Według skrybów spisujących żywoty świętych był on człowiekiem, który pomagał potrzebującym. Czynił to zazwyczaj anonimowo. Jednym z najbardziej znanych jego czynów było pozostawienie pod oknem człowieka, który popadł w nędzę trzech toreb wypełnionych złotem. Miał w ten sposób uratować od utraty czci jego trzy córki. O tym wydarzeniu wspomina m.in. Dante w „Czyśćcu”. Współcześni już za życia uznali go za świętego i naśladowali tak w pobożności, jak i dziełach miłosierdzia.
Tak wygląda rodowód dnia świętego biskupa Mikołaja i tradycji wręczania prezentów.
Piszę o tym dlatego, że obecnie bardzo często mamy do czynienia z karykaturą św. Biskupa - Dobroczyńcy. „Święci Mikołajowie” biegają po chodnikach rozdając ulotki z promocjami taryf telefonicznych, nowych, atrakcyjnych kredytów, zapraszają do zakupów i restauracji. Bardzo często pojawiają się w towarzystwie atrakcyjnych, kuso ubranych śnieżynek wołając: „hejka”.
Jeszcze inną bajką są obecne stroje „świętych”. To już prawdziwa paranoja – na głowie czapka krasnala, w ręku śmieszny kijaszek, na nogach czerwone spodnie itd. Przypominam, że był to biskup, a nawet w postępowej Francji nie widziałem żadnego hierarchy tak ubranego.
Czyżby Dziadek Mróz zbierał żniwo?
Nie każdy musi wierzyć w Świętego Mikołaja, ale też i nie każdy musi „ to coś” prawie jak Święty, Świętym nazywać. Podobno prawie robi wielką różnicę. Kto zaś w sercu nosi coś więcej niż tylko „świecką tradycję” niech będzie wierny pierwowzorowi.
ks. Stanisław Tymoszuk
Komentarze (0)