podnosi poprzeczkę i mimo wielu trudności rozrasta się w imponującym tempie. Rozmowa z Jackiem Migrałą - Dyrektorem Generalnym i członkiem zarządu.
Kurier Garwoliński: Porozmawiajmy co się zmieniło od mojej ostatniej wizyty, czyli od 2017 roku?
Jacek Migrała: Na pewno zmieniła się struktura zarządzania. Właściciele podjęli decyzję o stworzeniu stanowiska Dyrektora Generalnego polskiej spółki, dzięki czemu możemy dzisiaj rozmawiać. Powierzono mi misję stworzenia pełnowymiarowej struktury menadżerskiej obejmującej wszystkie obszary działalności spółki.
KG: Co to oznacza w praktyce?
JM: Można powiedzieć, że właściciele podjęli jedyną słuszną decyzję, zaufali bowiem polskiemu stylowi zarządzania, innymi słowy firma jest zarządzana w 100% przez polskich managerów, bez bezpośredniego zarządzania z centrali. To jest ważna, duża zmiana…
KG: A od strony biznesowej?
JM: Najkrócej, przez te pięć lat firma znacznie urosła. Obecnie zatrudniamy ponad 600 osób.
KG: To imponujące, tak potężna zmiana nie bierze się znikąd.
JM: To prawda, jest to składowa kilku czynników. Po pierwsze nowe linie produkcyjne, ponadto nowa baza magazynowa, co przekłada się na produkcję powyżej 4 tysięcy ton miesięcznie. Myślę, że liczba zatrudnionych pracowników najlepiej odpowiada skali naszego biznesu. Jesteśmy jedną z największych firm branży cerealiów na polskim rynku, a w segmencie marki własnej zdecydowanym liderem.
KG: Dla kogo produkujecie?
JM: Warto podkreślić, że to nie jest tylko produkcja na własne podwórko. Większość naszych produktów znajduje odbiorców na rynku polskim, głównie wśród sieci handlowych, ale jesteśmy również niezwykle ważnym miejscem produkcji dla grupy. Niemcy, Francja, Czechy, Słowacja, kraje bałtyckie, pojawiliśmy się nawet na antypodach, eksportujemy do Australii. Trudno sobie wyobrazić, żeby grupa Brüggen funkcjonowała bez fabryki w Celejowie.
KG: Proszę opowiedzieć o asortymencie produkowanym przez firmę Brüggen Polska.
JM: Od ponad 20 lat nasze przedsiębiorstwo produkuje żywność na bazie zbóż. Ich popularność opiera się na pięciu ponadczasowych właściwościach: są one zdrowe, pożywne, smaczne, niedrogie i łatwe w spożyciu. Asortyment oczywiście ciągle się poszerza, odpowiadamy na potrzeby klientów. Jeśli miałbym wybrać produkt sztandarowy, to zdecydowanie płatki kukurydziane - produkt, w którym się specjalizujemy, w którym jesteśmy liderem rynkowym i który wpasował się w trendy zdrowego żywienia. Ponadto musli, batony owocowe - to są produkty wpisujące się w pewien styl życia.
KG: Czy nadal można Was porównać, używając nomenklatury zaczerpniętej z poprzedniego wywiadu, do krawca, który szyje na miarę?
JM: Zdecydowanie nie. Czasy, w których sieć handlowa pukała do nas i prosiła o skopiowanie dla nich produktów brandowych, dawno już minęły. Teraz nasi najwięksi klienci pytają nas co możemy im zaoferować, innymi słowy to my tworzymy koncepcję, my tworzymy recepturę i, co bardzo istotne, to my staramy się skierować uwagę na produkty, w których widzimy potencjał. Dodatkowo mamy własną markę, która jest wykreowana przez nas, mamy nad tym produktem pełną pieczę, i to daje nam możliwość wyjścia na rynek z pewnymi innowacyjnymi produktami, które później są oferowane dla wielkich sieci. Zatem nie tylko odtwarzamy, naśladujemy trendy, ale również je kreujemy, staramy się zwracać uwagę klientów na pomysły, które powstają tu, u nas, w naszym marketingu i w naszym dziale rozwoju. Z tego potencjału innowacyjnego jestem bardzo dumny.
