Na początek spójrzmy co mówią przepisy:
Ustawa z dnia 14 grudnia 2016 r. - Prawo oświatowe Art. 30c
W przypadku, o którym mowa w art. 30b, minister właściwy do spraw oświaty i wychowania, w drodze rozporządzenia, [może wyłączyć stosowanie niektórych przepisów]* niniejszej ustawy, ustawy o systemie oświaty oraz ustawy o finansowaniu zadań oświatowych w odniesieniu do wszystkich lub niektórych jednostek systemu oświaty, o których mowa w przepisach wydanych na podstawie art. 30b, w szczególności w zakresie przeprowadzania postępowania rekrutacyjnego, oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów, przeprowadzania egzaminów, organizacji roku szkolnego i organizacji pracy tych jednostek, [a także wprowadzić w tym zakresie odrębne unormowania]*, tak aby zapewnić prawidłową realizację celów i zadań tych jednostek.
Na tej podstawie stwierdzić należy iż w przypadku ogłoszenia stanu epidemii minister może wyłączyć stosowanie niektórych przepisów i w ich miejsce wprowadzić odrębne unormowania. Sprowadza się to do tego, że pewne kwestie mogą zostać zmodyfikowane. A zatem skoro minister mógł zmodyfikować organizację pracy jednostki systemu oświaty, no nasuwa się pytanie: Czy to mógł wprowadzić nauczanie zdalne?
NIE!!! Wszystko z powodu trzech słów: "w tym zakresie" ponieważ Minister nie dostał w tym zakresie upoważnienia do dowolnego manipulowania systemem oświaty. Dostał jedynie upoważnienie do wyłączenia stosowania niektórych przepisów, a jako bonus pozwolono mu wprowadzić w ich zakresie odrębne unormowania.
Stwierdzić należy tym samym iż nie posiadał on prawa do ustanowienia nowych wytycznych, bo wówczas istniałyby dwa przepisy regulujące tę samą kwestię – jeden w ustawie i jeden w rozporządzeniu. Tym samym taka sytuacja spowodowałaby iż Rozporządzenie kolidowałoby wówczas z aktem wyższego rzędu i siłą rzeczy byłoby nieważne. Najpierw trzeba było więc wyłączyć odpowiednie przepisy ustawowe i dopiero w to miejsce ustanowić nowe.
To znaczy, że w stanie epidemii cały system oświaty działa normalnie z wyjątkiem tych obszarów, gdzie minister wyłączył stosowanie jakichś przepisów i ewentualnie wprowadził w ich miejsce inne. Jeśli więc marzyło mu się wprowadzenie nauczania zdalnego, to musiałby rozporządzeniem wyłączyć stosowanie tych przepisów, które nakazywały organizację zajęć stacjonarnych.
I w tym miejscu pojawia się ogromny problem, bo po pierwsze takie przepisy nie zostały wprowadzone i nie mogą ponieważ obowiązek organizacji zajęć stacjonarnych przez szkołę nie wynika z żadnych konkretnych przepisów, które można jednoznacznie zlokalizować w ustawie i je wyciąć bez naruszenia całości, ale raczej z samej idei, dla której powstał system oświaty. Została ona wyrażona w preambule i w art. 1 ustawy prawa oświatowego. Po drugie szkoła pełni nie tylko funkcję edukacyjną, ale również wychowawczą i opiekuńczą, więc jej działalność wykracza daleko poza samą organizację zajęć. Po trzecie system oświaty gwarantuje obok realizacji obowiązku szkolnego także realizację prawa do nauki, a tego nie pozwala ograniczać nawet sama Konstytucja. W praktyce nie da się więc zakazać organizacji zajęć stacjonarnych. Minister nawet nie próbował, wprowadzić tego przepisu zgodnie z prawem dopisał sobie nauczanie zdalne do rozporządzenia, a resztę dopowiedzieli sobie dyrektorzy.
Przepisy, których stosowanie zostało wyłączone w czasie stanu epidemii, znajdują się w § 13, § 13a, § 13aa i § 13b rozporządzenia MEN w tym zakresie (stan na 20 lutego 2021 roku).
Wniosek z tego jest prosty Minister mógł wprowadzić odrębne unormowania tylko w zakresie wymienionych wyżej przepisów.
Może to zaskakujące, ale przepisy te dotyczą dokładnie tego, co mówi delegacja: przeprowadzania postępowania rekrutacyjnego, oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów, przeprowadzania egzaminów, organizacji roku szkolnego i organizacji pracy jednostek systemu oświaty. Nie ma tu natomiast nic o organizacji zajęć stacjonarnych czy sprawowaniu funkcji opiekuńczej. Pokażę to na przykładach.
