Po odczytaniu projektu budżetu przez burmistrza Tadeusza Mikulskiego o głos poprosił radny Antoni Frąckiewicz. W swoim wystąpieniu jak sam to ujął chciał „zgłosić niedużą poprawkę do budżetu, która nikomu nie ujmuje ani nie zabierze”. - Mając na względzie bezpieczeństwo i dobro mieszkańców, a w szczególności dzieci z ulicy Bema proponuję, aby dopisać ją do punktu w budżecie związanego z budową dróg i ulic - powiedział Frąckiewicz i dodał: - Chciałbym, aby jeszcze w tym roku zapewnić 100 tys. zł na budowę kolektora deszczowego w tej drodze, żeby wyeliminować podtapianie niektórych posesji w jej bezpośrednim sąsiedztwie. Frąckiewicz już na koniec swojego wystąpienia wyraził też ogromne zdziwienie, że radni z SDG nie chcą umieścić budowy tej ulicy w budżecie miasta, chociaż propozycja jej poszerzenia wielokrotnie była przez nich popierana. Na reakcję ze strony SDG nie trzeba było czekać: - Wniosek pana radnego Frąckiewicza jest bardzo populistyczny i pod publiczke – grzmiał z mównicy radny Tomasz Dobrowolski. - 100 tys. zł na kolektor deszczowy w ulicy Bema to za mało. Za taką kwotę można tylko rozgrzebać inwestycję i zostawić ją na kolejny rok. Nie wiem czy to będzie dobrodziejstwem dla mieszkańców tych okolic – argumentował radny SDG. Dobrowolski dodał jeszcze, że wniosek Frąckiewicza jest obliczony na to aby się nie narazić swoim wyborcom i jednocześnie nie wprowadzić wielkiego zamieszania do budżetu. Na koniec swojego wystąpienia radny Dobrowolski powiedział jeszcze, że w tej sprawie należy się wyzbyć emocji a o ulicy Bema on i jego koledzy na pewno będą pamiętać. Za Dobrowolskim murem stanął radny Krzysztof Wielgosz, który powiedział że w trakcie czterech posiedzeń Komisji Budżetu i Rozwoju Gospodarczego (której on sam jest przewodniczącym) radny Frąckiewicz nie zgłosił ani jednej propozycji związanej z zabezpieczeniem środków na tę inwestycję. Kolejne słowa Wielgosza dolały jeszcze oliwy do ognia: – Oczywiście zawsze można przyjść na sesję budżetową, zaprosić na nią widownię i zrobić wielkie show. Nawiązując do sprawy ulicy Bema Krzysztof Wielgosz powiedział, że nikt z radnych nie kwestionuje występującego tam problemu. – Jest jednak pewna chronologia i kolejność. W tym roku nie dało się ująć w budżecie tej ulicy ale to nie oznacza, że nie zajmiemy się nią za rok czy za dwa. Te ostatnie zdania wywołały wśród zebranych na sali mieszkańców ulicy Bema wyraźne oburzenie: - My na tą ulicę czekamy już 30 lat proszę pana. - Czy Pan wie gdzie to jest w ogóle? – Ja musze gumowce zakładać aby wydostać się z własnego mieszkania – to tylko niektóre zażalenia przez nich wygłaszane. Sytuację załagodzić próbował Przewodniczący Rady Miasta – Andrzej Dobrowolski. Jednak radny Antoni Frąckiewicz nie wytrzymał i ponownie poprosił o głos. - Zostałem tutaj wyzwany od populistów, ale chyba większych populistów od moich przedmówców to nie ma na tej sali – wygarnął . – Moja propozycja jest taka aby zabrać 100 tys. przeznaczone na ulicę Spokojną i przeznaczyć te pieniądze na kanalizację w ulicy Bema – powiedział Frąckiewicz. Na koniec, próbując ostudzić nieco emocje głos zabrał radny Marek Jonczak. Powiedział, że jest przekonany, iż problem mieszkańców ulicy Bema na pewno zostanie pozytywnie rozwiązany. Na razie trzeba jednak znaleźć odpowiedni kompromis. – W tej jednak chwili, nie ma takiej możliwości abyśmy na sesji zgłaszali wnioski do budżetu. Obowiązują nas określone przepisy m.in. procedura uchwalania budżetu i musimy ich przestrzegać. – Poza tym w prawie budowlanym też obowiązują przepisy, wg których obiekt po wykonaniu musi zostać oddany w użytkowanie. Rozwiązania w postaci półśrodków na pewno nie rozwiążą tego problemu. Tak więc po raz kolejny okazało się, że pieniądze mogą podzielić i dzielą ludzi. Jak bardzo? Na razie na tyle, aby radni mogli sobie nawzajem, publicznie wytykać brak wiedzy i niekonsekwencję w działaniu. Szkoda tylko mieszkańców ulicy Bema. Oni na sesję przyszli z nadzieją, że radni usłyszą ich głos - głos w sprawie rozmiękniętej i zapadającej się drogi. Wychodząc takiej nadziei już nie mieli…
Komentarze (0)