Trafić tam wcale nie było łatwo. Ośrodek ZHP umiejscowiony jest bowiem głęboko w lesie. Musiałem więc uważać by nie zbłądzić w gęstej plątaninie leśnych traktów. W końcu jednak mi się udało. Wczesnym czwartkowym popołudniem stanąłem u wrót szerokiej bramy wjazdowej, nad którą widnieje wyryty w drzewie napis: ZHP Garwolin Stanica Polewicz. Już z daleka wypatrzyła mnie filigranowa uśmiechnięta harcerka – to Anna Piwowarczyk – kierownik 10-osobowego zespołu programowego obozu, zastępczyni komendanta hufca i jednocześnie świeżo upieczona lekarka, z którą właśnie byłem umówiony. Moja rozmówczyni zdradzi mi założenia jakie przyświecały organizatorom obozu, przybliży tajniki skautowego życia obozowego, oraz dokładnie pokaże całe obozowisko. - Program obozu oparliśmy na założeniach projektu unijnego, oraz trzech organizacji międzynarodowych: UNESCO, WWF i WHO – wyjaśniła druhna Anna. - Chodziło nam o propagowanie zdrowego stylu życia, wyrabianie wśród dzieci zachowań ekologicznych i przybliżenie im starych, odchodzących już w zapomnienie zawodów – dodała pani podharcmistrz.
Zapoznałem się z obozowym planem skautowego dnia. Rano, tuż po pobudce jest zaprawa, czyli poranna gimnastyka – ćwiczenia jednak nie są obowiązkowe. Poszczególne grupy same ustalają czy chcą uczestniczyć w porannej gimnastyce czy też nie. Zaraz potem śniadanie – ze względu na dużą ilość dzieciaków (190 osób) poranny posiłek rozłożony został na dwie tury, podobnie zresztą jak i kolacja.
Pierwszy blok zajęciowy odbywa się między godziną 10 a 14. Potem obiad i kolejne zajęcia programowe między 16 a 19:30. Po kolacji od 20:30 do 22 odbywają się jeszcze zajęcia wieczorne – w zależności od sytuacji, albo dla wszystkich, albo w podgrupach.
Zwiedzając obozowisko natknąłem się na dziwne wiklinowe wyroby. – To ozdobne murki wykonane przez dzieciaki zgłębiające właśnie tajniki wikliniarstwa – uświadamia mnie druhna Piwowarczyk. W innym miejscu spotykam młode harcerki uczące się wytwarzania papieru z odzyskanej makulatury. Niedaleko za „papiernią” stoi pionowa niemal ściana – to miejsce przeznaczone dla miłośników wspinaczki. Dowiaduje się również, że w przededniu moich odwiedzin w obozie odbywało się Talent show – zabawa polegająca na prezentacji przez skautów swoich talentów. Zajęcia i gry terenowe to chleb powszedni wszystkich harcerzy i skautów od niepamiętnych już czasów. Również i w czasie trwania Drop into Poland 2008 harcerska brać mogła doskonalić swoje umiejętności i sprawności w biegach na orientację lub poprzez rozmaite zajęcia sportowe. Stacjonujący w Polewiczu Harcerze i skauci oddawali się również przyjemnością czysto rekreacyjnym: pływali kajakami czy zgłębiali tajniki żeglarstwa na jeziorze Oblin.
Harcerze, a przede wszystkim zagraniczni skauci (70 dzieciaków przyjechało z USA i z Wielkiej Brytanii) chętnie brali udział w organizowanych dla nich wycieczkach. Zwiedzili Państwowe Muzeum na Majdanku, lubelską starówkę, malowniczy Kazimierz nad Wisłą, oraz wzięli udział w centralnych obchodach rocznicy wybuchu powstania warszawskiego.
Widać więc, że dzieciaki, które zdecydowały się na udział w Drop into Poland 2008 wcale się nie nudziły, a wręcz przeciwnie – czas miały wypełniony od rana do wieczora, a przy okazji ucząc się i poznając - świetnie się bawiły.
Tegoroczny Drop into Poland już się zakończył, ale organizatorzy już snują plany i myślą o kolejnym takim obozie. Oby im się udało.
Komentarze (0)