reklama

Czy Tomasz Cieślak na to zasłużył? I/II

Opublikowano:
Autor:

Czy Tomasz Cieślak na to zasłużył? I/II - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z Garwolina5 kwietnia 2017r. Stowarzyszenie Pogotowie dla Zwierząt, odebrało 73 psy i 5 kotów Tomaszowi Cieślakowi, mieszkańcowi miejscowości Stodzew, powołując się na ustawę o ochronie praw zwierząt. Dzień późnej działacze odebrali mu 29 sztuk bydła. W tej sprawie pojawiły się nowe fakty. Tomasz Cieślak dysponuje bogatym zbiorem zdjęć obrazującym zdrowe i zadbane zwierzęta i posiada korzystne dla niego opinie lekarzy weterynarii. Stowarzyszeniu, którego (były już) prezes Grzegorz B. ma na koncie wyrok za
reklama

bezprawne odebranie zwierząt, grozi delegalizacja. 20 sztuk bydła Tomasza Cieślaka odebranych przez PdZ, jak wynika z informacji od ARiMR, trafiło już do rzeźni. Nie wiadomo czy i kiedy Tomasz Cieślak odzyska zwierzęta, które były jedynym źródłem utrzymania dla niego i jego rodziny. Jest też drugi wątek. 6 kwietnia wójt gminy Parysów, pracownicy GOPS, pedagog i psycholog udali się do rodziny Tomasza Cieślaka, zatrzymanego dzień wcześniej przez policję. GOPS wystąpił do policji z wnioskiem o asystę przy tej wizycie, uzasadniając go  tym, że brane jest pod uwagę odebranie małoletnich dzieci Tomasza Cieślaka i przewiezienie ich do placówki interwencyjnej. O sprawie zaboru zwierząt i trudnej sytuacji rodzinnej Tomasza Cieślaka dowiedzieli się prezydent RP, minister sprawiedliwości, wojewoda mazowiecki i posłowie z okręgu siedlecko-ostrołęckiego.




Po donosie odebrali 107* zwierząt, jedyne źródło utrzymania Tomasza Cieślaka

W dniu 5 kwietnia Pogotowie dla Zwierząt, po – jak podaje stowarzyszenie – anonimowym donosie odebrało Tomaszowi Cieślakowi 73* psy i 5 kotów. O sprawę zapytaliśmy PdZ. W odpowiedzi otrzymaliśmy maila. Poniżej jeden cytat, a w dalszej części tekstu kolejne: „W dniu interwencji rolnikowi ze Stodzewa odebrano psy, koty oraz bydło, ponieważ znęcał się nad nimi w sposób okrutny. W tej sprawie do Sądu Rejonowego w Garwolinie skierowano akt oskarżenia”. Sprawa odbędzie się 12 grudnia w Sądzie Rejonowym w Garwolinie.

Na pytanie, czy Tomasz Cieślak się znęcał nad wszystkimi 107. zwierzętami odpowiedzi nie otrzymaliśmy.

Artykuł przygotowany przez Stowarzyszenie Pogotowie dla Zwierząt jest dostępny TUTAJ.

Przy interwencji PdZ w dniach 5 i 6 kwietnia w Stodzewiu na posesji pana Cieślaka obecna była wójt Bożena Kwiatkowska, która obserwowała jak PdZ zabierało Tomaszowi Cieślakowi zwierzęta.

Skomplikowała się sytuacja rodziny pana Cieślaka

Traumatyczne dla córki Tomasza Cieślaka zdarzenie, które miało miejsce w dniu 5 kwietnia posunęło ją do działań, których dla dobra dziecka i rodziny pana Cieślaka nie przytoczę, choć sprawa w gminie Parysów jest powszechnie znana. 6 kwietnia wójt gminy Parysów, pracownicy GOPS, pedagog i psycholog udali się do rodziny Tomasza Cieślaka. GOPS wystąpił o asystę policji przy tej wizycie, jak napisał we wniosku: „biorąc pod uwagę odebranie małoletnich dzieci i przewiezienie ich do placówki interwencyjnej”.