W tym miejscu stwierdzić należy iż działania MEN w tym zakresie jest bezprawne i sprzeczne z Konstytucją, która zabrania ograniczania prawa do nauki, co w tym przypadku niestety ma miejsce. W ustawie można jedynie określić sposób wykonywania obowiązku szkolnego, ale tak, aby prawo do nauki żadnego ucznia nie było naruszone.
Spójrz:
Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r.
Art. 70 ust. 1
Każdy ma prawo do nauki. Nauka do 18 roku życia jest obowiązkowa. Sposób wykonywania obowiązku szkolnego określa ustawa.
Podobnymi zagadnieniami zajmowały się już sądy, a nawet Trybunał Konstytucyjny, który stwierdził:
8.3.2. Podmiotem prawa do nauki jest każdy. Państwo ma zatem obowiązek takiego kształtowania przepisów, by każdy miał realny dostęp do edukacji w zgodzie z własnymi predyspozycjami i umiejętnościami. Ograniczenie możliwości edukacji w danym typie placówek lub na danym kierunku nauczania może wynikać wyłącznie z kryteriów nie arbitralnych i nie dyskryminacyjnych, powinno zatem zależeć wyłączenie od talentów i kwalifikacji ucznia (zob. wyroki TK z 16 stycznia 2007 r., sygn. U 5/06 i 24 września 2013 r., sygn. K 35/12).
Źródło: wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 22 czerwca 2015 r., SK 29/13
Z powyższego orzecznictwa wynika jednoznacznie się, że prawo do nauki nie może być ograniczone nawet po wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej a tu zostało ograniczone w stanie epidemii jedynie stan wyjątkowy lub stan wojenny uprawnią władzę do wprowadzenia takiego ograniczenia.
Nasuwa się w tym miejscu zasadność przywołania orzecznictwa SO w Krakowie, jakie zostało wydane w sprawie III Kp 354/20, w którym Sędzia Joanna Makarska uznała, że prezydent Andrzej Duda i inni politycy, przyjeżdżając w środku pandemii na Wawel i nie zachowując dystansu nie, złamali prawa, bo rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie covidowych zakazów są niekonstytucyjne.
Spójrz:
Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r.
Art. 233 ust. 1
Ustawa określająca zakres ograniczeń wolności i praw człowieka i obywatela w czasie stanu wojennego i wyjątkowego nie może ograniczać wolności i praw określonych w art. 30 (godność człowieka), art. 34 i art. 36 (obywatelstwo), art. 38 (ochrona życia), art. 39, art. 40 i art. 41 ust. 4 (humanitarne traktowanie), art. 42 (ponoszenie odpowiedzialności karnej), art. 45 (dostęp do sądu), art. 47 (dobra osobiste), art. 53 (sumienie i religia), art. 63 (petycje) oraz art. 48 i art. 72 (rodzina i dziecko).
Art. 233 ust. 3
Ustawa określająca zakres ograniczeń wolności i praw człowieka i obywatela w stanie klęski żywiołowej może ograniczać wolności i prawa określone w art. 22 (wolność działalności gospodarczej), art. 41 ust. 1, 3 i 5 (wolność osobista), art. 50 (nienaruszalność mieszkania), art. 52 ust. 1 (wolność poruszania się i pobytu na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej), art. 59 ust. 3 (prawo do strajku), art. 64 (prawo własności), art. 65 ust. 1 (wolność pracy), art. 66 ust. 1 (prawo do bezpiecznych i higienicznych warunków pracy) oraz art. 66 ust. 2 (prawo do wypoczynku).
Niestety w tym miejscu stwierdzić należy zachowanie dyrektor szkół jakie obecnie prezentują, będzie miało dalekosiężne skutki dla całego narodu na przestrzeni wielu kolejnych lat. I to nie tylko ze względu na drastyczne obniżenie poziomu kształcenia, ale też przez zaburzenie rozwoju społecznego znacznej części populacji. Wpływ na dorosłe życie dzieci, które obecnie przechodzą nauczanie początkowe, może być wręcz katastrofalny.
