Protest, którego głównymi organizatorkami były Edyta Haduch i Aneta Guszkiewicz-Węglarz, rozpoczął się w południe pod Urzędem Gminy w Sobolewie. Zjawiło się kilkadziesiąt osób, które manifestowały domagając się likwidacji schroniska i rozwiązania umów, które gmina Sobolew i inne samorządy podpisały z placówką na odbiór bezdomnych zwierząt.
W tej sprawie przygotowano także petycję do wójta, rady gminy oraz m.in. do Wojewody Mazowieckiego, Głównego Lekarza Weterynarii i NIK, w której postuluje się natychmiastowe zakończenie współpracy ze schroniskiem, cofnięcie zgody na jego działalność oraz przeprowadzenie niezależnej kontroli z udziałem organizacji prozwierzęcych.
Jak podaje portal podlasie24.pl protest aktywistów rozpoczął się pod urzędem gminy. Na schodach budynku ustawiono znicze, a wśród nich Prezes Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt, Konrad Kuźmiński, ustawił na ekranie telefonu zdjęcie wójta gminy Sobolew, którego protestujący obwiniają o współodpowiedzialność za dramatyczny los zwierząt w schronisku. Wskazują też na finansowanie placówki przez samorząd oraz – ich zdaniem – brak wystarczającej kontroli nad jej funkcjonowaniem.
Uczestnicy protestu głośno wykrzykiwali: "Koniec! Koniec! Koniec!", domagając się zamknięcia schroniska. Gdy oficjalna część manifestacji dobiegła końca, część aktywistów postanowiła wybrać się pod dom właściciela Mariana D., a następnie przeszli pod schronisko. Na miejscu pojawiły się liczne patrole policji, które zabezpieczały bramę obiektu. Policjanci weszli też do środka, by sprawdzić warunki bytowania zwierząt. Nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości. Niezadowoleni aktywiści podjęli kolejną próbę wejścia do schroniska – ponownie zablokowaną przez policję.
Szereg zarzutów wobec właściciela
O schronisku Happy Dog w Sobolewie jest głośno od stycznia 2018 r. Wtedy to Fundacja Mondo Cane ogłosiła w portalu społecznościowym, że wspólnie ze Strażą Ochrony Zwierząt z Lublina, Fundacjami Złap Dom i Temida oraz Strażą Zwierząt Powiatu Grodziskiego planuje zakończyć cierpienia przebywających tam zwierząt i złożyć do Prokuratury Rejonowej w Garwolinie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
Zdaniem wolontariuszy zwierzęta miały przebywać tam w tragicznych warunkach i być źle traktowane od dłuższego czasu. Zarzucono właścicielowi schroniska m.in.: dręczenie zwierząt, głodzenie ich, zaniedbywanie sterylizacji i kastracji, przetrzymywanie w niewłaściwych warunkach, zbyt małą liczbę pracowników, którzy doglądaliby zwierząt oraz brak właściwej opieki weterynaryjnej, ponieważ lekarz współpracujący z placówką miał dojeżdżać z oddalonych o około 60 km Puław.
Z tymi zarzutami nie zgadzał się powiatowy lekarz weterynarii Andrzej Koryś, który zapewniał o prawidłowości wszystkich przeprowadzonych w schronisku kontroli. Sam właściciel Marian D. przekonywał, że "oskarżenia są bezpodstawne i pomawiają jego osobę".
Aktywiści podkreślają, że przeciwko niemu toczą się liczne postępowania, w tym prokuratorskie, dotyczące znęcania się nad zwierzętami. Sprawy jednak wciąż są w toku i nie zakończyły się prawomocnymi wyrokami.
Portal podlasie24 donosi, iż właściciel schroniska zapowiedział w rozmowie, iż po sobotnich wydarzeniach podejmie odpowiednie kroki prawne. Potwierdził także doniesienia jakoby chciał sprzedać schronisko.
źródło: podlasie24, Tygodnik Siedlecki
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.