reklama

Agata Deniusiuk – florystka i rękodzielniczka z Wilgi. "To jest moja pasja. Jestem florystycznym i artystycznym samoukiem"

Opublikowano:
Autor:

Agata Deniusiuk – florystka i rękodzielniczka z Wilgi.  "To jest moja pasja. Jestem florystycznym i artystycznym samoukiem" - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z powiatu garwolińskiegoAgata Denisiuk jest florystyką i rękodzielniczką. Jej ulubionym zajęciem jest tworzenie figur aniołów. W Wildze prowadzi własną pracownię "Moje malutkie rękodzieło".
reklama

Obok robienia aniołów pasją pani Agaty są kwiaty. Sztuczne kompozycje wykonuje już ponad 16 lat. W ubiegłym roku, dokładnie 19 lipca, otworzyła w Wildze pracownię "Moje malutkie rękodzieło". Urzeczywistnia w niej swoją pasję do florystyki i rękodzieła właśnie.

  - Marzyłam o tym przez 20 lat i w końcu stało się to możliwe do zrealizowania. Kwiaty były dla mnie najważniejsze od dawna, dlatego pragnęłam założyć kwiaciarnię. Po pewnym czasie postanowiłam, że obok kwiatów będę sprzedawała swoje prace. W końcu podjęłam decyzję o posiadaniu sklepu z rękodziełem. Są w nim przedmioty, które są oryginalne i idealnie nadają się na prezent – mówi.  

Na sklepowych półkach odnajdujemy m.in. anioły, obrazy, serwetki, biżuterię, makramy, torebki, najrozmaitsze koszyki, deski do serwowania, świece i kubki.

reklama

Pani Agata zajmuje się tworzeniem swoich ukochanych aniołów w technice utwardzania tkanin. Robi także diabełki, czarownice, laleczki i skrzaciki oraz wymyślne obrazy.

  - Wykonuję to, co mi przyjdzie do głowy. To jest taka moja pasja. Jestem florystycznym i artystycznym samoukiem. Takie było moje marzenie i na "stare lata" miałam możliwość je spełnić – zauważa żartobliwie.

"Jak mam natchnienie to i dwa aniołki w ciągu nocy zrobię. Ja uwielbiam pracować w nocy. Mam wtedy ciszę i spokój"

Florystka prowadzi współpracę z licznymi twórcami. Należy do grupy rękodzielniczej Zakręcone Szpilki w Garwolinie. Swoje prace wystawiała na kiermaszach rękodzielniczych w naszym powiecie i nie tylko.

reklama

Agata Denisiuk: 

W moim sklepie są przedmioty rękodzielników z naszego powiatu. Zasilają mnie w nie rękodzielnicy związani z Zakręconymi Szpilkami, uczestniczący w wydarzeniach przez nie organizowanych. Z Pruszkowa są świece sojowe, mydełka są z Lublina, ceramika z Kocka. Dużo jest dziewczyn od nas, zresztą bardzo zdolnych. Katarzyna SucheckaAnna Zielińska, nasza słynna Ania z Cyganówki, co robi biżuterię, Dorotka Banaszewska robiąca na szydełku, Jola Piesio i inne.

Zainteresowanie florystyką i rękodziełem odnalazła w wieku około 30 lat. Pomysł na anioły pojawił się później. Po namowie najbliższych zakupiła potrzebne materiały do ich tworzenia.

reklama

  - Aniołki zaczęłam robić, bo zobaczyłam w Internecie, jak jedna pani wykonuje takie piękne postaci. Chciałam je mieć. Moje dzieci mówią do mnie: "Zrób je sama!". No i sobie zrobiłam! I tak już poszło. Przez trzy lata się tym zajmuję i mam nadzieję, że nie przestanę. Ostatnio liczyliśmy z dziećmi w domu i wyszło, że zrobiłam już około 500 aniołów. Jak mam natchnienie, to i dwa aniołki w ciągu nocy zrobię. Ja uwielbiam pracować w nocy. Mam wtedy ciszę i spokój – wyjaśnia. 

Anioły pani Agaty odnajdujemy u nabywców w całej Polsce. Sprzedaje je przez Internet. Trafiają do klientów indywidualnych, kupujących prezent w podziękowaniu dla kogoś lub dla samego sobie do postawienia w domu.

