reklama

Niewygodne fakty w książce Sumlińskiego. Opowiedział o nich w Garwolinie

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Niewygodne fakty w książce Sumlińskiego. Opowiedział o nich w Garwolinie - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z GarwolinaW poniedziałek dziennikarz śledczy Wojciech Sumliński odwiedził Garwolin. Choć na spotkanie dotarł z opóźnieniem, około 200 uczestników cierpliwie czekało, by poznać kulisy powstania jego najnowszej książki.
reklama

Jak ogromne było zainteresowanie treścią książki, wskazuje ilość osób, które pojawiły się w auli przy parafii pw. Przemienienia Pańskiego. "Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego" miały swoją premierę 22 kwietnia. Książka opisuje niejasne powiązania obecnego prezydenta z organizacją przestępczą jaką tworzą dawne Wojskowe Służby Informacyjne.

Na wstępie wyjaśnił, że w książce znalazły się tylko te fakty, które można udowodnić w sądzie, gdyby ktoś chciał oskarżyć dziennikarza o pomówienia. - Prezydent mógłby podać mnie do sądu, powiedzieć, że w tej książce nakłamałem. Miałby za dwa dni święty spokój ze mną i z tą książką, być może byłby zakaz jej kolportowania, ja nie mógłbym jeździć na spotkania i powtarzać swoich rzekomych kłamstw – powiedział w poniedziałek dziennikarz.

Dodał, że jest jeden bardzo prosty powód, dla którego Bronisław Komorowski nie podał go do sądu: - Ten powód jest taki, że w tej książce nie ma jednego zdania, które nie byłoby prawdą, którego nie byłbym w stanie udowodnić przed każdym uczciwym sądem i pan prezydent Bronisław Komorowski wie, że wszystko, co tam jest, ja potrafię udowodnić.

Na temat książki Bronisław Komorowski nie chce rozmawiać z dziennikarzami pytającymi o jej  treść, daje jednocześnie do zrozumienia, że procesu przeciwko Sumlińskiemu nie będzie.

Od czego się zaczęło?

Dziennikarz zaczął interesować się powiązaniami obecnego prezydenta z fundacją Pro Civili w 2006 roku. Zajmował się wówczas sprawą bł. ks. Popiełuszki. Po nitce do kłębka i od sprawy zamordowanego księdza, Sumliński trafił na ślady tajemniczej fundacji o nazwie Pro Civili, która miała związek z 17 „samobójstwami”. - Badali je oficerowie CBŚ, którzy od razu zorientowali się, że mają do czynienia z jakąś dużą siłą, która mogła śmierć tak ewidentnie wyglądającą na zabójstwo przemienić w samobójstwo – mówił dziennikarz.
@@@
Tą siłą okazała się Pro Civili a dokładnej dawne WSI. - Była to fundacja założona przez oficerów WSI, którzy wpisali tam w statut, że wspiera ona byłych żołnierzy i urzędników państwowych w ich trudnych sytuacjach życiowych. To, oczywiście, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Od pierwszego dnia Pro Civili zajmowała się działalnością biznesową, przestępczą, paraprzestępczą – omówił sposób działania fundacji gość spotkania w Garwolinie.

W ramach fundacji działały spółki, które, jak powiedział Sumliński, miały wydrenować z kasy państwa polskiego kilka miliardów złotych transferowanych na Cypr i do Rosji. W wyniku tych działań Wojskowa Akademia Techniczna straciła 380 mln złotych.

W tamtym czasie Bronisław Komorowski był ministrem obrony narodowej i przypuszczenia oficerów CBŚ były takie, że ówczesny szef  MON-u mógł nie wiedzieć o przekrętach spółek Pro Civili. Jednak jak zaznaczył dziennikarz, CBŚ dotarło do trzech osób, które zeznały, że informowały Bronisława Komorowskiego o działalności Rosjanina posługującego się nazwiskiem „Igor Kopylow”. Zajmował się on wyłudzaniem ogromnych kredytów bankowych na rzecz „Pro Civili”, mając niezbędne pełnomocnictwa wydane przez Ministerstwo Obrony Narodowej do zapoznawania się z pracami badawczymi na WAT, w tym do tajemnic państwowych.

CBŚ nie dokończyło śledztwa – oficerom zostało ono odebrane przez Wojskowe Służby Informacyjne w momencie, gdy policjanci próbowali zrozumieć, dlaczego Bronisław Komorowski, wiedząc o działalności Igora Kopylowa i miał w tej kwestii pełne rozeznanie, nie zrobił zupełnie nic, by zakończyć ten proceder. Jak zaznaczył Sumliński, Wojskowe Służby Informacyjne zadbały, by sprawa została wyciszona, a następnie umorzona. Tak też się stało.

Szczegóły „niebezpiecznych związków Bronisława Komorowskiego” znajdują się w książce dziennikarza, który do Garwolina przyjechał na zaproszenie posła Grzegorza Woźniaka i Klubu Gazety Polskiej.

reklama

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
logo