reklama

Wojsko

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Wojsko - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z Garwolinaplik
reklama

Kolega Olak w tym czasie siedział na bloku wyszkolenia w pomieszczeniu z widokiem na ogólnowojskową dziurę w płocie. Patrzy a oczom nie wierzy. Kadra oficerska tą dziurą wali do jednostki po błocie w pantofelkach razem z żołnierzami. Wojna czy co?
Mimo raczej nieciekawych obietnic co ze mną zrobią jak skończę służbę na warcie - wygrałem. Pilnowali aby mnie przez cały dwuletni okres wojska omijała warta - skutecznie.
W wiele lat później już na ćwiczeniach rezerwy postawili mnie na warcie w obozie rozbitym w lesie. Z Modlina nas na te ćwiczenia wywieźli aż pod niemiecką granice - do lasu. Dali stare pistolety maszynowe co to pod koniec Drugiej Światowej PPSze zastępowały. Żelastwo jednym słowem - ta nasza przedwrześniowa broń była lepsza ale wyboru to nam nie zostawiono. Kto? Moskiewscy - decydowali o wszystkim. No może o tym gdzie stawiamy namioty to nie ale że mamy tam siedzieć pod granicą to podejrzewam, że tak.
Był z nami plutonowy. Jeszcze przed wyjazdem z twierdzy dziwne rzeczy opowiadał - jak wchodziliśmy do tej ponurej budowli wojennej w Modlinie to on jako jedyny zachwycał się tym co widzi - dookoła ponuro, jak by czas do czasów carskich został cofnięty a ten "jak tu ładnie" gada i on nie żartował.
@@@
W tym lesie po niemiecką granicą to ten plutonowy warty ustalał i on nie wiedział, że mnie lepiej na wartę nie wyznaczać dlatego wyznaczył. Powiedział, że tu a tu mam pilnować ale jakoś tak mało dokładnie bo w lesie raczej trudno ustalić skąd dokąd trzeba pilnować tym bardziej, że wszędzie były namioty i to wszystko z tej naszej jednostki wojskowej.
Chodzę z tym żelastwem na plecach, bez naboi i całe szczęście bo to zawsze lżej. Chodzę, godzinę, dwie, trzy - nikt nie przychodzi mnie zmienić a tu i pora obiadowa jakoś tak blisko. W czwartej godzinie mojej warty widzę - idzie plutonowy ale jakoś tak wolno - zaraza idzie wolno bo sobie jedzenie w gębę wpycha żeby zanim do mnie dojdzie zjeść wszystko. Dolazł, już najedzony ale jeszcze nie wszystko połknął i z tą pełna gęba mówi, że nie ma dla mnie zmiany - muszę jeszcze stać na tej warcie. Jeszcze nie dokończył a już odwrócił się i dość szybko zaczął iść, nawet coraz szybciej bo ja w tym czasie zdjąłem ten pistolet maszynowy z pleców, złapałem za lufę i do niego. To dlatego on zaczął w końcu nawet biec, a ja za nim z tym pistoletem i nawet nic nie mówię ale on wie, oj dobrze wie, że źle. Do wozu sztabowego aż uciekał a ja za nim. Razem tam wpadliśmy.
Sztabowcy mocno zdziwieni byli bo chyba czegoś takiego to nie widzieli jeszcze. Plutonowy skarży na mnie, że opuściłem posterunek, ja mówię jak było.
W tym sztabie to jednak porządne chłopy były - zrugali tego plutonowego jak burą sukę -jak to Krzyś ma w zwyczaju mówić - a mnie do wyróżnienia wystawili.
Nawet do Instytutu to pochwałę przysłali - tam wtedy pracowałem.
Kto to jest Olak?
O, Olak to jest Olak i już. Razem w wojsku żeśmy służyli. Raz to nawet dla całej jednostki audycję radia Wolna Europa puścił.
Radio Wolna Europa było zdecydowanie nieprzychylne ówczesnym władzom PRL-u bo taki przydomek miała wtedy Polska. Więc nawet słuchanie tej rozgłośni co nadawała po polsku z Monachium nie było mile widziane a tak dokładnie to nawet władze robiły co mogły aby zagłuszyć tę stację. Wokół dużych miast pobudowano specjalne stacje zagłuszające - nastawione były na częstotliwości RWE i na kierunek z którego ta stacja nadawała.
Jak już pobudowano te stacje zagłuszające to nadajniki RWE ustawiono na statku co pływał po Morzu Śródziemnym i nadawanie było prowadzone z różnych miejsc. Prawie cała robot z tym zagłuszaczami poszła na marne.
Olak obsługiwał wojskowy radiowęzeł wtedy gdy trzeba było skoczne melodie do gimnastyki puszczać albo z innej okazji a wieczorami słuchał RWE. Tylko za którymś razem zapomniał aparaturę poprzełączać i zamiast muzyki żołnierze słuchali RWE. Jakoś udało się Olakowi z tego wyjść bez większych kłopotów natomiast jak pojechał do ambasady USA w mundurze z siostrą co wizę chciała uzyskać to już tak łatwo nie poszło. Ledwie za róg ambasady wyszedł a już go do samochodu wzięli - chyba ze dwa tygodnie paki dostał.
Ciekawe z jakiego paragrafu?

SJS

reklama

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama