O tym, że z u wylotu ulicy Warszawskiej, przy skrzyżowaniu z Kościuszki stał „zakaz wjazdu” wiedzieli prawie wszyscy. Od pewnego jednak czasu organizacja ruchu w tym miejscu uległa całkowitym zmianom. Polegają one na tym, że można spokojnie włączać się do ruchu z ul. Warszawskiej na głównej arterii miasta tj. ul. Kościuszki. Czy aby na pewno spokojnie?
Niestety boleśnie przekonał się o tym dzisiaj kierowca nowego Opla, który wyjeżdżając z Warszawskiej w kierunku północnych rogatek miasta dotkliwie uszkodził pojazd. Kierowca prawdopodobnie nie zachował szczególnej ostrożności i nie brał pod uwagę zasady ograniczonego zaufania względem innych użytkowników dróg, a już na pewno urzędników. Jednak ta ostatnia zasada powinna być brana również pod uwagę, gdyż wspomniani urzędnicy nie zawsze troszczą się o nasze bezpieczeństwo. Czy zatem koś, kto podjął decyzję o likwidacji „zakazu wjazdu” błędnie rozwiązał organizację ruchu w tym miejscu? Intencje były prawdopodobnie słuszne jednak wykonanie pozostawia wiele do życzenia.
Oznakowanie pionowe zupełnie kłóci się z oznakowaniem poziomym, co jest ewidentnym zaniedbaniem, brak czytelnego oznakowania ul. Warszawskiej z ul. wzdłuż Ekonomika (brak znaków informujących o tym skrzyżowaniu na ul. Warszawskiej). Przy tak istotnych zmianach w celu uniknięcia poważnych wypadków stosuje się zasadę powiadamiania mieszkańców o takich poczynaniach. A jakby tego wszystkiego było mało, to jeszcze z nowo otwieranego TESCO został zastosowany znak nakazujący skręcać na ulicę Kościuszki co jeszcze w większym stopniu generuje ruch w tym miejscu. Strach zatem pomyśleć, co za kilka dni będzie się tutaj działo.
Zapytaliśmy więc zarządzającego ruchem na terenie powiatu starostę garwolińskiego – Grzegorza Woźniaka, czy faktycznie został tam popełniony błąd w sztuce drogowej, a jeśli tak to kto za to ponosi odpowiedzialność?
- Czy został popełniony błąd tego nie wiem. Mogę tylko potwierdzić, iż projekt został przedstawiony do akceptacji w starostwie mniej więcej dwa tygodnie temu i został zatwierdzony – powiedział Woźniak. W tej chwili mamy do czynienia z sytuacją przejściową. Na wniosek inwestora (TSCO) „zakaz” został zlikwidowany, aby mogły tam wyjeżdżać samochody ciężarowe. Jednak pierwszego lipca organizacja ruchu będzie już wykonana zgodnie z projektem i nie powinno być większych problemów – dodał starosta.
Będziemy się zatem bacznie przyglądać temu miejscu z nadzieją, że do pierwszego lipca nic poważnego się tam już nie wydarzy.
Komentarze (0)