W każdą pogodną niedzielę cała nasza rodzina wychodziła na spacer a to do parku gdzie można było sfotografować się z misiem, a to nad Karier żeby bazie zobaczyć i oczywiście jeśli rodzice byli w dobrym nastroju to zachodziliśmy do tej "kolorowej" cukierni. Można było wtedy wybrać jedno ciastko. Dobre sobie, różnych ciastek chyba setka do wyboru a ty masz wybrać jedno. Ja wybierałem takie najbardziej kolorowe na wierzchu i jak to jeść? To ten kolor chciałem zostawić na koniec i zacząłem jeść od spodu.
"Jaki łakomy" - usłyszałem.
Następnym razem znów wybrałem kolorowe ciastko i zacząłem jeść od góry- od tego koloru.
Usłyszałem - o jaki łakomy, zaczyna od kremu.
Chyba wtedy zakiełkowało we mnie przekonanie, że nie za bardzo warto przejmować się tym co inni mówią. Po ponad czterdziestu latach szukałem tej cukierni w Siedlcach. Pamiętałem dokładnie gdzie była ale kolorowych ciastek nie mogłem kupić, już tam coś innego sprzedawano.
Ciekawe to "pamiętanie" - bo jak jechałem pierwszy raz po latach do Siedlec to w wydawało się, że w pamięci niewiele zostało. Pamięć jednak już na podstawie małych fragmentów szybko odbudowała bardzo dużo szczegółów że aż nieprawdopodobne. Już za Garwolinem - a jechałem do Siedlec od strony Garwolina - przejeżdżając przez Głosków przypomniałem sobie, że tam kiedyś wagoniki jeździły co glinę z wyrobiska do cegielni woziły. Nie było nawet śladów torów a jednak sobie przypomniałem. Pamiętałem że je traktor ciągnął. Jedyny figiel jaki mi pamięć tam w Siedlcach sprawiła to zupełne zachwianie odległości i wielkości budynków ale to jest w pełni zrozumiałe. Przecież gdy wyprowadzaliśmy się stamtąd miałem sześć lat. Nagminnie musiałem się cofać jeśli chciałem trafić w znane mi z dzieciństwa miejsca. Wszystko było mniejsze niż pamiętałem.
Pamięć potrafi także wiele innych figli płatać. Sądzimy, że wiemy jakie są aktualne zasoby naszej pamięci i jest nieprawda. Po śmierci mojego brata Zbyszka uruchomiony prawdopodobnie przeżyciami włączył mi się nieustający film nad którym nie do końca panowałem. Film z różnymi scenami z przeszłości o których istnieniu w mojej pamięci nie miałem pojęcia. Prawie dwa miesiące trwał ten "film". Nasza pamięć przechowuje o wiele więcej informacji niż to podejrzewamy.
SJS
Komentarze (0)