16 czerwca na Facebooku Piotruś Talarek walka z guzem mózgu ATRT pojawił się wpis mamy chłopca.
- Długo zbierałam się aby napisać ten post. Ręce drżą, łzy kąpią, bo nie takich wieści się spodziewaliśmy. W ciągu zaledwie kilku dni stan Piotrusia bardzo się pogorszył. Z radosnego i ruchliwego chłopca zaczęła uciekać energia. Zaczęło się od zeza na oczku, kolejnego dnia synek zaczął przechylać główkę w jedną stronę. Następnego dnia z trudem zaczął siadać. Stawał się marudny i bardzo śpiący. W sobotę pojechaliśmy do szpitala. W niedzielę odbył się rezonans, który pokazał bardzo duży postęp choroby. Piotruś ma liczne przerzuty w główce i na rdzeniu kręgowym. Możliwości leczenia się wyczerpały. Od poniedziałku Piotruś przechodzi pod opiekę hospicjum domowego, aby czas który pozostał był czasem wspólnym spędzonym w domku, z najbliższymi – napisała mama chłopca.
Niestety dziś chłopiec przegrał walkę z chorobą.
Pogrzeb Piotrusia odbędzie się w sobotę 25.06. o godzinie 12:00 w Kościele św. Jana Chrzciciela w Górznie
Guz mózgu zamknął Piotrusia w szpitalnej sali, na oddziale onkologii. W miejscu, gdzie tak wiele dzieci, zamiast do domu, idzie do nieba. Piotruś nie ma jeszcze roczku, a musi stoczyć najcięższą walkę – walkę o życie!
- Nasze życie w jednej chwili z bajki zamieniło się w koszmar! Piotruś to bardzo pogodny, dzielny chłopiec, oczko w głowie całej naszej rodziny, zarówno rodziców jak i siostrzyczek. Uwielbia, gdy mu śpiewamy, gdy pokazujemy i naśladujemy głosy zwierząt. Uwielbia nowe osoby, czaruje wszystkich uśmiechem i dużymi błyszczącymi oczkami. Nie wyobrażamy sobie, aby mogło go zabraknąć. Cieszyliśmy się z każdego dnia. Teraz okazało się, że tych dni możemy mieć już bardzo mało! - wyznają rodzice chłopca.
@@@
- Cieszyliśmy się z każdego dnia, z każdego uśmiechu, z każdej kolejnej umiejętności naszego maluszka, zupełnie nieświadomi tego, z czym będziemy musieli się za chwilę mierzyć. Nasz spokój zaczął powoli gasnąć po szóstym miesiącu życia Piotrusia – dodają rodzice.
Rodzice chłopca odwiedzili neurologa na standardowej konsultacji, na której lekarka zauważyła u Piotrusia dziwne ruchy gałek ocznych. Zwróciła też uwagę na to, że główka jest zbyt duża. - W naszych myślach zapaliła się wtedy czerwona lampka. Do czasu wykonania rezonansu, na który zostaliśmy skierowani, czuliśmy ogromny niepokój. Całe beztroskie i spokojne życie pękło jak bańka mydlana, kiedy pojawiły się wyniki rezonansu. Synek znalazł się w szpitalu z podejrzeniem wodogłowia, jednak prawda była o wiele bardziej bolesna – informują rodzice.
Badania wykazały nie tylko zaawansowane wodogłowie- wykryto również bardzo dużego guza. Po szeregu badań padła diagnoza – jeden z najgroźniejszych guzów mózgu – AT/RT.
Piotruś przeszedł operację, która wówczas uratowała mu życie – wycięcie guza. Niestety, ze względu na niebezpieczne położenie, usunięcie go w całości nie było możliwe, część musiała zostać. Złośliwy nowotwór mózgu sieje spustoszenie w maleńkim i osłabionym już organizmie Piotrusia.
Guz mózgu zamknął go w szpitalnej sali, na oddziale onkologii. W miejscu, gdzie tak wiele dzieci, zamiast do domu, idzie do nieba.
Leczenie było bardzo kosztowne. Byłą nadzieja na uratowanie chłopca. Jego rodzice robili wszystko by mu pomóc, ale choroba była silniejsza.
reklama
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.