Może odwrotnie powinienem napisać: nie tylko dzieci co jest oczywiste ale także dorośli.... bo przecież to tak naprawdę dzieci są najbardziej wrażliwe i one wyczuwają o wiele więcej niż dorośli, nawet dzieci w wieku przedszkolnym a może nawet one szczególnie?
Przedszkole nie zostało wynalezione w czasach PRL-u ale PRL wymyślił szczególne przedszkola - śmierdzące pełne kurzu i złośliwych dzieciaków.
Ponieważ w latach pięćdziesiątych wszyscy mieli pracować czy też chodzić do pracy moi rodzice doszli do wniosku, że mnie poślą do przedszkola a moja mama pójdzie do pracy - tak się to wtedy całkiem słusznie zresztą mówiło. Pierwszy raz to nawet do tego przedszkola zwabiony opowieściami o zabawkach jakie tam są nawet szedłem z ochota. Przedszkole było trochę daleko od nas bo jeszcze dalej za kościołem. Drogę do kościoła to ja znałem bo czasami z mamą tam chodziłem. W przedszkolu to same złe wrażenia od samego początku miałem, dlaczego tam tak brzydko pachnie, przecież nawet w tym wychodku co u nas na podwórku był to ja tylko wyjątkowo i krótko przebywałem jak mi się nie chciało iść do ubikacji na górę a tu mam być dłużej? O nie!
8. Fot. Siedlce 1952 – żałoba, umarł dziadek w Słonimie - to tylko 260 km ale za granicą, za granicą której nie można było przekroczyć!
Moja mama w drodze powrotnej zaszła do sklepu dlatego musiałem siedzieć na schodach do domu bo kluczy to takim maluchom raczej nie dawali. Ot, po prostu szybciej z tego przedszkola uciekłem niż trwał powrót mamy. Jeszcze kilka razy próbowali mnie tam prowadzać ale skutki były podobne - nie nadawałem się na przedszkolaka i już.
Jak znalazłem drogę do domu? Drogę do kościoła tego co za pieniądze lub darmochę z mamą chodziłem znałem a ten kawałek od przedszkola do kościoła po prostu zapamiętałem.
A co to takiego ta darmocha?
Któregoś dnia byłem w tym kościele z mamą poza godzinami mszy, umarł dziadek, ojciec matki ten który pozostał w Słonimie i matka poszła się pomodlić. Nie było mszy więc nie zbierali na tacę dlatego po zwiedzeniu kościoła podbiegłem do matki i zapytałem:
"Dziś siedzimy tu za pieniądze czy za darmochę?"
Który to był rok? 1953 - wielu, bardzo wielu Polaków zostało po tamtej stronie granicy. Grób dziadka to ja odwiedziłem dopiero w latach osiemdziesiątych tamtego wieku.
Już jako całkiem dorosły człowiek opowiadałem tę historię moim znajomym i okazało się, że nie byłem odosobniony w tych ucieczkach. Krzyś jako mały chłopiec uciekał od kuzynów mieszkających na wsi - bo kurze gówna były na podwórku - z pod Krakowa do Garwolina wędrował i doszedł.
Paulina sama tramwajem wróciła do domu -nie cierpiała przedszkola
reklama
Komentarze (0)