zdjęcie wprowadzajace GSV
Nieprawidłowości w prowadzeniu działalności?
Pan Paweł prowadzi wraz żoną firmę sprzątającą. 9 miesięcy temu małżeństwo przeprowadziło się do nowego domu w Górkach. Zdaniem sąsiadów działalność pana Pawła i jego żony stanowi zagrożenie dla środowiska.
Sąsiedzi w anonimowym donosie do Kuriera Garwolińskiego z początku stycznia 2021r. piszą, że firma młodego małżeństwa „powinna zajmować się niespecjalistycznym sprzątaniem budynków i obiektów przemysłowych”.
„Zgodnie z powyższym PKD działalność nie przewiduje składowania, sortowania, utylizacji i segregowania odpadów. Zgodnie z Ustawą o odpadach przedsiębiorca powinien otrzymać stosowne zezwolenia oraz posiadać miejsce na wykonywanie odpowiednich czynności. Ponadto ustawa określa środki służące ochronie środowiska, życia i zdrowia ludzi zapobiegające i zmniejszające negatywny wpływ na środowisko oraz zdrowie ludzi.
Przedmiotowy przedsiębiorca nie stosuje żadnych z zasad. Nie dość, że nie ma zgłoszonej działalności przewidującej składowanie, sortowanie, utylizację i segregowanie odpadów to nie reaguje na sygnały sprzeciwu od ludzi. Składuje odpady, sortuje, przegarnia spychaczem w godzinach nocnych (ostatnio ok. północy)" - napisali w korespondencji do KG sąsiedzi pana Pawła.
„Kilku mieszkańców Górek wybrało się w niedzielny dzień pod jego ogrodzony teren składowiska. Okazało się, że znajdują się tam tajemnicze beczki z niewiadomą zawartością, a także inne odpady mogące być zagrożeniem dla środowiska i ludzi poprzez dostanie się do wód gruntowych nie wspominając już, że je spala trując ludzi szkodliwym dymem. Ponadto pragniemy nadmienić, że w/w teren prowadzonej działalności znajduje się wśród pól uprawnych. Niepokoją nas działania przedmiotowego przedsiębiorcy mające na celu poszerzenie ogrodzonego placu co wiąże się ze składowanie większej ilości odpadów” - dodali w piśmie sąsiedzi pana Pawła.
@@@
Kontrole nie wykazały żadnych nieprawidłowości
Na posesję małżeństwa oskarżanego przez sąsiadów o nieprawidłowości przyjechały kontrole z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska i gminy Garwolin, ale nie wykazały żadnych uchybień.
- Gmina przeprowadziła kontrolę i nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości – informuje pracownik Referatu Gospodarki Komunalnej, Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Gminy Garwolin. - Generalnie tam nie ma żadnych odpadów. Są tam jakieś żelazne materiały, ale wszystko pięknie poustawiane. Byłyśmy w garażu i tam też jest wysprzątane. Na posesji stoją 3 czy 4 kontenery KP7, w których było w środku drzewo do opalania czy jakaś tektura. Na miejsce przyszła jedna z zainteresowanych osób, które pisały to pismo. Pani narzekała, że były tłuczone jakieś okna, ale tam naprawdę nie ma żadnych szyb. Wydaje mi się, że w tej sprawie o coś jeszcze chodzi. Kiedy powiedziałyśmy, że wszystko jest OK to zaczął się temat innych rzeczy, że ten pan podwyższa sobie teren… itd. Tutaj występuje chyba mocny konflikt sąsiedzki – mówi urzędniczka.
Również kontrola z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska nie stwierdziła żadnych nieprawidłowości.
„Lepiej jest siedzieć w domu i liczyć na zapomogi?”
Pan Paweł nie kryje oburzenia zachowaniem sąsiadów.
- Rzeczy, które sąsiedzi nazwali odpadami, to były przedmioty i złom przeznaczone na sprzedaż. W pojemnikach z „nieznaną substancją” tak naprawdę było szkło. Nie mamy już ani tego złomu ani tego szkła. Pracujemy głównie w Warszawie, bo w naszym powiecie nie ma zapotrzebowania na usługi, które świadczymy. Nie potrzebujemy u siebie niczego składować. Jeżeli chodzi o koparkę, która miała pracować w nocy, to rzeczywiście firmie zewnętrznej, która u nas wyrównywała teren się ona zepsuła i nie można jej było opalić. Były to godziny wieczorne, ale na pewno nie północ. W końcu pracownicy zostawili koparkę u nas na weekend. Prawdopodobnie sąsiedzi przestraszyli się szybkiego tempa prac na mojej działce. Pomyśleli, że będę tworzył nie wiadomo jak dużą działalność i jeździł ciężkim sprzętem po drodze, która jest zresztą publiczna – mówi pan Paweł.
- Kontrole i interwencje powstałe z ,,życzliwych" donosów nie wykazały żadnych nieprawidłowości w prowadzeniu mojej działalności gospodarczej. Czy lepiej jest siedzieć w domu, liczyć na jakieś pieniądze, zapomogi od państwa i patrzeć co robią inni w okolicy niż uczciwie samemu na siebie zarabiać? W 2011 roku podczas pracy doznałem wypadku, wskutek którego wycięto mi około 25% czaszki. Przez rok czekania na zabieg wypełnienia ubytku, nie byłem na żadnym zwolnieniu lekarskim i nie pobierałem żadnych zasiłków. Mógłbym ubiegać się o dożywotnią rentę lecz mam zdrowe nogi i ręce więc nimi pracuje – dodaje właściciel nowego domu.
- Rok 2021 nie zapowiada się lepiej niż poprzedni, wiec niestety dla nas, a „stety” dla mieszkańców nie przyjmujemy od kilku miesięcy tylu zleceń, aby pokryłyby one koszty utrzymania firmy i pracowników. Jeżeli sytuacja się nie zmieni, stracimy ostatnie oszczędności. Poczekamy na jakąś tarcze kryzysową i za nią zakupimy choinki, które posadzimy wokół swojej działki, aby sąsiedzi nie musieli na nas patrzeć – mówi pan Paweł zniesmaczony zachowaniem sąsiadów.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.