W styczniu Ministerstwo Edukacji i Nauki zapowiedziało, że jeśli przepis o przeszkodzie technicznej będzie nadużywany przez rodziców, którzy na jego podstawie sporządzali oświadczenia do dyrekcji i żądali zorganizowania nauki stacjonarnej będzie "nadużywany", to zostanie zmieniony. I faktycznie został zmieniony, ale zdaje się, że przeszło to bez echa.
Spójrz:
Rozporządzenie Ministra Edukacji i Nauki z dnia 28 stycznia 2021 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie czasowego ograniczenia funkcjonowania jednostek systemu oświaty w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19
[...] w § 2:
a) ust. 3f otrzymuje brzmienie:
„3f. W przypadku uczniów szkół podstawowych w zakresie klas IV–VIII oraz szkół ponadpodstawowych, o których mowa w § 1a ust. 1, którzy z uwagi na rodzaj niepełnosprawności nie mogą realizować zajęć z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość, o których mowa w ust. 3a, w miejscu zamieszkania, dyrektor szkoły ma obowiązek:
1) zorganizować dla tych uczniów zajęcia w szkole lub
2) umożliwić tym uczniom realizację zajęć z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość na terenie szkoły.”,
b) po ust. 3f dodaje się ust. 3fa w brzmieniu:
„3fa. W przypadku uczniów szkół podstawowych w zakresie klas IV–VIII oraz szkół ponadpodstawowych, o których mowa w § 1a ust. 1, którzy z uwagi na brak możliwości realizowania zajęć z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość, o których mowa w ust. 3a, nie mogą realizować tych zajęć w miejscu zamieszkania, dyrektor szkoły może umożliwić tym uczniom realizację zajęć z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość na terenie szkoły.”,
[...]
W tym miejscu stwierdzić należy iż minister po raz kolejny sprytnie pognębił dyrektorów.
Obowiązek organizowania zajęć stacjonarnych lub umożliwienia uczestniczenia w nauczaniu zdalnym na terenie szkoły pozostał jedynie dla uczniów z niepełnosprawnościami. Dzieci, które nie mają możliwości realizowania zajęć z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość w miejscu zamieszkania, nie zostały jednak całkiem usunięte z rozporządzenia, ale wyodrębniono je w osobnym ustępie. W tym przypadku dyrektor jedynie MOŻE zorganizować im nauczanie zdalne na terenie szkoły. Jest to oczywiście uzależnione od tego, czy ma dość sprzętu. Co się jednak dzieje, jeśli dyrektor nie dysponuje wolnym sprzętem lub z jakiegokolwiek innego powodu stwierdzi, że jednak nie będzie umożliwiał realizacji zajęć na terenie szkoły? Uczeń zostaje kompletnie wyrzucony z systemu edukacji, bo przecież nie ma możliwości realizowania zajęć w miejscu zamieszkania (sic!). Nie może realizować obowiązku szkolnego i nie ma prawa do nauki. Ale przecież to zadaniem dyrektora, jako przedstawiciela systemu oświaty, jest organizowanie pracy szkoły w taki sposób, żeby wszystkie dzieci mogły się uczyć. Jeśli nie ma w szkole nauczycieli, to musi ich zatrudnić. Jeśli nie ma sprzętu, to musi go zakupić. Tymczasem zapatrzony w MEN i wytyczne nie patrzy na to, że działa niezgodnie z prawem i za to działanie on z czasem odpowie bo MEN tak to sprytnie rozegrał, że całą odpowiedzialność zrzucił na dyrektora.
Rozporządzenie oczywiście nie zmienia nic w kwestii organizacji zajęć, bo obowiązek organizowania zajęć stacjonarnych nadal wynika z ustawy, a żadne przepisy w tej materii nie zostały wyłączone.
Na tym właśnie polega manipulacja Ministerstwa Edukacji i Nauki – przepisują do rozporządzenia kawałek przepisu z ustawy i biedny dyrektor uważa, że musi realizować tylko ten kawałek, bo ma wyłączone racjonalne myślenie.
Stwierdzić należy iż:
Zgodnie z ustawą dyrektor ma organizować zajęcia stacjonarne.
W rozporządzeniu jedynie nakazują jego osobie umożliwić realizowanie zajęć z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość, a on organizuje tylko i wyłącznie nauczanie zdalne bo tak powiedzieli w TV.
Zgodnie z ustawą dyrektor ma zapewnić świetlicę dla wszystkich dzieci, których pracujący rodzice i o to wnioskują. W rozporządzeniu każą mu zapewnić świetlicę dzieciom rodziców, którzy walczą z epidemią, więc radośnie pomija całą resztę dyskryminując ich i pogwałcając prawo powszechnie obowiązujące.
