Magdalena Kopik z wykształcenia jest technikiem weterynarii i behawiorystką psów. Od najmłodszych lat mieszkała w Warszawie. Nigdy nie była jednak typowym "mieszczuchem". Zawsze ciągnęło ją na wieś - do dziadka i do zwierząt.
-Na wakacje i inne przerwy w roku szkolnym jeździłam do dziadka na mazury. Lubiłam tam spać na sianie albo w paśniku obok mojej ulubionej klaczy -opowiada nam Magdalena.
Na co dzień mieszkała z rodzicami w piętnastopiętrowym bloku. Nie zgadzali się oni na psa, więc nasza rozmówczyni pomagała innym mieszkańcom w opiece nad pupilami. Wyprowadzała wszystkie psy na spacer i znała dobrze ich potrzeby. Gdy ktoś musiał wyjechać to zostawiał Magdalenie klucze, aby mogła zaglądać do ich zwierzaka.
-Od zawsze chciałam też pracować w schronisku. Moje marzenie spełniło się w 2014 roku. Wtedy dostałam się do Schroniska na Paluchu w Warszawie , tam poznała swojego męża Karola który mieszkał w Garwolinie i adoptował podopiecznego Magdy Bruna. Ta znajomości przybliżyła marzenia o miejscu stworzonym dla zwierzą -mówi.
Tam najbardziej lubiła pracę z psami "po przejściach" i TTB, czyli teriery typu bull.
-Chciałam pomagać tym pupilom, które w świecie mitów są najgroźniejsze. W rzeczywistości one wcale takie nie są, wszystko zależy od właściciela, genetyki psa oraz poświęcenia mu czasu na pozytywne wychowanie -dodaje kobieta.
Od zawsze nasza miłośniczka zwierząt chciała mieć Ranczo, gdzie mogłaby mieć wokół siebie dużo zwierząt, daleko od miasta.
Na cześć kochanego psa
-Wiedziałam, że są hotele dla zwierząt, ale do dziś jest mało hoteli, które przyjęłyby psa "trudnego" z różnymi zaburzeniami -mówi.
Hotel "Ranczo u Lorda" stworzony został zatem z myślą o podopiecznych, którymi się zajmowała. Wraz z mężem szukali domu z budynkami gospodarczymi, w których będzie mogła trzymać zwierzaki. Znaleźli taki w Ryczyskach.
Nazwa hotelu wzięła się od imienia psa, który był na domu tymczasowym u Magdaleny. Amstaff o imieniu Lord (na zdjęciu powyżej) był bardzo chorym psem, mieszkał z kobietą do końca swoich dni przez sześć miesięcy.
Obecnie w hotelu jest siedem miejsc hotelowych dla psów w oddzielnym budynku i osiem w domu. Oprócz czteronożnych gości hotelowych Magdalena i jej mąż Karol mają dziewięć swoich psów, trzy świnki wietnamskie, dwa koty, dwa szynszyle i królika.
-Mamy psy również do adopcji. Są one z fundacji, z którymi współpracujemy. Fundacje są po to, aby psy miały godne życie, lepsze niż w schronisku -dodaje Magda.
Większość psów do hotelu przyjeżdża z Warszawy. Ostatnio zaczęły się pojawiać również pupile z innym miast Polski.
Pomogła uniknąć tragedii
Pierwszym psem hotelowym jest amstaff o imieniu Koko.
-Nasz stały bywalec, który przyjeżdża do nas na urlop od sześciu lat. Koko jest wpisywana w stałych terminach do tej pory -mówi kobieta i wspomina jeszcze jednego psa.
- Berni to jeden z pierwszych naszych gości który na koniec swojego życia zamieszkał pod naszą opieką. To rasa cane corso, czyli duży pies o wadze około 60 kilogramów. Choroba zwyrodnieniowa łap i kręgosłupa bardzo odbijała się na jego zdrowiu i komforcie fizycznym, nie miał siły wchodzić po schodach trzy razy dziennie i razem z opiekunem Berniego zadecydowaliśmy, że zostanie u nas pod opieką do końca swojego życia i tak był z nami prawie rok -wyjaśnia nam kobieta.
