Jacek Szewczyk, bo o nim mowa, przyszedł na świat 9 maja 1966 roku w Garwolinie.W szkole podstawowej był zwykłym, skromnym chłopakiem. W odróżnieniu od większości rówieśników raczej nie uganiał się za piłką. Pielęgnował własne, czasem osobliwe, zainteresowania. Od codzienności uciekał w świat muzyki i książek. Lubił słuchać Beatlesów, namiętne czytał popularne wówczas komiksy, takie jak "Kapitan Żbik" czy powieści przygodowe skierowane do młodzieży z "Panem Samochodzikiem" Zbigniewa Nienackiego na czele.
Z muzyką był związany od najmłodszych lat. Stała się ona nieodzownym elementem życia jego rodziny. Ojciec Jacka w latach młodzieńczych grał na mandolinie i gdy jego syn wkraczał w wiek nastolatka zapoznał go z tajnikami gry na tym instrumencie. Wówczas też poczuł, że muzyka jest jego przeznaczeniem. Miał nadzieję, że stanie się ona dla niego sposobem na życie.
Umiejętności doskonalił odtwarzając piosenki Czerwonych Gitar, The Beatles i The Animals
Po pewnym czasie, kończąc naukę w szkole podstawowej, zapragnął mieć gitarę z prawdziwego zdarzenia. Niestety, w czasie głębokiej komuny, gdzie brakowało wszystkiego, dostęp do instrumentów muzycznych był nieporównywalnie trudniejszy do sytuacji obserwowanej obecnej.
Chęć posiadania gitary zdeterminowana była tym, iż kolega Jacka z klasy przynosił na zajęcia właśnie taki instrument i grając na nim imponował płci przeciwnej. Szewczyk zapragnął wówczas posiąść umiejętności takie jak jego kompan. Już kilka miesięcy później stało się to możliwe. Jako, że był dobrym uczniem, po nastaniu wakacji rodzice w uznaniu postępów syna w szkole postanowili kupić mu pierwszą gitarę. Wówczas podjął trud nauki gry na tym szlachetnym instrumencie.
W czasach szkoły średniej w autobusach, którymi najczęściej podróżował, namiętnie zaczytywał się w "Folwarku zwierzęcym" George`a Orwella, który w krzywym zwierciadle odwzorowywał rzeczywistość tamtych czasów (obecnych również).
Inspiracje Jacka sięgały szeroko rozumianej muzyki pop-rockowej. Jako nastolatek jego fryzurę zdobiła nad wyraz bujna czupryna. W szkole spędzała ona nauczycielom sen z powiek, niemniej podczas występów scenicznych sprawdzała się idealnie.
W tym też czasie poznał Waldemara Kuleczkę. Jak się okazało, mieszkał on na jednym osiedlu co on, lecz do tej pory panowie jakoś się ze sobą rozmijali. Po pewnym czasie założyli swój pierwszy wspólny zespół. Umiejętności doskonalili z wielką intensywnością, odtwarzając piosenki takich zespołów jak Czerwone Gitary, The Beatles i The Animals.
Młodzieńcy w szlifowaniu muzycznego rzemiosła ze sobą konkurowali, dzięki czemu czynili systematyczne postępy. Z czasem zakładali kolejne zespoły, pojawiali się na przeglądach muzycznych, zajmując na nich czołowe miejsca.
fot. Papa Dance/Facebook.com
Działający na polskim rynku od 1984 roku Papa Dance zyskał miano grupy kultowej
Droga muzyczna Jacka Szewczyka była niecodzienna. Jako nastolatek występował na festiwalu w Jarocinie, który na początku lat 80. stał się fenomenem społecznym. Ogólnopolski Przegląd Muzyki Młodej Generacji, z czasem znany jako Festiwal Muzyków Rockowych przez pewien okres czasu był największym festiwalem muzyki młodzieżowej, przeważnie rockowej, w państwach tzw. bloku wschodniego. Na festiwalu dominowały ciężkie brzemienia, a na scenie z wielką ekspresją artykułowany był bunt młodzieży mającej dość życia w zamkniętym demoludzie, którego codzienność determinowały gołe pułki w sklepach i wszechobecna cenzura.
W Jarocinie Szewczyk wystąpił razem z Waldemarem Kuleczką z zespołem Beatrice/Beatris. Kapela grała melodyjne utwory w aranżacjach rockowych w szeroko rozumianej ówczesnej konwencji muzyki pop-rockowej. W radio pojawiały się pierwsze emisje jej piosenek.
Zbuntowany młodzieniec w 1986 roku trafił do zespołu Papa Dance, który raczej niewiele kojarzy się ze stylistyką festiwalowego Jarocina. Dość powiedzieć, że do gry w zespole został wybrany z castingu. To był prawdopodobnie pierwszy przeprowadzony nabór w tej formie do polskiego zespołu – z czasem praktyka ta na rodzimym rynku stała się codziennością. Pod tym więc względem Papa Dance wytyczał w naszym kraju trendy, które obowiązują do dnia dzisiejszego.
Przejście ze sceny Jarocina do zespołu wyłonionego z castingu przeszło nad wyraz płynnie. Na pierwszej płycie zespołu pojawiły się utwory w stylistyce zbliżonej do tej z jaką mieli do czynienia wcześniej.
