Marek Parzyszek przyszedł na świat 23 lutego 1962 roku. Pierwsze kroki na piłkarskiej scenie stawiał w żelechowskim Sępie. Jego występy przypadły na najlepszy okres w historii tego małego klubu. Na początku lat 80. ubiegłego wieku Sęp przez jeden sezon wstępował na boiskach trzeciej ligi.
Młody Parzyszek grał na pozycji napastnika, względnie pomocnika i był najskuteczniejszym zawodnikiem zespołu. Mimo że przez część sezonu leczył kontuzję, na trzecim poziomie rozgrywkowym strzelił 11 goli. W czasie kariery zawodniczej miał 177 cm wzrostu i ważył 71 kg.
W pamiętnym sezonie w trzeciej kolejce rundy rewanżowej Sęp stawał w szranki z AZS AWF Warszawa. Gole dla klubu z Żelechowa zdobywali Parzyszek i Zbigniew Rodak. Wówczas zawodnik, walcząc o górną piłkę ze znanym dzisiaj trenerem klubów ekstraklasy, Jackiem Zielińskim (nie mylić z Jackiem Zielińskim, legendą Legii Warszawa), odniósł dosyć ciężką, aczkolwiek rzadko spotykaną na boiskach piłkarskich kontuzję, mianowicie złamał łopatkę.
W seniorskiej drużynie debiutował, mając zaledwie 14 lat
Mały klub z Żelechowa w starciu z trzecioligowymi wyjadaczami w przekroju sezonu skazywany był na pożarcie. Pierwsze jego występy były jednak zaskakująco dobre - remis 0:0 ze Stalą Stalowa Wola, następnie zwycięstwa 2:0 z AZS AWF Biała-Podlaska i 3:2 z AZS Warszawa. Doszło do tego, że Sęp po trzech kolejkach był liderem rozgrywek! Parzyszek w pierwszych meczach strzelił 3 bramki i należał do najlepszych strzelców kampanii.
Kolejne mecze nie były już dla żelechowskiego klubu tak udane - doświadczenie przeciwników coraz częściej dawało o sobie znać. Walcząc do końca, Sęp spadł na niższy poziom rozgrywkowy. O sile ówczesnego klubu, obok Parzyszka, decydowali: Janusz Białek (z czasem znany trener pierwszoligowy i selekcjoner reprezentacji młodzieżowych), bracia Zbigniew i Wojciech Rodakowie, Jan Bezler, Witold Jaśkiewicz oraz wchodzący do drużyny młodzi, Sławomir Mazurek i Henryk Lewoszewski.
Wychowawcą Parzyszka i jego trenerem w Sępie był Bogusław Wójtowicz. W seniorskiej drużynie zawodnik debiutował, mając zaledwie 14 lat, 28 października 1976 roku w wygranym 2:0 meczu czwartej ligi z Czarnymi Siedlce - w pierwszym występie strzelił gola.
Nie trzeba dodawać, że gra tak małego klubu, jak Sęp w trzeciej lidze, była dużym wydarzeniem w życiu żelechowskiej społeczności. Niestety, poziom infrastrukturalny miasteczka nie nadążał za ówczesnym poziomem sportowym drużyny. Mecze Sępa rozgrywane były na boisku usytuowanym w tzw. starym parku. Warunki do gry nie przystawały do ogólnopolskich wymogów. Dość powiedzieć, że tuż za linią boczną stały słupy energetyczne, co stwarzało realne zagrożenie dla zawodników. Aby je zminimalizować, słupy te piłkarze musieli obwiązywać materacami! Dzisiaj brzmi to absurdalnie, ale gdyby nie te zabiegi, klub byłby zmuszony szukać boiska w innym mieście, bo PZPN nie wydałby na grę licencji.
Był zawodnikiem bramkostrzelnym, który pokonywał wielu uznanych bramkarzy
Dobre występy Parzyszka w Sępie nie uszły uwadze silniejszych klubów. Po prostu żelechowska drużyna stawała się dla uzdolnionego napastnika zbyt ciasna. Rozpytywały o niego takie kluby jak: Stal Stalowa Wola oraz stołeczne Hutnik i Ursus. Po rozmowach z trenerem Wójtowiczem zawodnik podjął studia i grę w AZS AWF Warszawa. Dzięki temu uzyskał wykształcenie i fach na przyszłość.
W "akademikach" Parzyszek zyskał przydomek Sęp, który nawiązywał do żelechowskiego klubu, a także stylu gry Marka, polegającego na waleczności i ambicji na boisku. AZS AWF był drużyną de facto amatorską – zawodnicy sami musieli kosić trawę na płycie i prać swoje stroje. Przez cztery lata studiów Parzyszek biegał po boiskach trzeciej ligi.
Po zakończeniu studiów o zawodnika upominała się Broń Radom, jednak w 1987 roku razem z rodziną przeprowadził się do Kielc. Tamtejsza Korona, w której grali jego koledzy z regionu siedleckiego, Marek Czyżkowski i Andrzej Brzeszczyński, przydzieliła mu mieszkanie.
