Tragiczny wypadek miał miejsce 29 sierpnia 2024 roku. Na skrzyżowaniu ulic Długiej i Piłsudskiego Patryk P., mieszkaniec powiatu łukowskiego, kierujący samochodem marki range rover potrącił 13-latkę. Dziewczynka przechodziła przez jezdnię na oznakowanym przejściu dla pieszych, kilkaset metrów od domu. Zmarła dwie godziny po przewiezieniu do szpitala.
Jako pierwszy przed Sądem Rejonowym w Garwolinie swoje oświadczenie złożył oskarżony Patryk P.
- Chciałem zacząć od przeprosin. Przepraszam, ale nie byłem w stanie w ułamku sekundy zatrzymać pojazdu. W tych warunkach. W półmroku, przy nieświecących latarniach. Do tego oślepiające światła pojazdów jadących z naprzeciwka. Nie byłem w stanie zobaczyć nagle wychodzącej na przejście, ubranej na czarno osoby, która była zajęta rozmową przez telefon. Rozglądałem się, jechałem z dozwoloną prędkością. Nie miałem szans na uniknięcie tego w ułamku sekundy i takich warunkach. Dla mnie zlała się z otoczeniem. Od razu wyszedłem z auta, wezwałem pomoc i próbowałem pomóc. Sam jestem ojcem dzieci i będę zmagał się z tym do końca życia. Moja rodzina została zhejtowana. Dostaję anonimowe groźby. Zastaję znicze zapalone pod bramą mojego domu. To jest tak, jakby ktoś chciał przestraszyć mnie i moją rodzinę. Nie chciałem nikomu zrobić krzywdy. - mówił z kamienna twarzą oskarżony Patryk P. Prokuratura zarzuca mu przestępstwo z art. 177 § 2 Kodeksu karnego, za które grozi od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Podczas dzisiejszej rozprawy oskarżony nie przyznał się do winy.
Podczas dzisiejszej rozprawy swoje zeznania złożyli także rodzice tragicznie zmarłej 13-latki - Dariusz i Aneta Kiliszek, którzy zjawili się w sądzie ze zdjęciem córki.
- Córka często chodziła tą drogą na treningi siatkówki. Są tam przejścia dla pieszych i znaki drogowe (...). Gdy przyjechałem Córka leżała na lewym boku. Z ust leciała jej krew. Miałą otarcia na twarzy, rękach i nogach. - mówił przejęty ojciec drżącym głosem, po czym zakrył twarz, by ukryć łzy.
- Chciałą iść na medycynę. Kochała zwierzęta, była pełna życia - mówił o córce.
- Drogę, którą chodziła do szkoły, przemierzała niemal codziennie. Od małego uczyłam ją żeby chodziła tym przejściem, bo jest bezpieczne. (...) Koszulka Sępa Żelechów, w którą była ubrana Madzia, zostałą pogrzebana razem z nią. To była jej ukochana koszulka. Na plecach był duży numer 13, a nad nim nazwisko.. - opowiedziała mama dziewczynki. Dodała także, że ciało jej córki po wypadku leżało na drugim skrzyżowaniu, ok. 30-40 metrów od przejścia.
Pełna relacja z dzisiejszego procesu w najnowszym numerze Nowego Głosu Garwolina.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.