Agata Denisiuk: 

reklama

Najpierw trzeba zrobić cokół. Główeczki oczywiście kupuję, bo nie jestem aż taka zdolna, żeby je sama robić. A więc najpierw robimy postać na cokole. W specjalnym utwardzaczu do tkanin namaczamy bawełnę, może to być też koronka. To są rzeczy z recyklingu. Ubieram takiego aniołka, nakładam ubranka, sukieneczkę. Skrzydełka są przeważnie z kory morwy albo z jakiegoś płótna. Czekam, aż to wszystko przyschnie.

Dzień pani Agaty rozpoczyna się jeszcze przed światem. Wówczas pracuje się jej najlepiej.

  - Wstaję o godzinie 3 lub 4 dzień w dzień i tak do 5-6 te anioły robię. Później prowadzę sklepik, który jest otwarty do 17. Praca przeważnie zależy od natchnienia. Masz jakąś wizję w głowie, w międzyczasie coś się w niej zmieni i tak te rzeczy powstają. Niestety, rękodzieło jest stosunkowo drogie. To jest dla wybranych klientów, ktoś musi się tym interesować. Przy okazji są i kwiatki, jedno z drugim się uzupełnia – opowiada.

Powrót zadowolonego klienta to zawsze wielka satysfakcja i szczęście

W zależności od wielkości aniołka czas potrzebny na jego stworzenie razem z wykończeniem wynosi najczęściej od trzech do sześciu godzin. Ostara to ulubiony anioł rękodzielniczki.

Agata Denisiuk: 

Jak się kocha, co się robi, to można pracować i 10 godzin przy jednym aniołku. To nie jest bardzo skomplikowane, ale trzeba mieć troszkę pomysłu. Czasami samemu coś do głowy przyjdzie, innym razem podpatrzy się coś u innego twórcy i po swojemu się zrobi, ale zupełnie inaczej i też fajnie wychodzi.

Florystka znalazła przychylność wśród miejscowej ludności. Z biegiem czasu nowe miejsce stawało się coraz bardziej popularne. Zaglądali do niego klienci, a także zwykli przechodnie, aby zobaczyć coś oryginalnego. Niektórzy odwiedzają pracownię tylko po to, aby porozmawiać. W sklepiku pani Agaty można zakupić żywe kwiaty cięte i doniczkowe, kwiaty sztuczne, wiązanki i przedmioty rękodzielnicze osób zamieszkujących nasz powiat, ale nie tylko. Klienci sklepu nierzadko spotykają panią Agatę podczas różnych etapów pracy, kiedy jej dzieła są jeszcze nieukończone.

  - Anioły robię wyłącznie w domu. Niezbędne do tego są cisza i spokój. Wówczas moja wyobraźnia się uaktywnia. Kilka godzin i kolejna figura jest już gotowa – zaznacza.

Pierwszym punktem rutynowego dnia pracy pani Agaty w sklepiku jest pielęgnacja żywych kwiatów. Następny krok to wykonanie ze sztucznych kwiatów stroików, często także w przerwach między wizytami klientów - plecenie koszyków. Te ostanie tworzy w odpowiedzi na połamane kwiaty, których nie chciała wyrzucić. Zrobiła koszyk wypełniony gąbką florystyczną, po czym włożyła do niego rośliny.

  Agata Denisiuk: 

Kilka miesięcy temu w mojej pracowni pojawiła się jedna pani ze stolicy, pragnąca kupić frezje z okazji swojej rocznicy ślubu. Otrzymała ode mnie te kwiaty w prezencie w gotowym bukiecie, czym się bardzo wzruszyła. Do dnia dzisiejszego ta pani, jak tylko przyjedzie do Wilgi, odwiedza "Moje malutkie rękodzieło". Powrót zadowolonego klienta to zawsze wielka satysfakcja i szczęście.

  Przedmioty w "Moim malutkim rękodziele" są idealnym prezentem na imieniny czy urodziny. Pani Agata planuje nabyć uprawnienia instruktorki, tak, aby móc prowadzić rękodzielnicze warsztaty.

  - Chciałabym, aby ludzie spełniali swoje marzenia, nawet jak mają po 60 czy 70 lat. Wtedy człowiek czuje się spełniony. Pragnę zaprosić wszystkich do siebie, niech każdy przyjedzie, zobaczy, bo chyba takiego sklepiku nie ma w obrębie wielu kilometrów. Może tylko w Warszawie – zachęca rękodzielniczka. 

Tekst pochodzi z archiwalnego numeru Nowego Głosu Garwolina

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
logo