W ramach projektu Erasmus+ o tytule „Region Friuli oczami młodzieży – projekt edukacyjno-językowy”, uczniowie Zespołu Szkół im. Stanisława Staszica poznawali nie tylko architekturę regionu, ale i siebie nawzajem – ucząc się i… próbując dogadać z Włochami.
Wyjazd odbył się w dniach 01–12 maja 2025 roku (plus czas podróży), a jego partnerem była Volta Società Cooperativa z Udine. Wzięli w nim udział uczniowie klas III różnych kierunków kształcenia. Niby różni, ale przez dwa tygodnie połączeni wspólnym celem: dać z siebie wszystko, nauczyć się możliwie dużo, zrealizować postawione zadania i przeżyć, być może, przygodę życia.
- Myślałam, że będzie tylko teoria i tradycyjne lekcje. Takie też były, ale poza tym byliśmy w górach, uczyliśmy się Canvy, szlifowaliśmy angielski i robiliśmy prezentacje. Nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęłam łapać proste zdania po włosku – mówi Natalia, jedna z uczestniczek.
Zajęcia zostały pomyślane tak, by wiedza wchodziła do głowy mimochodem - przez działanie. Były warsztaty z Canvy, tworzenie grafik i infografik, pisanie tekstów do prezentacji, nauka wyszukiwania informacji w Internecie i rozpracowywanie kwestii praw autorskich. Nie zabrakło też bardziej przyziemnych momentów, jak katalogowania zdjęć z wycieczek, analizowania danych w Excelu czy rozmów z włoskimi rówieśnikami, które momentami przypominały pantomimę językową, ale działały zaskakująco skutecznie.
Uczniowie poznawali region nie zza szyby autokaru, ale z bliska. W Trieście i Wenecji mierzyli się z historią Europy podaną na żywo, bez podręcznika. W rezerwacie Lago di Cornino przyglądali się ochronie sępów płowych (które, wbrew pozorom, robią na młodzieży większe wrażenie niż niejeden zabytek). A w Udine szukali śladów wpływów rzymskich i habsburskich, tropiąc przeszłość w miejskich detalach.
Projekt nie był jednak turystyczną wycieczką z domieszką edukacji, tylko solidnie zaprojektowanym przedsięwzięciem. Każdy dzień miał program, każde zadanie cel. Chodziło o to, by kompetencje - językowe, cyfrowe, społeczne, nie były tylko hasłem w regulaminie, ale realnym efektem. Żeby uczniowie wrócili z czymś więcej niż pamiątkowym magnesem.
I wrócili. Z certyfikatami. Z dopracowanymi prezentacjami. Ze znajomościami z włoskimi uczniami. Z większą pewnością siebie, gdy trzeba coś powiedzieć po angielsku. I z przekonaniem, że świat zaczyna się nie za granicą Polski, ale w głowie, kiedy pozwolimy sobie myśleć szerzej.
A czy wszystko poszło idealnie? Oczywiście, że nie. Były wyzwania związane z narzędziami cyfrowymi, padało, ktoś zgubił bilet. Ale, jak wiadomo, to właśnie z chaosu rodzą się najlepsze wspomnienia.
Komentarze (0)