Zgodnie z ustawą dyrektor ma organizować zajęcia wychowania fizycznego w określony sposób. W rozporządzeniu każą mu organizować nauczanie zdalne, więc ze skomplikowanych obliczeń wychodzi mu, że wf również musi być zdalny.
Zgodnie z ustawą dyrektor ma organizować zajęcia stacjonarne dla wszystkich. W rozporządzeniu każą mu organizować nauczanie zdalne dla klas IV-VIII, więc na wszelki wypadek wpuszcza do szkoły tylko klasy I-III.
Zgodnie z ustawą dyrektor ma organizować zajęcia stacjonarne dla wszystkich. W rozporządzeniu każą mu organizować takie zajęcia lub nauczanie zdalne na terenie szkoły dla uczniów z niepełnosprawnościami. Po co więc przejmować się resztą?
Zgodnie z ustawą dyrektor ma organizować zajęcia stacjonarne dla wszystkich. W rozporządzeniu poklepują go po ramieniu mówiąc, że MOŻE organizować nauczanie zdalne na terenie szkoły dla uczniów, którzy nie mogą go realizować w miejscu zamieszkania. Po co więc się wysilać przecież jest COVID więc każdy teraz może robić co chce, a jak to bywało od wiek wieków nauczyciel ma zawsze rację i nikt nie ma prawa mieć innego zdania.
Jak widać naszej publikacji minister nic nie zakazuje. W bardzo wysublimowany sposób podkreśla za to szczegóły, na których dyrektorzy muszą się skupić. A ci jak konie z klapaki na oczach wykonują to, co mówi telewizja, bo tak łatwiej, niż poczytać, a może nawet udać się do prawnika który będzie go pouczał.
To dyrektorzy zamknęli szkoły. Oni narzucili bezprawnie nauczanie zdalne. Oni decydują, które roczniki mogą korzystać z zajęć stacjonarnych i świetlicy. Najlepszym na to dowodem jest fakt, że niektóre szkoły działają. Jedyne, co kazał zrobić minister, to zorganizować możliwość korzystania z nauczania zdalnego dla tych dzieci, których rodzice będą woleli zostawić je w domu.
To jest trochę taka sytuacja jak z przedsiębiorcami. Nikt im ustawą działalności nie ograniczył. Sami się pozamykali, bo ulegli rozporządzeniom i niektórzy nie chcą się otworzyć bo wciąż mówią że Rada Ministrów im nie pozwala i nie myślą, że jak pojawi się możliwość wnoszenia powództwa o odszkodowanie (kiedy TK rozpozna wniosek Morawieckiego o stwierdzenie niekonstytucyjności art. 417 k.c. w czasie trwania stanu epidemii) sądy spojrzą na ich pozwy o odszkodowanie właśnie w taki sposób?
Dyrektorom też nikt nie kazał zajęć stacjonarnych odwoływać, szkół zamykać, reglamentować dzieciom dostępu do edukacji wg wieku. Ulegli oni jak inni rozporządzeniom zapominając przy tym, co jest napisane w ustawie bo mamy stan epidemii. Czy będą zasłaniać się poleceniami MEN, które nie do końca zrozumieli? Pamiętaj nieznajomość prawa nie zwalnia z jego stosowania (Ignorantia iuris nocet) i dla Sądu nie będzie to zapewne wytłumaczeniem, kiedy pojawia się sprawy z tym związane. Rozmawiając z nim o tym problemie zapytaj: Jak zamierza się z tego w przypadku postępowań sądowych, jakie niewątpliwie go czekają z tego wytłumaczyć, że nie realizował swoich ustawowych zadań, doprowadzając przez to do ruiny systemu oświaty i niszcząc życie wielu dzieci i ich rodzin?
W tym miejscu przypomnij mu, że chyba zapomniał o tym, że kiedy system szkolnictwa (stacjonarnego – przyp. red.) upadnie, oni pójdą na dno razem z nim.
Zatem zdecyduj czy chcesz walczyć o lepsze jutro dla swojego dziecka. Wiadomo, że walka ta nie będzie łatwa, musicie zorganizować się w grupę, pójść do dyrektora na rozmowę, a jeśli ona nie pomoże rozważyć możliwość zawiadomienia prokuratury właściwej miejscowo o podejrzeniu popełnieni a przez jego osobę przestępstwa z art. 231 k.k.
źródło: https://www.facebook.com/lega.artis@@@
reklama
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.