reklama

Twórca marki Kruger and Matz Michał Leszek o tym jak przekuć marzenia w sukces

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Twórca marki Kruger and Matz Michał Leszek o tym jak przekuć marzenia w sukces - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z GarwolinaTrochę o Lechpolu, trochę o tym jak odnaleźć własną drogę, jak zbudować markę, która jest rozpoznawalna w całej Polsce. Okrzyknięty przez media „polskim Steve’em Jobs’em”, który chciał zostać gwiazdą rocka. Nie wyszło. Ale miłość do muzyki spowodowała, że to marzenie przekuł w chęć stworzenia sprzętu audio i to mu się udało. O tym jak podążać za marzeniami i jednocześnie mocno stąpać po ziemi, opowiada Dyrektor Marketingu firmy Lechpol, twórca marki Kruger& Matz, Michał Leszek.
reklama

Kurier Garwoliński:  Zacznijmy od nazwy. Czytałam, że chciałeś zostać gwiazdą rocka?

Michał Leszek: Tak. Niespełnione marzenia. Miałem wtedy taki piecyk do gitar, od niego wziął się pierwszy człon nazwy. (przyp. red. Gallien Krueger). Do powstania drugiego przyczynił się Marek Puszkiel – tak myśleliśmy co by tu pasowało, co by dobrze brzmiało i nagle Marek powiedział „Matz”. Uścisnęliśmy sobie ręce i tak zostało.

KG: Słowa –klucze, które sygnują Waszą markę to: marzenia, inspiracja, jakość i design. Mówicie też o tym, że chcecie inspirować Waszych klientów do realizacji marzeń. W jaki sposób Kruger&Matz inspiruje do życia pasją?

ML: Markę bardzo utożsamiam z własną osobą. To, co jest we mnie, wkładam też do marki. Pragnę inspirować ludzi poprzez własne działania, jak i działania Kruger&Matz, poprzez to, co robimy. My pokazujemy w jaki sposób tworzymy z pasją, budujemy biznes z pasją i żyjemy z pasją, czy to jest w biznesie, czy też poza nim. I chcemy przez to zarażać innych, inspirować do działania, do tego aby inni znaleźli swoją drogę do szczęścia.

KG: Żeby prowadzić taką firmę, trzeba mocno stąpać po ziemi. Jest tu miejsce na marzenia?

ML: Pewnie, że jest. Bez marzeń  stałbym w miejscu. Ciągle trzeba podążać za marzeniami. I nie chodzi tu o wytarte slogany, tak po prostu jest. Przede wszystkim trzeba poczuć się szczęśliwym. Szczęście jest podstawą wszystkiego. Jeśli znajdziesz swoje miejsce i będziesz szczęśliwy, wtedy i tylko wtedy możesz coś osiągnąć. Jeśli ktoś ci ciągle powtarza – ale fajnie było kiedyś, to znaczy, że tu i teraz nie jest szczęśliwy. Taka osoba musi szybko przewartościować sobie wszystko i odpowiedzieć na pytanie: co ja chcę w życiu robić? Kim chcę być? Wiem coś o tym, bo długo szukałem swojego miejsca. Ale teraz znalazłem i to przynosi mi wiele radości. Marzenia są ważne i muszą one wynikać z serca, a nie z głowy. Marzenia, które wynikają z głowy, to coś w rodzaju „ja chcę”, a marzenia, które wynikają z serca bardziej polegają na tym, że „ja to czuję, ja tym jestem”, a to jest duża różnica. Jest taka ciekawa książka Baptist Pape „Siła serca”,  polecam ją wszystkim tym, którzy szukają swojej drogi życiowej.

KG: Odnoszę wrażenie, że jesteś z tych osób, dla których nie ma rzeczy niemożliwych?

