Organizatorzy akcji na obwodnicy chcieli, aby w zaaranżowanym wypadku była znaczna ilość osób wymagających pomocy lekarskiej. Założenie było więc następujące: na obwodnicy miasta dochodzi do wypadku drogowego z udziałem autokaru. W czasie kiedy w autokarze zmieniane jest uszkodzone koło wpadają na niego dwa rozpędzone samochody osobowe. Na skutek zderzenia w każdym z nich zakleszczyły się po dwie osoby. Dodatkowo w autokarze znajdują się mniej ranni, osoby poobijane i zszokowane. Jednocześnie wskutek zderzenia pojazdów zapala się komora silnika autokaru. Taką właśnie sytuację zastała na drodze pierwsza jednostka ratownicza Państwowej Straży Pożarnej z Garwolina, która pojawiła się w miejscu zdarzenia dokładnie sześć minut po otrzymaniu zgłoszenia. Ratownicy błyskawicznie ocenili rodzaj i rozmiary zagrożenia oraz poinformowali o tym przez radio dyspozytora. Dwie minuty po strażakach na miejsce dotarła karetka pogotowia. Od tej pory trwały działania zarówno strażaków, jak i ratowników medycznych mające na celu udzielenie pomocy osobom najbardziej poszkodowanym. Już po siedmiu minutach od przyjazdu karetka wyruszyła z pierwszym poszkodowanym do garwolińskiego szpitala - obwodnicą w kierunku zjazdu w okolicach miejscowości Mierziączka. Na miejsce dotarła po siedmiu minutach, a następnie wróciła (tym razem przez Garwolin) do wypadku (zajęło jej to sześć minut). W tym czasie na miejscu bez przerwy trwały działania ratownicze. Strażacy musieli wydobyć zakleszczonych w pojazdach ludzi. W tym celu używali specjalistycznych nożyc do cięcia blachy. W bezpiecznym miejscu, za autokarem zorganizowany został punkt pomocy medycznej gdzie najbardziej poszkodowani, po udzieleniu im pierwszej pomocy oczekiwali na przyjazd kolejnych karetek. Cała akcja zakończyła się mniej więcej po 60 minutach od zgłoszenia wypadku. Jak nam powiedział doktor Zenon Wawrzyniak - zastępca ds. medycznych, kierownika SP ZOZ w Garwolinie: - Oddział chirurgiczny szpitala w Garwolinie może przyjąć od 10 do 15 osób, a w razie nagłej potrzeby poszkodowani mogą by przyjmowani także na dwa inne oddziały. Doktor Wawrzyniak zapewnił jednak, że gdyby i to okazało się za mało to w takiej sytuacji ranni transportowani są do szpitali ościennych w Otwocku, Mińsku Mazowieckim czy w Rykach. Zapytaliśmy też obserwującego całą akcję kierownika SP ZOZ w Garwolinie Grzegorza Gomołę dlaczego na miejsce poważnego przecież wypadku, z wieloma rannymi przybyła tylko jedna karetka? - W Garwolinie mamy do dyspozycji trzy karetki. Zdecydowaliśmy natomiast, że do tego zdarzenia przyjedzie tylko jedna, po to tylko aby zmierzyć czas reakcji - pozostałe mogły by być w tym czasie zaangażowane do działań ratowniczych. Normalnie w przypadku tego typu zdarzenia przyjechały by trzy, a nawet cztery karetki - uspokoił naszego reportera Gomoła. Ponieważ symulowany wczoraj wypadek wydarzył się w czasie, kiedy na obwodnicy nie ma jeszcze ruchu pojazdów - sytuacja do opanowania przez policję była dość łatwa. W normalnych jednak warunkach krajową siedemnastką, przez Garwolin przejeżdża ponad 20 000 pojazdów na dobę! - natężenie ruchu jest więc bardzo duże. Zapytaliśmy podinspektora Marka Świszcza - Komendanta Komendy Powiatowej Policji w Garwolinie jak byłby kierowany ruch pojazdów w przypadku prawdziwego zagrożenia i zablokowania całej jezdni. - Są trzy możliwości - powiedział Świszcz. - Można puścić cały ruch starym śladem siedemnastki - czyli przez miasto lub jeśli sytuacja by tego wymagała, pojazdy można by było także skierować w stronę Wilgi, skąd drogą 801 mogły by udać się w kierunku Warszawy lub Lublina. Trzecia możliwość, to wykorzystanie specjalnej konstrukcji jakie mają nowoczesne drogi ekspresowe poprzez demontaż rozdzielających obie jezdnie barierek i przepuszczenie ruchu w obu kierunkach jedną jezdnią. Przy okazji wczorajszych ćwiczeń była także okazja, aby zapytać strażaków o sprzęt, czy to czym obecnie dysponują jest wystarczające, aby prowadzić akcje ratunkowe na drodze ekspresowej. - Dysponujemy odpowiednim sprzętem, aby prowadzić działania w takich miejscach jak obwodnica i na tak dużą skalę - zapewnił naszego reportera komendant PSP w Garwolinie mł. bryg. Dariusza Satkowski. - Mamy sporo nowego sprzętu, np. nowy samochód, ale oczywiście nie znaczy to, że nie mogło by być lepiej. W przyszłości przydałby się średni samochód ratownictwa drogowego, a być może także i dźwig. Po zakończeniu ćwiczeń na obwodnicy, wszystkim biorącym w nich udział oraz tym którzy przyczynili się do jej zorganizowania podziękowania złożył starosta garwoliński Grzegorz Woźniak. Starosta wyraził jednocześnie satysfakcję z udanego przedsięwzięcia: - Jestem bardzo zadowolony z działania skoordynowanych służb ratunkowych powiatu. Wszystkie założenia tego projektu zostały tu dzisiaj zrealizowane - powiedział Woźniak i poinformował, że już we wtorek o godzinie 10 w Starostwie Powiatowym w Garwolinie odbędzie się podsumowanie działań służb ratowniczych. Symulowany wypadek na obwodnicy to dobra okazja do tego, aby przetestować procedury jakie obowiązują cały sztab ratunkowy w tego typu sytuacjach. Czy jednak działania ratowników na zamkniętej dla ruchu obwodnicy, oraz bez obciążenia związanego z zagrożeniem życia przyniosą oczekiwany efekt? Odpowiedź na te pytania przyniesie z pewnością życie – oby jednak umiejętności ratowników jak najrzadziej były sprawdzane i weryfikowane przez rzeczywistość.
Komentarze (0)