- Ten straszny żywioł wszystkich nas zaskoczył. Część z uzbieranych pieniędzy udało się uratować, ale nie wszystko. W momencie, gdy wybuchł pożar, przygotowywałyśmy z koleżanką jeszcze dwie licytacje i losowanie dodatkowych nagród dla uczestników loterii. To wszystko spłonęło. Ale to nie było wtedy najważniejsze. Trzeba było ratować życie. - mówi Grażyna Gontarz, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Wildze, który był organizatorem festynu charytatywnego na rzecz odbudowy domu Andrzeja Martynowicza.
Kierownik GOK-u dodaje, że w tym momencie nie jest znana wysokość kwoty, którą udało się ocalić.
- Cały czas wpływają jeszcze jakieś kwoty od darczyńców na konto. Jak już wszystko zostanie przeliczone komisyjnie, podamy oczywiście informację na ten temat. W ogromie tej tragedii to zeszło na dalszy plan. Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci i musimy się z tego jakoś podnieść. - mówi poruszona Grażyna Gontarz.
Pani dyrektor jest też pod wiekim wrażeniem pracy strażaków, którzy brali udział w akcji.
- Całe szczęście na miejscu byli strażacy, którzy brali udział w festynie. Nie wiem, co by było bez nich. Szybko ewakuowali ludzi. Bardzo wszystkim pomagali i dali wielkie wsparcie, pod każym względem. - mówiła.
Przyponijmy: pożar popularnej dyskoteki wybuchł w niedzielę 16 lutego, przed godziną 20:00. W lokalu przebywało wówczas ponad 200 osób. Ogień pojawił się na suficie, w okolicy wejścia - podobnie, jak podczas pożaru domu Andrzeja Martynowicza. Z relacji świadków wynika że natychmiast pojawił się bardzo gęsty dym, który uniemożliwiał oddychanie - także na zewnątrz. Personel oraz obecni na miejscu strażacy natychmiast rozpoczęli ewakuację uczestników, którym udało się opuścić lokal przed przyjazdem służb ratunkowych. Pożar bardzo szybko się rozprzestrzeniał. Do zdarzenia skierowano ponad 21 wozów strażackich, ponad 100 ratowników oraz Grupę Operacyjną Mazowieckiego Komendanta Wojewódzkiego PSP. Ogień strawił doszczętnie cały budynek.
fot. OSP Miętne, OSP Sulbiny, OSP Stary Miasków, OSP w Trzciace
Komentarze (0)