ML:
Oczywiście, że są, choć większość tych ograniczeń jest wyłącznie w naszej głowie. Czasami jednak są też realne ograniczenia, które mogą powodować, że pewna droga jest dla nas znacznie trudniejsza bądź wydawałoby się wręcz niemożliwa. I warto realnie ocenić, gdzie faktycznie możemy coś w życiu zrobić, a gdzie będziemy walili głową w mur. Bo tak naprawdę najważniejsze w życiu jest to, żeby odnaleźć własną drogę. Ale to też nie jest na zasadzie, że my sobie coś wymyślimy i wszystko będzie dobrze. Chodzi o to, żebyśmy zrozumieli kim jesteśmy i jaka jest właściwa droga dla nas. Bo na tej właściwej drodze, gdzie wykorzystujemy własny potencjał i własne talenty, wszystko jest dla nas możliwe. Natomiast jeśli jesteśmy na drodze, która zdecydowanie nie jest dla nas, to już nie wszystko jest możliwe. Ja moje rockowe marzenia przekułem w coś zupełnie innego. Początkowo myślałem o stworzeniu sprzętu audio. Poszło to trochę dalej – pojawiła się szansa na wejście w technologie mobilne, no i się udało.

KG: W jednym z wywiadów powiedziałeś takie zdanie: „Ciężką pracą można osiągnąć sukces? W życiu większej bzdury nie słyszałem”. Możesz to rozwinąć?

ML: Wyobraź sobie dziewczynę, która ma 140 cm wzrostu i która chce zostać światowej sławy  modelką. Chyba zgodzisz się ze mną, że bardzo trudno będzie jej osiągnąć to, co sobie wymyśliła. Dlatego ciężka praca to nie jest jedyny klucz do sukcesu. I może nie warto walić głową w mur, tylko zająć się czymś innym. Prowadzenie firmy to są czynności, które każdy umie wykonywać: trzeba wyjąć telefon i zadzwonić, trzeba się umówić na spotkanie, pogadać. Jednak nie oznacza to, że każdy będzie miał swoją firmę lub będzie świetnym biznesmenem.

KG: A czym się zajmowałeś, kiedy poszukiwałeś swojego miejsca?


ML: Różnymi rzeczami, pracowałem w instytucjach doradczych i finansowych, ale nie miałem z tego radochy. Może trudno Ci w to uwierzyć, ale jeszcze całkiem niedawno byłem zakompleksionym, zagubionym człowiekiem, który nie miał pomysłu na siebie.

KG: I co takiego się wydarzyło, że ten pomysł znalazłeś?

ML: To nie było tak, że w jednej chwili znalazłem pomysł na życie, ale w jednej chwili chciałem to życie zmienić. Doszedłem do takiego momentu w życiu, kiedy nie radziłem sobie ze sobą, z własnymi kompleksami, problemami, emocjami i pomimo sukcesów na ścieżce zawodowej nie szło mi w każdym innym aspekcie  życia. Dlatego postanowiłem, że odmienię swoje życie –wiedziałem, że w tym miejscu nie chcę już być. I to był początek drogi, która doprowadziła mnie do miejsca, w którym teraz jestem. Oczywiście, że dopiero w trakcie tej drogi odnajdywałem i siebie i pomysł na życie. To zawsze jest proces. Nie jesteśmy w stanie, w jeden dzień, zmienić swojego życia. Natomiast w jeden dzień jesteśmy w stanie zmienić kierunek swojego życia. Dalej to już tylko kwestia czasu i konsekwencji w działaniu.

KG: Prezentowanie marki własną twarzą wymaga odwagi?

ML: Nigdy nie pojmowałem tego w kategorii odwagi. Natomiast bardzo ważnym aspektem prezentowania marki przez własną osobę, jest dla mnie autentyczność. To nie jest kreacja agencji marketingowej. Kruger&Matz jest taki, jaki jestem ja. To ma swoje plusy. Ktoś podejdzie i pogratuluje, jest tego całkiem sporo i to jest bardzo miłe. Zdarzają się też sytuacje, w których ktoś nie jest zadowolony, ma inne preferencje, ale dla mnie to nie jest problem, ponieważ ja głęboko wierzę w to, co robimy.

KG: Polski Steve Jobs – to nie ja wymyśliłam. Czujesz, że możesz być inspiracją dla ludzi, którzy, na przykład, mają pomysł na biznes, ale nie wierzą w swoje siły?

