciekawa zależność, że gdy wybrana jest nowa miss, to ta poprzednia jest tak cudownie wybielana, choć rok wcześniej każdy miał jej coś do zarzucenia.

G.: Dziękuję bardzo za rozmowę. W imieniu własnym, myślę, że także w imieniu wielu mieszkańców naszego miasta i regionu, jeszcze raz serdecznie gratuluję i życzę sukcesów w Twoich życiowych planach.
K.M. Dziękuję serdecznie. Chciałam podziękować tym, którzy zainteresowali się konkursem, którzy oddali na mnie swój głos. Byłam bardzo dumna z tego, że reprezentowałam województwo mazowieckie i mogłam powiedzieć, że moim rodzinnym miastem jest Garwolin.

reklama
reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama