Takiej właśnie cechy zabrakło w niedzielne popołudnie jednemu z kierowców Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej Spółka Akcyjna w Garwolinie. Zachował się on jak młokos, który otrzymał właśnie nowe prawo jazdy i pierwszy raz zasiadł za kierownicą samochodu tatusia. Wspomniany kierowca garwolińskich PKS-ów nie zważając na spacerujących chodnikiem ludzi wraz z trojgiem dzieci, wjechał z pełną prędkością w nieszeroką wcale w tym miejscu kałużę, którą spokojnie mógł przecież ominąć. W efekcie zimna i brudna woda ochlapałe nie tylko trójkę dorosłych, ale kompletnie zalała wózek wraz z jadącym w nim dzieckiem. Nonszalancki „kierowca” nawet nie zwrócił na to uwagi i pojechał spokojnie dalej.
Trudno wytłumaczyć takie zachowanie pracownika PKS. Niezależnie jednak od tego, czy była to tylko nieuwaga, czy może po prostu brak doświadczenia nasuwają się duże wątpliwości co do jego kompetencji, a to już jest na pewno poważne ostrzeżenie dla całej firmy. Nie trzeba chyba przypominać dzisiaj nikomu, iż sukces przedsiębiorstwa w ogromnym stopniu zależy od klienta. Ten zaś decydując się na zakup, czy to towaru, czy usługi coraz częściej zwraca uwagę na jakość. Jeżeli jakość świadczona przez kierowców z niebieskim napisem PKS Garwolin będzie na poziomie wyżej opisanym, to niestety szefowie garwolińskiej firmy przewozowej interes będą musieli dość szybko zamknąć.
Zaufanie bowiem zdobywa się latami, ale stracić można je w kilka zaledwie minut.
Do feralnego zdarzenia doszło o godzinie 18:16, tuż za mostem na rzece Wilga w kierunku Lublina, z udziałem autobusu marki Autosan jadącego w stronę Lublina. Mam tylko nadzieję, że władze PKS przeczytają ten materiał i uda im się ustalić sprawcę tego zdarzenia, oraz wyciągnąć wobec niego konsekwencje.
dariusz brzozowski
Komentarze (0)