ML: Szczerze nie zdawałem sobie z tego sprawy, do momentu aż koleżanka nie opowiedziała mi o swoim znajomym, który oglądając mój wykład usłyszał, że nie poszedłem na Sylwestra, a na drugi dzień wymyśliłem akcję It’s your life, just take it, w której inspirowaliśmy ludzi z pasją. W każdy razie on też postanowił zostać w domu z głębokim przekonaniem, że znajdzie swój pomysł na życie, na biznes… Ta sytuacja pokazuje, że musimy mieć świadomość odpowiedzialności za to, co głosimy. Jedną z najfajniejszych efektów ubocznych sukcesu, jest to, że ludzie zaczynają cię słuchać. W moim przypadku, a ja jestem gadułą, jest to bardzo miłe (śmiech). Nie każdy też zna całą prawdę. Ja wtedy nie poszedłem na Sylwestra, bo tak się zająłem sobą i właściwie nie miałem też z kim i dokąd iść .To był akurat taki czas w moim życiu.

KG: Przejdźmy teraz do Waszych wyników. Są naprawdę dobre.

ML: 2016 rok to, w Kruger&Matz przychody rzędu 45 ze 145 mln co stanowi już 31% obrotu całej firmy Lechpol. Sprzedajemy nasze produkty za granicą, między innymi: Czechy, Niemcy, Holandia, Rumunia. Obecnie jesteśmy na etapie bardzo dużych inwestycji. Pracujemy nad rozwojem własnej sieci dystrybucji i od dwóch lat  cały czas inwestujemy w to, by w przyszłości firma generowała naprawdę duże wyniki. Uważam, że prawdziwy sukces dopiero przed nami.
@@@
KG: Jesteś też mówcą motywacyjnym?

ML: Tak, zdarza mi się przemawiać i motywować ludzi, ale osobiście wolę określenie wykładowca. Mam przed sobą ludzi, których nie tylko mogę zmotywować, ale też mogę im przekazać moje doświadczenia. To jest część mojej pracy, którą bardzo lubię.

KG: Jak doszło do tego, że zacząłeś wykładać?

ML: Nigdy tego nie planowałem. Tak naprawdę pierwsze przemówienia publiczne były związane z konferencjami prasowymi Kruger&Matz. Natomiast cała moja przygoda w tym temacie rozpoczęła się od tego, że studenci z Uniwersytetu Warszawskiego zaprosili mnie abym przeprowadził wykład na temat biznesu i sukcesu w biznesie. Zgodziłem się, nagraliśmy ten wykład, puściliśmy go na youtube. Teraz można tam znaleźć dwa moje wykłady, do których obejrzenia serdecznie zapraszam. Pierwszy: „Sukces, dlaczego nie chcesz go osiągnąć?”, a drugi: „Chcieć to za mało”. Wyszło chyba całkiem nieźle, bo obydwa są oglądane przez ludzi. Fajne jest też to, że otrzymuję dużo informacji zwrotnych od odbiorców, na przykład, że ten wykład dał im dużo energii, wiary w siebie. I to jest rzecz niezwykła, to mnie tylko zachęca do działania. Teraz zacząłem prowadzić profil na facebooku, Michał Leszek, do którego serdecznie wszystkich zapraszam. Tam publikuję swoje przemyślenia na temat życia, na temat tego jak osiągnąć w życiu szczęście.

KG: Czy masz czas na swoje przyjemności?

ML: Tak, mam dużo czasu na przyjemności, ale moje przyjemności wiążą się z moją pracą, więc to się wszystko zazębia. Ja nie odnajduję przyjemności w tym, że w piątek wieczorem pójdę na imprezę, to już przerobiłem, tam szczęścia nie znalazłem. Natomiast ogromną przyjemność mam w zdobywaniu wiedzy, w czytaniu książek, odkrywaniu tego jak funkcjonuje świat, społeczeństwo. Osobiście uważam, że żyjemy w mega interesujących czasach, gdzie postęp technologiczny ma znaczący wpływ na zmianę funkcjonowania społeczeństwa. To jest petarda, ja jestem zachwycony. Zresztą zamierzam w tym wszystkim brać udział i stworzyć własny kanał na youtube.  No i moja pasja, czyli motocykle. To jest coś, co złapało mnie za serce. W tym roku zacząłem swoją karierę sportową, staruję w Pucharze Polski. Co prawda teraz jestem kontuzjowany, z uwagi na złamany obojczyk nie mogę brać udziału w treningach. Ale mam nadzieję, że na ostatni wyścig w sezonie jeszcze się wykuruję (śmiech).

