W minionych stuleciach przy rzece Promnik swoją działalność prowadziły liczne młyny wodne. Jednym z nich był młyn we wsi Wanaty. Znajdował się on w posiadaniu rodziny Dymków. Obiekt wystawiono w okresie dwudziestolecia międzywojennego.
Młynarzem był Edward Dymek, syn Pawła Dymka i Franciszki Józefy. Jego ojciec walczył w powstaniu styczniowym – bracia wojowali w czasie wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku.
Edward Dymek przyszedł na świat 22 sierpnia 1896 we wsi Gródek. Należał do niego nowoczesny, jak na owe czasy, młyn parowy. Jego żoną została Józefa z domu Iwanicka. Urodziła się ona 19 marca 1895 roku w Krzczrnowie. Była córką Ludwika i Karoliny Iwanickich. Edward i Józefa doczekali się dwóch córek: Marii Józefy i Ludwiki Marty.
Maria Józefa przyszła na świat 21 lipca 1929 roku w Wanatach. Ludwika Marta urodziła się 6 sierpnia 1931 roku także w Wanatach.
Zajmował się skupem broni i amunicji, którą składował w umiejscowionej w pobliżu domu pasiece
Młyn Dymków w Wanatach w okresie okupacji niemieckiej służył jako azyl dla polskich partyzantów. Obok miejsca zatrudnienia spełniał on zadania konspiracyjne, gdzie przechowywano broń, a poszukiwani przez oprawców mogli znaleźć schronienie.
Niewątpliwym atutem młyna była jego lokalizacja. W jego pobliżu meandrowała rzeka Promnik. Jej ostatni odcinek, umiejscowiony na zachód od Wanat, był urokliwym przyczółkiem natury. Płynącą w wąskiej dolinie o charakterze przełomu rzekę otaczały wysokie na 4-5 metrów strome, piaszczyste skarpy. Wokół Promnika, tak jak i dzisiaj, rozpościerały się lasy łęgowe, zdominowane przez olsze czarne, wiązy szypułkowe i topole białe, stanowiące schronienie dla bobrów i wydr. Dzięki powyższemu w młynie kwaterowali partyzanci – członkowie Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych, a także uciekinierzy z niemieckich obozów jenieckich.
Edward Dymek, obok oczywistej pracy w młynie, parał się także skupem broni i amunicji, którą składował w umiejscowionej w pobliżu domu pasiece. Dzięki odpowiedniemu zakonspirowaniu nigdy nie wpadł w ręce okupanta.
W młynie znajdowała się radiostacja. Nasłuchiwano radia Londyn, kolportowano konspiracyjną bibułę.
Nad rzeką w ostatnim czasie stanęła okolicznościowa tablica przygotowana przez Nadleśnictwo Garwolin, ukazująca historię rodziny Dymków i dawnego młyna na rzece Promnik. Inicjatorem powstania tablicy, jak również autorem jej projektu i zamieszczonego tekstu jest Karolina Jamnicka-Kondej.
W gospodarstwie Edwarda Dymka pracowali jego bracia: Kazimierz, Aleksander, Wacław i Mieczysław, a także Aleksander Skoczylas i Tadeusz Mazur. Pomieszkiwali oni na kwaterach u okolicznych gospodarzy.
Służącą w młynie była Genowefa Łukasik, córka fornala, przybyła z folwarku Olechowskich w oddalonej o około 4 km Dąbrowie Kolonii. Z czasem Edward związał się z Genowefą i miał z nią dwie córki: Jadwigę, która na świat przyszła 14 lipca 1940 roku oraz Krystynę, urodzoną 25 marca roku 1942.
Rozstrzelani zostali Edward, jego matka, żona z dziećmi oraz Genowefa Łukasik z córkami
Matka Edwarda, Franciszka, będąca córką Franciszka i Józefy z Badowskich, przyszła na świat w Sobianowicach. Razem z synową, Józefą, i jej dwiema córkami, mieszkała w drewnianym domu nieopodal młyna. Edward tymczasem z Genowefą i ich dwiema córkami zajęli nowo wybudowany nowocześniejszy dom.
28 lutego 1944 roku Niemcy przy pomocy swoich ukraińskich pomagierów dokonali pacyfikacji wsi Wanaty. W czasie zbrodni w bestialski sposób zamordowano 108 (107) osób - mężczyzn, kobiet i dzieci. Zabudowania zostały spalone, a dobytek zrabowany.
Podczas złowrogiego dnia rozstrzelani zostali Edward, jego matka, żona z dziećmi oraz Genowefa Łukasik z córkami. W czasie pacyfikacji bracia Edwarda, Mieczysław i Kazimierz, przeżyli. Stało się tak dzięki ich matce, która, mając na względzie, iż synowie nie mieli ważnych przepustek, kazała im uciekać do lasu. Ponad dobę spędzili na drzewie w okolicznym lesie, uchodząc z rąk oprawców.
Po odjechaniu zbrodniarzy ze wsi, bracia powrócili do młyna, gdzie odnaleźli ciało matki. Uciekając do pobliskiego lasu została ona rozstrzelana nieopodal gospodarstwa nad rzeką Promnik. Synowie zwłoki matki złożyli pod krzyżem. Wkrótce po zakończeniu wojny ciało kobiety ekshumowano i pochowano w rodzinnym grobie w Lublinie.
Historię rodziny Dymków przypomina drewniany krzyż w okolicy dawnego młyna, gdzie została pochowana Franciszka. W 2021 roku z inicjatywy leśnika Jakuba Błędowskiego oraz leśniczego Stanisława Oszkiela krzyż odnowiono. Nad rzeką w ostatnim czasie stanęła także okolicznościowa tablica przygotowana przez Nadleśnictwo Garwolin, ukazująca historię rodziny Dymków i dawnego młyna na rzece Promnik.

Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.