Taki dość kuriozalny powód kłótni już od 2008 roku ciągnie się między poprzednim wójtem Maciejowic, Andrzejem Kurkiem, a obecnym, Sylwestrem Dymińskim.
Trzy lata to jednak zbyt mało czasu, aby wyjaśnić sobie kwestie bezdomnych psów. Dlatego na XV Sesji Rady Gminy pojawił się pan Andrzej Kurek, a radni musieli określić swoje stanowisko w sprawie rozpatrzenia skargi na obecnego wójta.
@@@
Były wójt zarzucił obecnemu, że ten rzekomo od maja 2008 roku nie doprowadził do podjęcia uchwały w sprawie zagospodarowania wałęsających się psów na terenie gminy Maciejowice. Dodatkowo oskarżył Sylwestra Dymińskiego o zlekceważenie istniejącego problemu oraz mijanie się z prawdą.
Oskarżyciel twierdził ponadto, że podczas jednej z sesji nie otrzymał prawa do głosu, dlatego postanowił napisać skargę. Na końcu pisma pan Kurek dodał informację o psach na ulicy Lubelskiej przy urzędzie gminy, które na oczach pracowników urzędu w godzinach nocnych atakują młodzież szkolną, jak i osoby dorosłe.
Odpowiedź wójta Maciejowic była jednoznaczna: – Z rejestru uchwał wynika, że 26 listopada 2009 roku Rada Gminy Maciejowice podjęła dwie uchwały regulujące sprawę bezdomnych zwierząt.
- Nie podawałem sprawy na prokuraturę oraz policję. Uważam, że swoje sprawy załatwia się we własnym gronie – mówił Andrzej Kurek, powtarzając, co zaszło trzy lata temu: - Zostały uśpione dwa zdrowe psy, które były ponad dwa lata w boksach urzędu gminy. Po moim odejściu ze stanowiska wójta wszystkie zostały zlikwidowane. Czekałem przez trzy lata i nic się w tej sprawie nie zrobiło. To tylko papierkowe rozwiązanie sprawy, a psy jak latały, tak latają.
- Myślę, że czas ochłonąć i zacząć myśleć konkretnie o tej zaistniałej sytuacji – mówił Adam Gliwka, radny gminy, podsumowując cały konflikt: - Czy tu chodzi tylko o skargi, żeby jeden drugiego oskarżał czy o rozwiązanie konfliktu?
reklama
Komentarze (0)