Magdalena angażując się w pomoc zwierzętom domowym przyczyniła się do uniknięcia tragedii, która mogła wydarzyć się w pewnej rodzinie.
-Miałam informację od znajomego o dwóch psach, które przebywają w patologicznej rodzinie. W domu był alkohol, narkotyki, dzieci siadały na psach, targały za uszy. Psy oddziaływały negatywnie na siebie, na co w dzień siedziały w kagańcach. Do tego pojawiło się maleńkie dziecko -opowiada.
Traf chciał, że partner właścicielki zwierząt musiał wyjechać na dłuższy okres i szukali miejsca, gdzie mogli oddać psy pod opiekę.
-Pojechałam po nie, a kiedy wróciłam do hotelu zamknęłam je w jednej pokoju. Wytrzymały kilka godzin po czym się "złapały". Wiedziałam wtedy, że nie mogą być razem. Po rozdzieleniu ich okazało się, że psy mają duże problemy behawioralne. Woker - bo tak miał na imię jeden z tych psów - miał silny lęk separacyjny. Nie mógł sam zostać w domu, bo w każdy sposób chciał się wydostać za opiekunem - potrafił zniszczyć drzwi, otwierać okna, a nawet wygiąć kraty od pokoju i się wydostać na zewnątrz. Myślę, że gdyby pieski zostały w tamtym domu, to wydarzyłaby się tragedia -kwituje Magdalena.
Opiekuńcza ciocia
Ostatecznie psy zabrane z tamtej rodziny znalazły nowe domy. Do tego czasu w hotelu "Ranczo u Lorda" otrzymały mnóstwo miłości i spokoju.
Każdy pies, który zostaje w Ryczyskach pod okiem Magdaleny i Karola otrzymuje profesjonalną opiekę całodobową i duży teren, na którym może się wybiegać.
-Mam doświadczenie, jak obsługiwać się z trudnymi psami. Były sytuacje w mojej pracy w schronisku, że kilka razy byłam pogryziona przez psa. Miało to miejsce w różnych sytuacjach, na przykład gdy rozłączałam zwierzęta. Raz byłam pogryziona przez psa, który był mieszanką patologii - prawdopodobnie było to kazirodztwo. Zaatakował mnie, zawiesił się na brzuchu, później przekierował na rękę. Na szczęście był ze mną wówczas kolega, który pomógł mi odciągnąć psa -opowiada.
Każde pogryzienie kobieta analizuje. Próbuje dowiedzieć się co je wywołało, dlaczego i jaki miało skutek. Mimo ciężkich nie raz doświadczeń i bezsilności dobro pupili stawia na pierwszym miejscu.
-Moim największym marzeniem związanym z tym miejscem jest wygrać milion złotych, żeby móc do końca wyremontować Ranczo u Lorda, aby zwierzęta miały tu raj na ziemi. COVID i wojna na Ukrainie spowodowały, że wszystkie inwestycje poszły inaczej niż były zaplanowane. Chciałabym ze stodoły zrobić azyl dla psów bezdomnych, zlikwidować kojce i zrobić "staruszkowo". Lubię psy trudne i stare, którymi trzeba się opiekować -podsumowuje.
@@@
Chcesz zostawić psa w hotelu "Ranczo u Lorda" w Ryczyskach? Pamiętaj!
Pies, musi mieć podstawowe szczepienia, czyli przeciwko wściekliźnie i chorób zakaźnych oraz kennel kaszel. Musi być odrobaczony i zabezpieczony na pchły i kleszcze. Jeśli przyjeżdża po raz pierwszy, to powinien zabrać ze sobą swoje posłanie i kocyk - to co kojarzy mu się z domem. Każdy pies musi mieć swoją karmę.
Właściciele czworonogów w czasie pobytu psa w hotelu otrzymują fotorelację i filmiki.
Komentarze (0)