KG: Wraz z wzrostem liczby pracowników, firma musiała mocno się rozbudować…
JM: Rzeczywiście, powiększyliśmy metraż o kilka tysięcy metrów kwadratowych. Jest to nowa, dwupiętrowa hala produkcyjna, częściowo już zagospodarowana. To wszystko jest odpowiedzią na nasze zapotrzebowanie. Na tym jednak nie koniec, mamy plany, nie wiem czy będą mogły być zrealizowane w tych murach, ponieważ miejsca nam zdecydowanie brakuje.
KG: Może nam Pan uchylić rąbka tajemnicy?
JM: Niestety… Mogę jedynie powiedzieć, że stoimy przed dużymi wyzwaniami. Fabryka działa 24h przez 7 dni w tygodniu i tu już przestrzeni do rozwoju, dosłownie i w przenośni, nie ma. Trzeba podejmować odważne decyzje.
KG: Jest Pan odważnym człowiekiem?
JM: Myślę, że właściciele tego właśnie ode mnie oczekują, a z drugiej strony nie mam problemu żeby ich do tych odważnych decyzji przekonywać. To jest taka fajna symbioza. Trudne czasy wymagają trudnych decyzji. Ja się ich nie boję, nie jestem człowiekiem, który czeka na lepsze czasy. Wiele firm popełnia ten błąd; ograniczając aktywności i inwestycje wrzucają bieg oszczędnościowy. My się do tych firm nie zaliczamy. Jest to również zasługa naszych właścicieli, którzy nadal inwestują, wierząc w to, że w następnych latach utrzyma się tendencja bardziej sprzyjająca rozwojowi.
KG: Skoro o trudnych czasach mowa… Ostatnie lata to okres pandemii, teraz wojna, wzrosty cen, skacząca inflacja, jak to się przekłada na działalność firmy?
JM: Z jednej strony był to bardzo trudny okres, rwały się łańcuchy dostaw, potem doszły problemy z surowcami, do tego wzrost cen zbóż i energii. Jednak w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji, można znaleźć pozytywy. Ja takie znajduję. Podczas lockdownu nasza kategoria produktów, z uwagi na długi okres przydatności, była przez klientów faworyzowana. Goście z Ukrainy, którym nasza firma również udziela wsparcia, to także dwa miliony nowych konsumentów na rynku polskim. Reasumując, od strony naszego modelu biznesowego, jestem spokojny. Od strony gotowości naszych właścicieli, akcjonariuszy do inwestowania, również nie mam obaw. Owszem, czasy, w których przyszło nam żyć nie należą do łatwych, to kolejne wyzwania, przed którymi stanęła firma i z którymi sobie radzimy. Mam świetny zespół zaangażowanych, kreatywnych ludzi, którzy radzą sobie w każdej sytuacji. To już pełnowymiarowa struktura zarządzania, z dyrektorami, kierownikami wszystkich działów.
KG: Zastanawiam się w takim razie czy firmę Brüggen nadal można nazwać firmą rodzinną?
JM: Tak i mogę to z przyjemnością zaakcentować. Z tym że nasza rodzina właścicieli potrafi się dzielić zarówno kompetencjami, jaki i odpowiedzialnością. Oczywiście nadal uczestniczy w podejmowaniu kluczowych decyzji, ale 90% decyzji operacyjnych podejmujemy my lokalnie.
KG: Co różni Państwa rodzinną firmę od korporacji?
JM: Mniejsze zbiurokratyzowanie, mimo wszystko prostsze struktury oraz krótsze drogi decyzyjne. To wszystko jest zapewnione. Równie ważna jest atmosfera. Właściciele mają emocjonalny stosunek do tej fabryki, znają ją od podszewki. Często odwiedzają naszą fabrykę, rozmawiają z pracownikami. Notabene z nieukrywaną dumą chciałbym podkreślić, że od kilkunastu miesięcy szefem produkcji w Niemczech jest Polak.
