Oprócz pani Danuty oskarżana o niedopełnienie swoich administracyjnych obowiązków została pracownica urzędu gminy działu Świadczenia Rodzinne pani Drewnik. Choć powód skargi może dla niektórych brzmieć nieco kuriozalnie, to pani Elżbieta, która wniosła skargę do rady, twierdzi jednoznacznie: „Czuje się pokrzywdzona w toku ich [w domyśle: pracownic urzędu] decyzji i działań"
- Moja skarga dotyczy sposobu informowania i udzielenia pomocy finansowej w ramach Rządowego Programu Wspierania Osób Pobierających Świadczenie Pielęgnacyjne – informuje pani Elżbieta, dodając w swoim piśmie: „W moim odczuciu tylko ja nigdy nie jestem informowana o takiego typu pomocy.”
Kobieta z miejscowości Podoblin w swoim obszernym liście do radnych opisała swoją trudną sytuację rodzinną. Jak twierdzi, po tragicznej śmierci męża, sama utrzymuje dom i dwójkę niepełnosprawnych dzieci ze świadczenia rodzinnego. We trójkę żyją w domu bez centralnego ogrzewania, a w zimę nie było ich stać na wymianę nieszczelnych drzwi. Pomoc na ten cel z GOPS wynosiła 100 zł, co nie usatysfakcjonowało pani Elżbiety. Nie stać jej było na pokrycie reszty kosztów wymiany. Ponadto kobieta zauważyła, że w trakcie godzin pracy urzędu z tutejszego komputera w celach prywatnych korzysta sprzątaczka.
@@@
Pani Elżbieta była tak zdeterminowania w swoich działaniach i tak żądna sprawiedliwości, że swoją skargę wysłała najpierw do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a dopiero po otrzymaniu odpowiedzi - do radnych gminy Maciejowice.
Jak się okazało, obie instancje nie przychyliły się pozytywnie do oskarżeń kobiety. SKO w odpowiedzi wystosowało pismo, w którym stwierdziło, że nie są organem odpowiedzialnym za rozpatrywanie podobnych skarg i poleciło skierować sprawę do Rady Gminy.
Radni gminy Maciejowice jednogłośnie uznali skargę za niezasadną. Oprócz tego w stronę dyrektora GOPS, Danuty Wojciechowskiej, posypały się słowa uznania za wykonywaną pracę oraz podziękowania za niemalże 24-godzinną służbę społeczeństwu.
- Jest wiele krytycznych uwag i tych, że jeden dostaje, drugi nie. Dlaczego ten dostaje, a dlaczego tamten nie. Ale nie można zarzucić pani kierownik, że brak jej serca – bronił swojej pracownicy wójt Sylwester Dymiński.
Podobne zdanie wyraził radny Adam Gliwka, który nie krył, że na kierownik GOPS-u można liczyć zawsze i o każdej porze dnia. – Z panią kierownik i policją współpracowaliśmy i będziemy współpracować. Jeśli jest potrzeba, spotykamy się i jedziemy tam, gdzie niezbędna jest nasza pomoc - mówił radny, który pełni jednocześnie funkcję sołtysa wsi.
reklama
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.