reklama
reklama

Nasi mieszkańcy pomagali powodzianom

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Nasi mieszkańcy pomagali powodzianom - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z GarwolinaDo Radochowa i Trzebieszowic pojechali ludzie o wielkich sercach z naszego powiatu, by pomóc w usuwaniu skutków powodzi. Wśród nich był 10-letni Nikodem.
reklama

Grupa znajomych z Garwolina i okolic skrzyknęła się by jechać z pomocą na południe Polski. Wyjazd odbył się w sobotę, 21 września, powrót był dzień później w godzinach popołudniowych.

- Zorganizował nas Patryk Santorek. Miały jechać dwie osoby więcej, ale zrobiło się wolne miejsce i mój 10-letni syn pojechał z nami. Nie chciał zostać w domu - mówi nam Mariusz Wichowski, uczestnik wyjazdu, który relacjonuje to, co widział na miejscu.

- Pojechaliśmy z myślą, aby konkretnie komuś pomóc, ale na miejscu okazało się, że jest mnóstwo chaosu, brakuje logistyki. Są miejscowości, gdzie rozkradają i szabrują domy. Wszyscy jadą w te miejsca, które są znane, a do tych mniej znanych, bardziej odległych od Kłodzka pomoc nie dociera. Nawigacja prowadziła nas przez takie wioseczki, gdzie widać, że nie było pomocy, ludzie sami sprzątali. W mediach pojawiła się informacja, że jest dużo sprzętu ciężkiego, że jest dużo ludzi. My możemy zdementować tę informację, nie ma tam sprzętu ciężkiego, ręcznie odkopywaliśmy i przenosiliśmy rzeczy. W rzekach widzieliśmy auta, maszyny rolnicze, zwierzęta - opowiada.

Mieszkańcy, którzy ucierpieli wskutek powodzi potrzebują teraz przede wszystkim łóżek, mebli, ubrań na zimę, kuchenek gazowych, agregatów i osuszaczy powietrza.

Wdzięczni za pomoc

- Będąc na miejscu skupialiśmy się na pracy i na tym, co jest tym ludziom potrzebne. Nikt się nam nie żalił. Widać było, że jest im głupio, że nie mają nas czym poczęstować - tak jak nasza polska gościnność nakazuje, ale nikt tego nie oczekiwał. Nam było głupio, że nie wzięliśmy tego, co było im bardziej potrzebne - dodaje Wichowski. Niektórzy ludzie nie mają gdzie mieszkać. Nasz rozmówca opowiada, że nadzór budowlany zrobił zakaz wstępu do budynku, który stał obok nich.

reklama

- Podczas wyjazdu zapytałem swojego syna Nikodema, co sprawiło na nim największe wrażenie. Odpowiedział, że zatkało go, kiedy pewna Pani rozpłakała się, trzeci raz mu podziękowała i go przytuliła. Nie wiedział co powiedzieć. A podczas tego pobytu cztery razy mu dziękowała. Zapytałem też dlaczego w ogóle chciał tam jechać to powiedział "bo ja lubię pomagać ludziom". Taka krótka odpowiedź.

Nikodem Wichowski jest uczniem 4 klasy szkoły podstawowej w Rudzie Talubskiej. Przez dwa dni dzielnie sprzątał teren po powodzi.

Będzie kolejny wyjazd

W weekend mężczyźni spotkali nie tylko ludzi garnących się do pracy, ale też takich, którzy zatrzymują się tylko po to, żeby zrobić sobie zdjęcie na tle ludzkiego nieszczęścia.
- Jadą motocyklami bez bagażu, w swoich czystych skórzanych ubraniach.

Kolejny wyjazd nasi mieszkańcy planują na początku października. Dokładny termin zależy od tego jak będą postępować prace tam, na miejscu. Mają kontakt ze sobą, co ułatwi dostarczenie następnym razem konkretnej pomocy.

- Jestem dumny z ludzi, którzy tam pojechali i z tych, którzy zarządzają choć nie mają żadnej pozycji społecznej. Jestem bardzo dumny z mojego syna. Kiedy usiedliśmy na przerwę on połamał czekoladę i wszystkich częstował - podsumowuje Mariusz Wichowski.












@@@
Zdjęcia: archiwum prywatne uczestników

reklama

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama