Obie drużyny mecz rozpoczęły bardzo ostrożnie, ale już w 7 minucie zespół z Garwolina miał świetną okazję do objęcia prowadzenia. Niecałe dwa metry przed linią pola karnego drużyny z Łominek sfaulowany został pomocnik Wilgi - Kamil Nowek (11). Nasi napastnicy nie zdołali jednak wykorzystać ostro bitego dośrodkowania i piła opuściła boisko tuż obok prawego słupka bramki bronionej przez Krzysztofa Kamińskiego (99). To była najlepsza okazja do zdobycia gola, jaka pojawiła się w ciągu pierwszych 15 minut meczu. Mniej więcej po kwadransie gry nasi wyraźnie przyspieszyli, co zaskutkowało dwoma kolejnymi atakami na bramkę przeciwnika. Niestety, choć obie akcję kończyły się strzałem na bramkę to Kamiński (99) za każdym razem był na posterunku. W 37 minucie spotkania, za kolejne już przewinienie żółtą kartką ukarany został agresywnie grający napastnik drużyny z KS Łomianki – Ludwik Gac (13).
Nasi piłkarze przed przerwą raz jeszcze mieli świetną okazje do objęcia prowadzenia. W 40 minucie spotkania grający z numerem 5 na koszulce Kamil Zawadka zauważył, że bramkarz Łomianek opuścił swój posterunek i wyszedł aż do linii pola karnego. Nasz etatowy obrońca nie wahał się ani przez moment i oddał precyzyjny strzał w kierunku bramki… Niestety i tym razem zabrakło odrobiny szczęścia - Krzysztofa Kamiński (99) z największym trudem, opuszkami palców wybił piłkę tuż obok lewego słupka bronionej przez siebie bramki. Gdy wszyscy wyczekiwali powoli już przerwy, nad Garwolinem zebrały się czarne chmury, z których najpierw nieśmiało, a potem coraz mocniej zaczął padać deszcz. Na przerwę zawodnicy schodzili już więc mocno przemoczeni. To jednak co działo się za chwilę śmiało można nazwać horrorem… Najpierw zrobiło się prawie zupełnie ciemno, a potem z nieba polały się hektolitry wody. Ulewa trwała niemal pół godziny, bez przerwy. Nikt z kibiców nie wierzył już chyba, że zawody zostaną wznowione. Miej więcej po dwudziestu pięciu minutach deszcz jednak nieco zelżał i sędzia dał zawodnikom znak do wybiegnięcia na murawę. Jednak już po kilkunastu sekundach od wznowienia gry wiadomo było, że wynik dzisiejszego meczu będzie dziełem przypadku. Boisko „stało” dosłownie w wodzie, a zawodnicy brnęli w niej co najmniej po kostki. Żaden z nich nie był w stanie przewidzieć jak po jego kopnięciu zachowa się piłka. Futbolówka spadając z kilkunastu metrów w głęboką kałużę potrafiła nie odbić się wcale, a uderzona całkiem lekko, kozłując nabierała takiej prędkości, że nikt nie mógł jej dogonić. Kluczową zatem sprawą stało się rozpoznanie topografii boiska – trzeba było zapamiętać gdzie znajdują się dołki i kałuże, oraz gdzie jest nieco wyżej i co za tym idzie - bardziej twardo. Pierwsi zrozumieli to zawodnicy Wilgi, bo ich podania częściej trafiały do adresata. W 52 minucie spotkania za popchnięcie przeciwnika drugą żółtą kartką, a w konsekwencji czerwoną ukarany został Ludwik Gac (13) – napastnik Łomianek. Od tej pory graliśmy z przewagą jednego zawodnika. Nasi zwęszyli szansę na gola i momentalnie rzucili się do ataku. Już po chwili mieliśmy rzut rożny. Precyzyjne dośrodkowanie wykorzystał mądrze dzisiaj grający Kamil Zawadka (5) i wspaniałym strzałem głową umieścił piłkę tuż pod poprzeczką bramki bronionej przez Kamińskiego (99). Wilga objęła zasłużone prowadzenie 1:0.
Po stracie gola drużyna z Łomianek zaczęła grać nerwowo. Po jednym z fauli, w 65 minucie, w czasie gdy piłka nie była jeszcze w grze sprowokować dał się zawodnik z Garwolina - Mariusz Makulec, który odepchnął jednego z rywali. Sędzia bez namysłu pokazał mu czerwony kartonik i natychmiast wyrzucił z boiska. Szanse znowu się wyrównały. W 75 minucie spotkania - kartkę tyle, że żółtą zobaczył jeszcze grający z numerem 17 Marcin Szwed. Rywale atakowali coraz częściej. W 78 minucie gry wspaniałym rajdem przez całe niemal boisko, mijając czterech rywali popisał się obrońca Wilgi – Karol Zawadka. Udało mu się nawet oddać strzał na bramkę Kamińskiego, ale technicznie uderzona piłka o centymetry dosłownie minęła jej prawy słupek.
O tym, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić przekonaliśmy się w 83 minucie, kiedy płaskie podanie po ziemi, na siódmy metr wykorzystał wprowadzony po przerwie Kamil Bassa (6) z Łomianek, strzelając wyrównującą bramkę. Mieliśmy więc remis 1:1 i niespełna siedem minut na strzelenie zwycięskiego gola i uratowanie trzech punktów. Olbrzymia szansa pojawiła się już za chwilę, gdy popchnięty w polu karnym padł na murawę Kamil Zawadka (5). Niestety sędzia przewinienia się nie dopatrzył, i wynik 1:1 utrzymał się już do końca spotkania.
Komentarze (0)