Bezradny szept
pchasz się do serca
wzbudzając estetykę
podobną do przestrzeni
wiktoriańskich ogrodów
Mijam twą postać
chłodny wiatr pieszczotami Tantala
policzki obdarza
szelest liści spadających na ziemie
brzmi niczym requiem
melodie opowiadają o niechcianej konieczności
pod powierzchnią pozostał szkielet
łamany przy huraganie prób
kładziesz sól na ustach
piję łapczywie, pragnienie nie gaśnie
soli przybywa
oczyma zemsty wodziłem byś była niczyja
poezją wzgardziłaś bo nielogiczna jest jak
smak, płacz i zapach wiosny
Żart trzymany w rękach bogini marzeń
poruszy Ziemie, dwie wysepki
na oceanie daremnych suchych oddechów zbliżą się
nutki Vivaldiego zagrają krótko za to cudownie
potem przyjdzie Wagner ze swą burzą
instrumentem zagłady
niszcząc schrony nadziej, wyrywając korzenie wzruszeń
I tylko pozostawiony za bramą szept
z jednym słowem
wiecznym słowem
będzie coś jeszcze znaczył
reklama
Komentarze (0)