O początkach firmy i o tym jak iść z duchem czasu opowiada Andrzej i Waldemar - ojciec i syn.
Kurier Garwoliński: Zacznijmy od historii firmy… Kto, gdzie, dlaczego?
Andrzej Żabczyński: W 1942 roku ojciec kupił działkę w Łaskarzewie od wspólnoty pod budowę młyna. W czasach okupacji Niemcy wykorzystywali go jako magazyn na kontyngenty zbożowe. W 1954 roku młyn został upaństwowiony. Dopiero na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych młyn został zwrócony żonom właścicieli – właściciele, czyli mój ojciec i jego wspólnik, już nie żyli. Ja byłem tylko szczątkowym spadkobiercą, więc wykupiłem część młyna od żony wspólnika ojca, część dostałem od matki, a z resztą rodziny musiałem się rozliczyć. I tak od 1993 roku rozpoczęła się praca u podstaw.
KG: Nie spoczął Pan na laurach, firma ciągle się rozwijała.
AŻ: Wie Pani, z biznesem jest jak z zawodami sportowymi, każdy zawodnik ma do przebiegnięcia ten sam dystans, jeśli jeden się zatrzyma, żeby odpocząć, to reszta, która była za nim, po prostu go wyprzedza. Zawsze to powtarzam, dlatego też, skoro już wystartowaliśmy, to biegliśmy. W 1995 roku przeprowadziliśmy pierwszą modernizację młyna, zwiększyliśmy, już z synem, zdolności produkcyjne z 10 do 50 ton na dobę. W 1998 roku była kolejna modernizacja, sprzedaliśmy całe wnętrze młyna, zakupiliśmy nowe wyposażenie i zwiększyliśmy wydajność o 100%. W międzyczasie kupiliśmy upadły młyn w Wildze. Następny nabytek to była piekarnia, którą rozbudowaliśmy w 2009 roku. Dziesięć lat temu kupiliśmy kolejny młyn, w Stoczku Łukowskim, a w 2011 roku młyn w Łukowie. Aktualnie, łącznie przerabiamy 350-400 ton zboża na dobę.
KG: Proszę mi wyjaśnić nazwę firmy Przedsiębiorstwo PHUP K.W.S. ŻABCZYŃSCY Sp. J.
AŻ: Ja byłem firmą jednoosobową, kiedy synowie dorośli, to oni przejęli pałeczkę – Krzysztof, Waldemar, Sławomir, spółka jawna, rodzinna. Młodość ma swoje prawa, teraz niech oni się wykazują. Ja jestem na emeryturze i codziennie, tak jak wszyscy, idę do piekarni kupić ciepły chleb (śmiech).
KG: Nazwa firmy, to jednocześnie Panów nazwisko, czy to wiąże się z odpowiedzialnością za jakość?
AŻ: Zawsze stawialiśmy na jakość. Jak się nie dba o jakość, to się kończy tak jak tysiące młynów, które na przestrzeni ponad dwudziestu lat upadły.
Waldemar Żabczyński: Standardy są coraz wyższe, wymagania klientów coraz wyższe, świadomość konsumenta też, także przede wszystkim jakość. Zadałem sobie pytanie czego oczekują ode mnie klienci i staram się konsekwentnie te oczekiwania realizować.
KG: Ilu pracowników liczy firma? Kto jest prezesem, kto jeszcze zarządza firmą? Jaki jest podział obowiązków?
WŻ: Pracowników mamy ponad trzystu. Prezesem jest tata, ja odpowiadam za piekarnię i cukiernię, starszy brat, Krzysztof, odpowiada za młyn w Łaskarzewie, a młodszy, Sławomir, za Stoczek i Łuków.
KG: Jak wygląda wyrób pieczywa w Waszej firmie? Gdzie się odbywa?
WŻ: Wszystko odbywa się tu, w Łaskarzewie. Zapraszam na produkcję, nie mamy nic do ukrycia. Odwiedza nas wiele szkół, Uniwersytet Trzeciego Wieku, nawet w biurze podróży w Garwolinie, jest wycieczka do naszej piekarni. Robimy warsztaty chlebowe, ale sercem mojej piekarni jest zakwas. Jest to ciągle ten sam zakwas, odkąd przejęliśmy piekarnię GS aż do tej pory. Prowadzimy go w otwartych dzieżach przykrytych lnianym płótnem. Wtedy zakwas „oddycha” i to dzięki niemu chleb ma wspaniały smak. Zakwas to mąka, woda i czas by natura zrobiła swoje. My stworzyliśmy mu idealne warunki – specjalne pomieszczenie o kontrolowanych parametrach co do wilgotności i temperatury. A wie pani ile czasu potrzeba by powstał chleb? Potrzebujemy aż 30 godzin. Mało kto zdaje sobie z tego sprawę.
KG: Jak zmienił się sam sposób wypieku, w stosunku do początków firmy?
KG: Pana nowe sklepy różnią się od tych sprzed lat?