KG: Firma często angażuje się także w lokalne inicjatywy.
JM: Staramy się być otwarci na potrzeby innych. Rzeczywiście, wspieramy różnego rodzaju inicjatywy i aktywności bo doceniamy działania ludzi na rzecz innych. To bardzo fajna synergia, bardzo fajny kontakt. Angażujemy się np. w działania charytatywne na rzecz podopiecznych pogotowia opiekuńczego, zbieramy nakrętki na leczenie chłopca z okolicy. Do tego dochodzi szereg akcji partnerskich, sponsoring lokalnych wydarzeń. Zależy nam, aby relacje z naszym społecznym otoczeniem były właściwe i wspieramy rozwój tego otoczenia poprzez mniejszy lub większy udział w akcjach do których jesteśmy zapraszani lub sami je inicjujemy.
KG: Pana marzenia dotyczące firmy?
JM: Nie ubierając tego w liczby, chciałbym żeby firma urosła dwukrotnie. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że gdzieś jest ten szklany sufit, niemniej chciałbym mieć taki potencjał produkcyjny, który pozwoli nam rosnąć szybciej od rynku. Chciałbym utrzymać pozycję niekwestionowanego lidera rynkowego. Chciałbym jednocześnie, żeby nasza lokalna marka była szerzej widoczna na rynku, również w tych kanałach, w których nas dotychczas nie ma, albo w których jesteśmy mniej widoczni. To takie lokalno-patriotyczne marzenie. Jednak kluczem do sukcesu każdej firmy są ludzie. Ja z niekwestionowaną dumą mogę powiedzieć, że ludzie, którzy tworzą ze mną tę firmę, to odpowiedni ludzie na odpowiednich stanowiskach. Bez zmotywowanego i stabilnego pracownika nie bylibyśmy w stanie tak szybko się rozrastać. Każdy pracownik naszej firmy wie, że jego praca jest wysoko ceniona i ma świadomość, że wnosi istotny wkład we wspólny sukces, począwszy od operatora maszyny, aż po poziom zarządzania. Przed nami wiele wyzwań, dlatego chciałbym tę załogę rozwijać.
KG: Jak w takim razie można się z Państwem skontaktować?
JM: Kanałów jest wiele, Kurier Garwoliński jest jednym z portali, w którym publikujemy oferty pracy. Przede wszystkim zapraszamy na naszą stronę www.brueggen.com.pl. Oczywiście jesteśmy otwarci także na bezpośredni kontakt – wizytę w naszej firmie, telefon, mail. Nasz dział rekrutacji zawsze znajdzie czas na rozmowę. Mamy naprawdę sporo do zaoferowania. Jeśli ktoś poszukuje pracy na długie lata, zapraszamy. Jeśli ktoś ceni stabilność, przewidywalność, to jest dobry adres. Dla nas każdy pracownik jest wartością. Ja co roku z przyjemnością wręczam nagrody za 10, 15, 20 lat pracy. Wielka radość z pracowników, którzy są z firmą od samego początku, od godziny zero. Chodzi nam o budowanie stabilniej ekipy. Progres firmy jest niemożliwy bez stałego dopływu zaangażowanych, umotywowanych pracowników, ja celowo nie mówię o pracownikach wykwalifikowanych, my te kwalifikacje możemy przekazywać. Liczą się otwarta głowa i chęci.
KG: Dziękuję za rozmowę. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Panu i firmie dalszych sukcesów. Myślę, że będzie to dobry materiał na kolejny wywiad.
Brüggen Polska Sp. z o.o.
Celejów 69, 08-470 Wilga
www.brueggen.com.pl
Dział Rekrutacji
Tel. 721 242 433, 722 221 182
[email protected]@@@
Komentarze (0)