reklama
reklama

Czy nie widziały Panie braciszka i siostrzyczki?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Czy nie widziały Panie braciszka i siostrzyczki? - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z Garwolinaplik
reklama

Podejrzewam, że dla mnie też mieli kupić bo z domu wyszliśmy w trójkę lecz po drodze do Hali pod którą sprzedawali takie ogromne lukrowane pączki rodzeństwo uznało, że będzie lepiej jeśli ja będę czekał na nich na rogu ulicy przy Banku. Jak kazali tak i czekałem ale chyba im to jedzenie pączków musiało sporo czasu zająć bo zacząłem się niepokoić. Do domu wracać nie mogę bo powiedzieli, żebym czekał - zresztą jak tu wrócić do domu bez rodzeństwa? Może im się co złego stało? Co powiem rodzicom? Doszedłem do wniosku, że zapytam mądrych ludzi co robić. Mądrzy to pewni ci którzy dużo mówią - najwięcej gadają kobiety stojące w kolejkach więc przeszedłem przez ulicę bo tam był sklep mięsny i tam stała całkiem długa kolejka pań. To one na pewno będą wiedziały gdzie mam szukać Zbyszka i Wiesię.
Pytam więc:
"Czy nie widziały Panie braciszka i siostrzyczki?"
"A gdzie ty chłopczyku mieszkasz?" któraś zapytała a przecież miały mi pokazać gdzie ja mam szukać a nie gdzie mieszkam. Pytanie mnie zaniepokoiło ponieważ jeśli kiedykolwiek wcześniej ktoś je zadawał kończyło się to dla mnie źle - jak nic znów coś na mnie naskarżą.
"Ja wiem gdzie mieszkam ale ja się pytam czy nie widziały Panie braciszka i siostrzyczki?" odpowiedziałem jak mi się wydawało całkiem sensownie.
"To nam pokaż gdzie mieszkasz"
Oj, niedobrze - do tej pory to na skargę do rodziców na mnie to tak pojedynczo przychodzili a nie taki tłum - lanie jak nic murowane. Ruszył ten pochód ze mną na czele w kierunku naszego domu ale ja tak nie zamierzałem ich pod dom doprowadzić tylko zrobić jak Bogdan Zydlewski co te baty chłopom zabierał - za róg i chodu.
W tym samym czasie moje rodzeństwo nie znalazłszy mnie przy Banku biegiem poleciało do ojca do straży po ratunek. I tak z jednej strony miasta szedł ojciec ze strażakami a z drugiej ja na czele pochodu kobiet co to zagubione dziecko znalazły - tak mówiły ale chyba nie o mnie bo ja przecież dobrze wiedziałem gdzie jestem i gdzie jest mój dom.
Wszyscy się cieszyli jak te pochody się spotkały - chyba tylko ja nie cieszyłem się bo nie bardzo rozumiałem skąd ten wybuch radości i podejrzewałem, że to jeszcze nie koniec przygody. Jednego jestem pewien - pączka tego dnia nie jadłem na pewno!

reklama

SJS

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama