reklama

Garwolin i codzienność jego mieszkańców w roku 1910. Czytelnia Kultury ledwie dyszała, lecz pijaństwo rozwinięte było znakomicie

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: parafiagarwolin.pl / "Społem" PSS Garwolin

Garwolin i codzienność jego mieszkańców w roku 1910. Czytelnia Kultury ledwie dyszała, lecz pijaństwo rozwinięte było znakomicie - Zdjęcie główne

foto parafiagarwolin.pl / "Społem" PSS Garwolin

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z GarwolinaGarwolin w 1910 r. był typowym prowincjonalnym miasteczkiem, którego codzienność determinowały kwestie natury mieszkaniowo-społecznej. Wielkim problemem był niedostateczny poziom rozwoju infrastruktury sanitarnej, warunkujący niski komfort życia ludności. Kondycja miejscowej wspólnoty przedstawiona została na łamach dziennika "Wiadomości Codzienne".
reklama

W numerze 153 z 7 lipca tegoż 1910 r., w artykule zatytułowanym "Wieści z Garwolina", czytamy (pisownia oryginalna): "Garwolin, d. 4 lipca. Miasteczko nasze, położone przy szosie, prowadzącej z Warszawy do Lublina, zaliczyć można do miast porządniejszych, gdyby nie cechująca prowincję opieszałość i niedbałość mieszkańców. Nic więc dziwnego, że latem powstają takie wyziewy i "zapachy", że wytrzymać trudno. Przyczynia się do tego w znacznej mierze i ta okoliczność, że mieszkańcy miasta zajmują się przeważnie kuśnierstwem i skóry wyrabiają po domach: kwaszą je w mieszkaniach, suszą na dachach domów itp.".

Cechą charakterystyczną "Wiadomości Codziennych" było drukowanie w nich tekstów korespondentów "z terenu". Autorem przytoczonego artykułu był jeden z ówczesnych mieszkańców naszego powiatowego miasta. W swoim wywodzie zaznaczył on niedostateczny poziom infrastruktury sanitarnej. Zjawisko to wiązało się z ignorowaniem przez miejscową społeczność zasad troski o środowisko naturalne, a także brak dbałości o estetykę własnego otoczenia.

reklama

"Wiadomości Codzienne": "Czyby jednak nie lepiej było, dbając o zdrowie swoje i swych dzieci, które wskutek tego podlegają aż nader częstym chorobom, wyprawę skór przenieść gdzieś poza miasto, np. na błonia, które są dość obszerne. Czy nie zdrowiej byłoby, gdyby tak nasi kuśnierze, których jest z górą 150, postarali się założyć wspólną garbarnię gdzieś poza miastem, gdzieby można skóry "dublić" i kwasić, nie zarażając powietrza w mieście, które i tak wskutek złych ścieków poważnie szwankuje? Czasby wielki o tem pomyśleć! A przecież mamy wszelkie warunki ku temu, żeby mieć zdrowe powietrze, boć niedaleko miasta mamy dość obszerne lasy, same zaś miasto jest otoczone łąkami. Mamy nawet i mały ogródek, przeznaczony dla publiczności, coś kiedy magistrat nie postara się o zaprowadzenie porządnych trawników, obsadzenie ich krzewami, żeby to wyglądało jakoś estetyczniej".

reklama

Młodzi i starzy chętnie dążyli do szynków - podczas niedziel i świąt były one szczelnie zapełnione

Autor tekstu w "Wiadomościach Codziennych" bolał nad zatrważająco niskim poziomem czytelnictwa mieszkańców Garwolina. Miejscowa społeczność ze wszystkich aktywności codziennych najmniej ceniła sobie samokształcenie i zdobywanie wiedzy.

Fragment tekstu: "Postarano się u nas o rozwój czytelnictwa. Mamy bowiem dwie czytelnie: jedną prywatną p. Szwer (niegdyś czytelnia Macierzy), druga T-wa Kultury Polskiej. Książki, znajdujące się w tych czytelniach, przeważnie z ofiar prywatnych się składają. Jednak, jak rozwinięte jest u nas czytelnictwo, niech świadczy o tem fakt, że czytelnia p. Szwer, gdyby nie to, że ofiarowano jej bezpłatnie lokal w domu parafjalnym, bezwarunkowo nie istniałaby. A przecież opłata miesięczna wynosi tylko dwadzieścia groszy, a książek znajduje się tam z górą tysiąc i każdy napewno znalazłby tam coś dla siebie pouczającego, a przy szerszem poparciu ogółu udałoby się i książek więcej dokupić i pisma jekieś zaprenumerować. Czytelnia Kultury też ledwie dyszy i oczekuje końca żywota".

reklama

W Garwolinie w roku Pańskim 1910 podejmowano próby, aby utrzymać jakikolwiek poziom czytelnictwa. W tym celu postanowiono połączyć dwie czytelnie, przez co miał powstać punkt czytelniczy z prawdziwego zdarzenia. Niestety, okazało się to niemożliwe. Powodem tego były miejscowe antagonizmy działaczy, którzy jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, nie potrafili wypracować jednolitego stanowiska w sprawie.

"Wiadomości Codzienne""Pijaństwo natomiast rozwinięte jest w Garwolinie znakomicie: w ciągu roku powstało aż 6 nowych karczem, a posiada ich Garwolin kilkanaście. Młodzi i starzy chętnie dążą do szynków i podczas niedzieli lub święta są one szczelnie zapełnione. Weszło to tak w tradycję, że nic nie możemy zrobić bez wódki i piwa. Nawet, gdy d. 26 z.m. miejscowa straż ogniowa urządziła wycieczkę do pobliskiego lasu, musiano wziąć 17 antałków samego piwa (nie licząc tu wódki), bo inaczej nie umianoby się bawić! A przecież do straży należą i ludzie inteligentni, czyżby więc oni nie mogli tak urozmaicić wycieczki, aby mogło się obyć bez pijaństwa?".

reklama

Charakterystyczny był fakt, że członkami sklepu byli przeważnie włościanie okoliczni, bądź też właściciele ziemscy

Autor tekstu zauważał także sukcesy w rozwoju miejscowej wspólnoty, niemniej należały one do rzadkości. Pozytywnym echem odbiło się otwarcie sklepu spółkowego. Punkt swoją działalność rozpoczął w roku 1909. Jego rozwój stał się możliwy poprzez zabiegi prowadzone przez wikariusza miejscowej parafii, księdza Jana Bednarka, a także prezesa Stowarzyszenia, pana Daszewskiego

Fragment tekstu: "Charakterystyczny jest fakt, że członkami sklepu są przeważnie włościanie okoliczni, bądź też właściciele ziemscy, podczas gdy mieszczanie wolą tradycyjnie uczęszczać do sklepów żydowskich. Jak sklepy stowarzyszeń oddziaływują na obniżenie cen towarów, niech będzie dowodem to, że gdy żydzi podnieśli cenę cukru o grosz na funcie, a w sklepie spółkowym nie, żydzi, po namyśle, musieli powrócić do dawniejszej ceny. Starają się oni, jak mogą przeciwdziałać sklepowi Stowarzyszenia (aczkolwiek są i inne sklepy chrześcijańskie), lecz włościanin, jak tylko raz tam zajdzie, jakoś mu się nie podoba powracać do żydów i woli zapisać się na członka sklepu, nie żałując pięciu rubli na wkład. Pociąga go tu pewien zysk (procent od wybranego towaru) i swojskość. To też, zdaje się, w tym kierunku pójdziemy coraz dalej!".

fot. Kościół parafialny pw. Przemienienia Pańskiego w Garwolinie w początkach XX wieku. Przed świątynią budki handlowe (Parafia Przemienienia Pańskiego w Garwolinie; parafiagarwolin.pl) / Ksiądz Jan Bednarek wikariusz i p.o. proboszcza parafii Garwolin. Przyczynił się do otwarcia sklepu spółkowego. Punkt swoją działalność rozpoczął w roku 1909 ("Społem" PSS Garwolin) 

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
logo