KG: No właśnie, nawet wypadek na torze przekułeś w coś pozytywnego?

ML: Tak, trafiłem do szpitala i oczywiście nie byłem za specjalnie zadowolony z faktu, że złapałem kontuzję. Chociaż wchodząc do szpitala miałem nadzieję, że za dwa dni znowu będę mógł się ścigać. Lekarz jak to usłyszał, to się roześmiał. Ale cała ta sytuacja nie spowodowała utraty uśmiechu i radości z życia. Tłum posępnych dookoła mnie min uświadomił mi, że szczęśliwym można być bez względu na wszystko. Radość jest w nas, szczęście jest w nas, to jest klucz do sukcesu.

KG: Porozmawiajmy trochę o firmie, zacznijmy od struktury.


ML: Struktura jest dosyć płaska, jest to firma rodzinna, wiec mamy czteroosobowy zarząd. Tata i trzech synów. Tak z serca przyznam, że moi bracia, mój tata, są dla mnie najlepszymi przyjaciółmi. Pod tym względem jestem ogromnym szczęściarzem.  Następnie, wracając do struktury, jest kilku kluczowych menagerów i pracownicy operacyjni. Jednak staramy się, żeby w codziennej współpracy tej hierarchii nie było. Tak, od początku, prowadził tę firmę tata i my staramy się to kontynuować. Ważna jest idea - wszyscy mamy działać dla dobra tej firmy.

KG: A ilu pracowników jest zatrudnionych w firmie?


ML: Dwustu pięćdziesięciu łącznie. Tutaj, w Miętnem, w centrali, pracuje około dziewięćdziesiąt osób, natomiast pozostali to pracownicy naszych pięćdziesięciu salonów firmowych.

KG: No właśnie, gdzie można kupić Wasze produkty?

ML:
Przede wszystkim mamy trzy własne kanały, do których zachęcamy, ponieważ jest to zakup bezpośrednio od nas. Wtedy możemy zagwarantować najlepszą jakość obsługi klienta i najlepszy serwis. Mamy sklep on-line krugermatz.com, jesteśmy obecni na Allegro w strefie marek Kruger&Matz. Mamy też, jak już wspomniałem wcześniej, własną sieć sklepów stacjonarnych umiejscowionych w całej Polsce -  LPelektronik.

KG: Twoim zdaniem, w czym tkwi tajemnica sukcesu firmy Lechpol?

ML:
Przede wszystkim w reinwestycji kapitału zarobionego. Konsekwencja w działaniu i nie przejadanie kapitału. Tata zawsze był oszczędnym człowiekiem i tego nas nauczył. Dlatego my żyjemy normalnie: mamy dom, samochód, rodzinę i nic poza tym. Wszystko co zarabiamy, zostaje w firmie po to, żeby ją rozwijać i  powiększać.

KG: Jakie są Twoje plany na przyszłość?

ML:
Ja jestem człowiekiem, który żyje z pasją, w ogóle „pasja” to ja mam na drugie (śmiech). Staram się, żeby cały czas tak było. Zamierzam nadal rozwijać firmę, robić to, co umiem najlepiej. Swój czas będę inwestował także w rozwijanie pasji motocyklowej. Pracuję mocno nad rozbudowaniem także części wykładowej. Chciałbym docierać do ludzi z fajnym przekazem, zyskać coraz większe grono odbiorców. No i pewnie w przyszłości założenie rodziny, ale na ten temat jeszcze głośno się nie wypowiadam. Moje plany to być nieustannie szczęśliwym.

KG: Przyznam szczerze; rzeczywiście to, co mówisz sprawia, że człowiek zaczyna się zastanawiać nad sobą, nad właściwą drogą, nad definicją szczęścia.

ML: I o to chodzi… (śmiech).

KG: Dziękuję za rozmowę.


ML: Cała przyjemność po mojej stronie.

reklama
reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
logo