Przecież teraz nie ma w Siedlcach stadionu z żużlem i bandą? Może i nie ma ale wtedy w latach
pięćdziesiątych był. To po co była ta banda? Wtedy w tamtych czasach to ja sądziłem, że po to aby
motocykliści się o nią rozbijali. Jak to rozbijali? A tak - byłem w cyrku, byłem i tam wywracali się
dla śmiechu? Wywracali - to ci żużlowcy jak się wywracali to chyba też dla śmiechu? Nie? Wtedy
myślałem, że tak.
Kiedyś wzięli mnie na mecz piłki nożnej na ten stadion - nudziłem się strasznie. Po co oni tak
biegają za tą piłką jak mogli z jednego końca boiska piłkę na drugi jednym kopniakiem przerzucić -
to po co biegać. Ta niechęć do piłki nożnej jakoś tak na trwałe we mnie pozostała - nie byłem na
żadnym meczu do dziś.
Lubiłem chodzić przez pewien czas na wyścigi żużlowe. Jadą, wywracają się - to rozumiem, a ile
hałasu przy tym. Dopiero jak któryś się tak wywrócił, że pogotowie go zabrało zrozumiałem, że
chyba oni nie wywracali się dla śmiechu i chyba mniej mi się to całe widowisko podobało.
W ciepłe letnie dni basen był miejscem spotkań i atrakcji. Żeby wejść na basen to trzeba było bilet
wykupić w drewnianej budce co była przy wejściu ale za budką była dziura w płocie i my, dzieciaki
tamtędy wchodziliśmy i wychodziliśmy. A to nie można było wyjść normalnie? Można ale przecież
to nie taka sama atrakcja.
W niedzielę to czekaliśmy jak będzie się topiła jedna pani. Jak to topiła "jedna pani"? A tak - co
niedzielę ta sama kobieta się topiła, ratował ją ojciec mojego kolegi, robił jej sztuczne oddychanie i
do następnej niedzieli. Ta pani to nie była ani żoną ani mamą tego mojego kolegi.
Dlaczego ona się topiła i dlaczego jak było tylu mężczyzn na tym basenie to właśnie musiał ja ten
jeden ratować? Może tak się umówili? W każdym bądź razie my, małolaty mieliśmy swoje
przedstawienie - taki cyrk tylko że znaliśmy tych co w nim występowali.
To w tamtych latach polowano na bikiniarzy?
Tak.
A co ty było ci bikiniarze?
Tak dokładnie to chyba chodziło o młodych ludzi co to ubierali się inaczej. Bikiniarz nosił
kolorowe skarpetki, skarpetki były w paski i żeby je było widać to spodnie, takie rurki musiały być
trochę przykrótkie. Do tego marynarka poszerzająca w barach - specjalnie watowane chyba były na
ramionach i fryzura inna niż oficjalna.
Jak to fryzura mogła być oficjalna i nie oficjalna? Oficjalna to było zaczesywanie włosów do tyłu.
To tak jak czesał się Stalin? Tak - i to była oficjalna fryzura, bezpieczna ale bolesna. Jak to bolesna?
Bo jak włosy które do tej pory były czesane na przeborek zostały zaczesywane do tyłu to głowa na
początku bolała zanim włosy się przyzwyczaiły do tej nowej mody. U nas nowej bo w ZSRR już ta
oficjalna fryzura wcześniej obowiązywała ale my, dzieci tego nie wiedzieliśmy. Wiedzieliśmy z
radia, z gazet, że bikiniarze mają być śmieszni i są podejrzani bo nie wiadomo co też po tymi ich
nieoficjalnymi fryzurami może im przychodzić do głowy a władza w tamtych czasach wolała
wiedzieć co kto myśli. I wiedziała? Różnie to było, ale chyba niektórzy ludzie to tej władzy
pomagali żeby wiedziała! I co? Ano, ojciec miał coraz to kłopoty z tą władzą.
A to ojciec coś złego robił?
Nie.
To dlaczego miał kłopoty?
Bo to władza źle robiła a trzeba było mówić, że robi dobrze.
Czyli ci co kłamali to nie mieli kłopotów? Jak kłamali zgodnie z linia partii to nawet awansowali.
Dziwna ta władza. Oj, tak dziwna i nie nasza. SJS
reklama
Komentarze (0)