Działający na polskim rynku od 1984 roku Papa Dance zyskał miano grupy kultowej. Jest zespołem synthpopowym tudzież electropopowym lub technopopowym. Gatunek ten stanowi odmianęmuzyki popularnej w nurcie tzw. nowej fali, którą dominantę stanowią szerokie wykorzystanie syntezatorów, automatów perkusyjnych oraz różnej maści efektów elektronicznych. Jego cechą jest melodyjność, w tekstach dominuje tematyka miłosna.
Album promowały utwory "Będziemy tańczyć", "Bezimienni" i "Beautiful Life"
Inicjatorami powołania kapeli do życia byli producenci muzyczni Sławomir Wesołowski i Mariusz Zabrodzki. W owym czasie nawet teksty w muzyce popowej miały swoje przesłanie. Grupa zwracała uwagę aby tekst był o czymś.
W dorobku zespołu znajdują się cztery albumy studyjne i kilka albumów kompilacyjnych. Pierwszym wokalistą grupy był Grzegorz Wawrzyszak. To z nim kapela wykonała pierwsze nagrania singlowe i zarejestrowała materiał na debiutancki album długogrający pt. "Papa Dance". W 1986 roku wokalistą zespołu został Paweł Stasiak. W następnych latach światło dzienne ujrzały albumy "Poniżej krytyki" (1986) i "Nasz ziemski Eden" (1989).
Pod koniec lat 80. zespół Papa Dance należał do najpopularniejszych grup rozrywkowych w Polsce. Zyskał wielką popularność wśród młodego grona odbiorców. Występował na koncertach i festiwalach.
W 1990 roku kapela zawiesiła swoją działalność. Wznowiła ją w roku 2001 - wokalistą ponownie został Paweł Stasiak. W 2005 roku wyszedł album grupy z premierowym materiałem pt. "1 000 000 fanek nie mogło się mylić". Za promocję odpowiadali członkowie zespołu. Zmienili wówczas wydawcę z Warner Music Polska na nową wytwórnię na rodzimym rynku muzycznym Lemon Records.
W 2007 roku doszło do liftingu nazwy zespołu na Papa D. wiążącego się z konfliktem z założycielami grupy i permanentnymi zmianami personalnymi. Lifting był także ukłonem w stronę młodszych fanów.
Na płycie "Bezimienni" znalazł się utwór o tym samym tytule, do którego tekst napisał Jacek Cygan. Nawiązuje on do bezimienności i nijakości determinującej rzeczywistość naszych czasów. Za produkcję materiału odpowiadał Filip Siejka. Album promowały utwory "Będziemy tańczyć", "Bezimienni" i "Beautiful Life".
Sukcesem zespołu jest fakt, że w odróżnieniu od wielu sezonowych gwiazdek, utrzymuje się na rynku wiele lat
Obecnie członkami zespołu Papa D. są: Paweł Stasiak jako wokalista, grający na gitarze basowej Waldemar Kuleczka, Jacek Szewczyk z gitarą, Dariusz Piskorz z perkusją i Marcin Tywoniuk grający na instrumentach klawiszowych.
Warto zwrócić uwagę, że od 2022 roku istnieją dwa zespoły nawiązujące do zespołu Papa Dance z lat 80. Są to Papa D. z Pawłem Stasiakiem i Jackiem Szewczykiem właśnie oraz Papa Dance (Papa Dance Legend) z Grzegorzem Wawrzyszakiem i Kostkiem Joriadisem.
Dzisiaj przy zespole Papa D. jest nowe pokolenie fanów. Choć kapela zyskała status ikony to jednak nadal tworzy i stara się nadążać za obecnymi trendami. Jej brzmienie nieustannie się zmienia – jest niewątpliwie inne niż w latach 80. Zostało poddane ewolucji, jednak nadal utrzymuje melodyjny charakter.
Utwory Papa D. są dzisiaj przeznaczone do nastoletniego odbiorcy, ale także skierowane do publiczności starszej, która pamięta zespół z lat 80. i czasy swojej młodości wspomina z nostalgią. Sukcesem zespołu jest fakt, że w odróżnieniu od wielu sezonowych gwiazdek, utrzymuje się na rynku wiele lat. Cały czas grupa występuje na scenie, gra koncerty charytatywne. Jej muzyczny kalendarz jest ciągle napięty.
Jacek Szewczyk nie pcha się na afisz, nie ma parcia na przysłowiowe szkło. Gdy członkowie Papa D. udzielają wywiadów on głos zabiera rzadko. W swoim żywiole jest na scenie - grą na gitarze zaraża widownię optymizmem. Z kolegami z zespołu ma świetny kontakt – panowie są kumplami, a w czasie licznych podróży na koncerty zawsze panuje świetna zabawa.
Jak niejednokrotne mówił w wywiadach jest osobą sentymentalną i melancholijną. Nie zapomina o czasach młodości – lubi wspominać stare, dobre czasy. Jest inicjatorem spotkań klasowych po latach. Podtrzymuje znajomości z okresu młodzieńczego, który ukształtował go jako człowieka i uwrażliwił jako muzyka.
Komentarze (0)