Parzyszek z dnia na dzień zyskał przychylność kibiców kieleckiego klubu. W sezonie 1989/1990 w rozgrywkach trzeciej ligi zdobył 24 bramki i został królem strzelców, a co równie ważne drużyna awansowała do drugiej ligi. Zawodnik we wszystkich meczach ligowych dla Korony trafiał do siatki rywali 51 razy, co plasuje go na drugim miejscu na liście wszechczasów klubu po Henryku Kiszkisie, który strzelił 10 bramek więcej.
Parzyszek brał udział w meczu z okazji 30-lecia Korony. W spotkaniu na leśnym boisku Czerwoni pokonali Żółtych 3:2. W dowód uznania jego boiskowych zasług został wybrany do jedenastki najlepszych piłkarzy klubu tamtego okresu.
W drugiej lidze występował przez trzy sezony i był to najbardziej udany czas w jego piłkarskiej karierze. Był zawodnikiem bramkostrzelnym, który pokonywał wielu uznanych bramkarzy. W ataku grał przy boku takich zawodników jak: Grzegorz Szulc oraz Grzegorz i Andrzej Fendrychowie.
W okresie dwóch lat awansował z małym klubem z klasy okręgowej do trzeciej ligi
Uczestniczył w wielu pamiętnych meczach. Korona remisowała z Widzewem Łódź 1:1, kiedy on strzelił bramkę (po jego faulu na Mirosławie Myślińskim RTS wyrównał). Strzelił gola z około 16 metrów młodemu Radosławowi Majdanowi, strzegącemu bramki Pogoni Szczecin. Na ówczesne spotkania Korony przychodziło po 4-5 tysięcy kibiców – na mecze pucharowe do 8 tysięcy. Ustalał wynik na 1:0 w meczu z Lechią w Gdańsku.
Największy sukces tamta Korona odniosła w rozgrywkach Pucharu Polski we wrześniu 1991 roku, eliminując z rozgrywek ówczesnego mistrza Polski, Zagłębie Lubin. Parzyszek, do którego przylgnęło przezwisko "król pola karnego" w dogrywce ustalił wynik na 3:1, doprowadzając do ogólnopolskiej sensacji. Popularną wśród kibiców stała się wówczas przyśpiewka: Marek Parzyszek lepszy niż Boniek Zbyszek.
Kiedy Korona spadła do trzeciej ligi, Parzyszek przez jedną rundę był grającym trenerem klubu. Podczas jego pracy do drużyny dołączyli młodzi zawodnicy, tacy jak Maciej Pastuszka, Dariusz Kozubek i Benedykt Nocoń, którzy z czasem biegali po boiskach ekstraklasy.
Po przysłowiowym odwieszeniu butów na kołek Marek Parzyszek podjął się pracy trenerskiej. W 1996 roku został grającym trenerem Spartakusa Daleszyce. W okresie dwóch lat awansował z małym klubem z klasy okręgowej do trzeciej ligi. W zespole grali jedynie lokalni zawodnicy, a także ci, którzy nie przebili się do składu w kieleckich Koronie i Błękitnych. O doniosłości wydarzenia świadczy fakt, że ówczesny Spartakus był jedynym wiejskim klubem w trzeciej lidze. Sukces trzytysięcznych Daleszyc był możliwy m.in. dzięki zaangażowaniu prezesa klubu, Jana Cedro.
Przez okres jednego sezonu Parzyszek pracował w IV-ligowym Naprzodzie Jędrzejów. W 2000 roku podjął zatrudnienie w GKS-ie Nowiny. Prowadził m.in. Szydłowiankę i AKS Busko-Zdrój. Szkolił juniorów w Koronie Kielce.
Pełnił funkcję przewodniczącego rady trenerów w Świętokrzyskim Okręgowym Związku Piłkarskim, pracował jako nauczyciel w Zespole Szkół Ekonomicznych. Prowadził reprezentację Polski księży w piłce nożnej, która jest najbardziej utytułowaną w Europie. Razem z nią zdobywał złote medale mistrzostw Starego Kontynentu.
@@@
Marek Parzyszek o miejscu, w którym spędził młodość, nie zapomniał. Żelechów i Garwolin odwiedza do dziś. Jego żona Elżbieta pochodzi z Garwolina. Młodszy syn Piotr próbował sił w trampkarzach Korony Kielce, jednak swoje powołanie odnalazł w stomatologii. Starszy z synów, Marcin, został wziętym chirurgiem dentystą.
Marek Parzyszek dwukrotnie przyjeżdżał z drużyną GKS-u Nowiny na obozy przedsezonowe do Miętnego. Rozgrywał sparingi z Pogonią Siedlce oraz Zrywem Sobolew. Rozmowy z dawnymi kolegami z boiska nie miały wówczas końca.
Główne źródło: "Sęp Żelechów", sep.zelechow.net/klub/znani-sepiacy/parzyszek-marek, Radosław Gielo
Komentarze (0)