Miały się ze mną nauczycielki. Powiedziałem, że mam filmy i mogę je wyświetlać - takie ruchome a był to rok 1956. Powiedziały że to nie możliwe to poprosiłem ojca i dał mi wziąć do szkoły projektor Pathe Baby. Korbką się kręciło, żarówki komunistyczne się przepalały dość często ale można było kilka filmów obejrzeć. Filmy były albo w małych metalowych kasetkach chyba trwały 5 czy 15 minut ale chyba bardziej 5 i miałem jeden film półgodzinny z Charli Chaplinem. Charli grał złodzieja. Zakopany po ramiona w ziemi był pilnowany przez śpiącego wartownika który na dodatek siedział na ziemi tyłem do pilnowanego. Ciąg dalszy łatwo przewidzieć i tak jak miałem 4-5 lat bawiłem się całymi godzinami w zabawę która była oparta na filmie a u nas w domu nazwali ją "Miśko złodziej i Jurko policjant". Film ten zobaczyłem w wiele lat później tylko raz chyba "W starym kinie".
Miałem też filmy z Haroldem Lloydem i jeden rysunkowy "Konik polny i mrówka". Po latach już w Warszawie sprzedałem projektor i filmy byłemu carskiemu oficerowi który nijak nie mógł się znaleźć w nowej a szarej jak zły sen rzeczywistości. Handlował w latach 60-tych czym się dało, jeździł w góry kupował rożne góralskie ozdoby i sprzedawał je także za przedwojenne srebrne monety po wsiach w okolicy Garwolina. Fugalewicz się nazywał, mówił, że jego córka mieszka w Warszawie i jest tłumaczem przysięgłym a on był taki bez przydziału. Przyjeżdżał do nas do Warszawy, na schodach przebierał się zmieniał buty i cześć ubrania aby wyglądać elegancko i lubił posiedzieć. Któregoś roku nie przyjechał i nie wiemy gdzie został. Pięknie śpiewał arię z Oniegina - ot jeszcze jeden zagubiony w Jedynie Słusznym Świecie.
SJS
reklama
Komentarze (0)