WŻ: Świeżość i smak powinny być definicją każdej piekarni. Dlatego wprowadziliśmy w naszych sklepach wypiek świeżych produktów „od ciasta”. Jest to technologia tak zwanego odroczonego rozrostu. W skrócie polega to na tym, że ciasto na pieczywo „ dojrzewa” powoli i bardzo długo bo ok. 18 - 20 godzin i przewożone jest, w specjalnych kastach, do sklepów gdzie jest wypiekane. W efekcie pieczywo jest jeszcze smaczniejsze, a klient zyskał kolejne kilkanaście godzin świeżości nabytego pieczywa.
@@@
Radość kupowania to także piękne i nowoczesne sklepy. Prawie wszyscy ludzie dziś gdzieś podróżują, widzą i smakują „innego świata”. Ja ten „inny świat” sprowadzam do ich codzienności. Mam z tego także osobistą satysfakcję.
KG: Zapraszacie do Waszego nowo otwartego sklepu w Garwolinie, przy ulicy Kościuszki 11. Zjeść można pizzę, kanapki i zapiekanki robione na miejscu. W Waszej ofercie są również rzemieślnicze lody i kawa – to kolejne wyzwanie, czy odpowiedź na zapotrzebowanie rynku?
WŻ: Jest to uzupełnienie naszej oferty. W tej chwili kupujemy lody od zaprzyjaźnionej firmy, w przyszłym roku planujemy już produkować je sami.
KG: Czy planujecie rozszerzyć swój asortyment i wyjść poza zasięg lokalny?
WŻ: Jeśli bazuje się na naturalnych składnikach, to nie można myśleć o wyjściu poza nasz region – to wiązałoby się z użyciem konserwantów, a my stawiamy na naturalne produkty. Przykładowo, jeśli kupi się nadzienie marmoladowe z konserwantem, to ono ma około trzy miesiące przydatności do spożycia. A nadzienie bez konserwantów, po obróbce termicznej, około siedmiu dni. Dlatego im bliżej, tym lepiej, chociaż nie wyklucza to oczywiście rozwoju. Aktualnie rozbudowujemy nasz zakład, w tym roku na pewno będzie oddany do użytku.
KG: To może powie Pan coś więcej na temat rozbudowy piekarni…
WŻ: Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom klientów, chcemy podnieść jakość naszych wypieków, standaryzować tę jakość, smak. Ale chcemy też, żeby naszym pracownikom było lepiej, lepsze warunki pracy podnoszą jakość produktów - wierzymy w to. Chcemy stworzyć takie warunki aby praca w zakładzie była możliwie najmniej męcząca.
KG: Jak plasuje się firma na rynku lokalnym i ogólnopolskim?
WŻ: Ciężko powiedzieć, my robimy swoje i nie oglądamy się na konkurencję, która - nie zaprzeczam - jest potrzebna.
KG: Rzeczywiście, to stwierdzenie pojawia się podczas rozmów z właścicielami znaczących firm, z którymi miałam okazję rozmawiać.
AŻ: A widziała Pani zawody sportowe bez konkurencji? Klient może sobie wybrać, jeśli świadomie wybiera nasz produkt, to właśnie jest dla nas najlepsza nagroda. Ale nie ma też co przesadnie skupiać się na konkurencji, trzeba realizować swoje cele.
KG: Ja tu widzę puchary, nagrody, może trzeba się tym pochwalić?
WŻ: Jeszcze przyjdzie na to czas.
KG: Jak sam Pan powiedział wszystko, co stworzyliście, okupione jest ciężką pracą. Trzeba się chwalić!
WŻ: To był przypadek.
KG: W tych kwestiach nie ma przypadków, to jest nagroda za konkret - Gazela Biznesu, Orzeł Agrobiznesu.
AŻ: Wie Pani, my się na tym nie skupiamy… Dla mnie jak sąsiad powie fajny chleb czy fajna bułka, to jest nagroda.
KG: Jakieś inicjatywy?
WŻ: Owszem. Chcielibyśmy dokładnie poznać jakie są oczekiwania klientów co do smaku, ceny, jakości. Już dziś zapraszamy wszystkich. Profesjonalne laboratorium z Niemiec rozłoży się na Zarzeczu i w dniach 21-22.06. 2017 roku, w Garwolinie, przeprowadzi takie badanie. To druga taka wizyta sensobusu w Polsce. Każdy może przyjść, spróbować, wyrazić swoją opinię. Będą upominki, hostessy będą zapraszały do degustacji. Dodatkowo z nowości zmieniliśmy logo piekarni, młyna, mamy nową szatę graficzną mąki. Jest to zmiana pokoleniowa. Tego wymaga od nas rynek, dlatego powoli będziemy zmieniać cały wizerunek firmy, na bardziej nowoczesny.
KG: Jakie są Wasze plany na przyszłość?
WŻ: Nie będziemy zdradzali, mamy kupę pomysłów, brakuje tylko czasu na ich realizację. Ta rozbudowa to nie jest ostatnia inwestycja, mamy jeszcze kilka pomysłów, także na pewno nie damy o sobie zapomnieć.
KG: Bardzo dziękuję za rozmowę
AWŻ: Dziękujemy.