Jaś widywał siostrę tylko przez szybę na trzecim piętrze. Codziennie przychodził pod szpital, aby ją odwiedzić, ale mógł jej tylko pomachać. Ola bardzo tęskniła za Jasiem, każdego dnia pytała tylko, kiedy wyjdzie ze szpitala.
- My rodzice również przeżywaliśmy całą sytuację, gdyż Oli stan był poważny i baliśmy się o jej zdrowie. Z jednej strony każdego dnia walczymy z całych sił o synka i jego zdrowie, a tu całkiem niespodziewanie nasza córka w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Baliśmy się już nie o jedno, a o dwójkę naszych dzieci. Przeżyliśmy bardzo dużo dodatkowego stresu związanego z obawą o zdrowie naszej córeczki. Oczywiście zdrowie naszych dzieci jest dla nas najważniejsze - dodają rodzice.
Potrzebne pieniądze
Na szczęście w zeszły piątek stan dziewczynki się poprawił i mogła wyjść ze szpitala.
- Poczuliśmy dużą ulgę, a już następnego dnia stres powrócił! W sobotę trafiliśmy z Jasiem na SOR, ponieważ synek zaczął bardzo mocno gorączkować! Przestraszyliśmy się, że i jemu może coś poważnego dolegać... Po badaniach okazało się na szczęście, że to infekcja i tego samego dnia mogliśmy wrócić do domu - wspominają.
- Po tych trudnych wydarzeniach zrozumieliśmy strach rodziców, których dziecko trafia do szpitala. Niestety jeśli nie uda nam się zebrać potrzebnej kwoty na leczenie Jasia, wtedy jego wizyty w szpitalu będą coraz częstsze... Zanikające mięśnie dadzą o sobie znać...
Dlatego z całych sił Elżbieta i Artur Grela proszą o wsparcie w nagłośnieniu zbiórki.
- Przez ostatni czas nie mogliśmy zaangażować się w jej promowanie. Dzisiaj wracamy do Was z ogromną prośbą o nagłośnienie sprawy Jasia. Będziemy wdzięczni za każdą wpłatę, każde udostępnienie! - apelują.
Komentarze (0)