Notatkę służbową z interwencji w sprawie rodziny Tomasza Cieślaka sporządziła specjalistka pracy socjalnej z GOPS w Parysowie. Przyznaje w niej, że zachowanie dziewczynki było spowodowane tym, co w dniu 5 kwietnia dokonali przedstawiciele PdZ w asyście policji. W notatce padło dość niejasne stwierdzenie „Po konsultacjach z ich przedstawicielami (instytucji, pod których opieką jest córka T. Cieślaka – przyp. red.) tj. pracownicy GOPS, policji, Urzędu Gminy, Szkoły oraz psychologiem podjęta została wstępna decyzja o tymczasowym odizolowaniu matki z dziećmi od ich miejsca zamieszkania, proponując im ośrodek wsparcia lub interwencji kryzysowej w celu zapewnienia im specjalistycznej pomocy”.

Z notatki jasno nie wynika kto podjął taką decyzję. GOPS i wójt gminy Parysów pytani o podstawę prawną swojego działania zasłaniają się ochroną danych osobowych i dobrem rodziny, tylko że portal Kurier Garwoliński nie zamierza ujawniać szczegółów z życia rodziny pana Cieślaka, mimo upoważnienia, które Tomasz Cieślak wydał portalowi, i które było wymagane przez kierownik GOPS Edytę Brzezek i wójt Bożenę Kwiatkowską. My pytamy tylko o podstawę prawną (zarówno wójt, jak i GOPS) – decyzję sądu, prokuratury  (lub inny dokument) dla działań podjętych wobec rodziny Tomasza Cieślaka. Uzyskania informacji o podstawie prawnej domagałem się dwukrotnie: mailowo 23 listopada i podczas wizyty wspólnie z Tomaszem Cieślakiem, jego żoną, siostrą i poseł Teresą Wargocką w dniu 27 listopada. Mimo zapewnień, że otrzymam informację o podstawie prawnej, tej informacji do dziś nie otrzymałem. Ze spotkania zostałem wyproszony.

Wójt gminy Parysów Bożena Kwiatkowska sugerowała żonie pana Cieślaka, że jej mąż po wyjściu z aresztu będzie agresywny. Swoje obawy wójt głosiła powszechnie, ale rodzina Tomasza Cieślaka mówi, że nie był on nigdy wobec rodziny agresywny. Żona pana Cieślaka – Agnieszka i jej dzieci nie chcieli trafić do placówki interwencyjnej. Podczas spotkania w dniu 6 kwietnia zapadła wspólna decyzja, że rodzina pana Cieślaka pojedzie do Warszawy, do matki pani Agnieszki.

Tomasz Cieślak w dniu interwencji GOPS i wójt, 6 kwietnia nie był obecny, ponieważ został zatrzymany przez policję na 48 godzin pod zarzutem naruszenia nietykalności cielesnej policjanta.

Tomasz Cieślak twierdzi, że jest niewinny i że to policjanci wyrwali go z obory i zachowywali się wobec niego agresywnie.

Ważne szczegóły interwencji na posesji Tomasza Cieślaka


24 listopada zwróciliśmy się do asp. szt. Marka Kapusty, rzecznika prasowego KPP w Garwolinie z pytaniem: Czy w dniu 5 i 6 kwietnia na miejscu interwencji u Tomasza Cieślaka w miejscowości Stodzew był obecny lekarz weterynarii? W odpowiedzi otrzymaliśmy pismo: „Był obecny na miejscu lekarz weterynarii w dniu 6 kwietnia 2017r. Materiały znajdują się w Sądzie Rejonowym w Garwolinie.”
Samo PdZ przyznaje, że lekarz weterynarii badał zwierzęta Tomasza Cieślaka w dniach 6-17 kwietnia.

W sprawie zwierząt Tomasza Cieślaka w ogóle rodzi się wiele pytań.
Policjanci pozwolili na przeszukanie przez działaczy PdZ domu Tomasza Cieślaka.
- Policjanci kazali nam oddać dokumenty zwierząt: książeczki psów i kotów i paszporty krów – mówi Tomasz Cieślak.

W Ustawie o Ochronie Praw zwierząt nie ma mowy o zabieraniu dokumentów właścicielowi zwierząt, nawet gdy ten dopuszcza się znęcania nad zwierzętami, a tego też Tomaszowi Cieślakowi póki co nie udowodniono.
@@@
- Policja zwróciła mi dokumenty psów i kotów po wakacjach, ale paszportów krów nie mam do dzisiaj
– informuje Tomasz Cieślak.

W artykule autorstwa Norberta Kowalskiego dla Głosu Wielkopolskiego można przeczytać informację o interwencji PdZ, w której funkcjonariusze policji zachowali się w sposób następujący:
„- Pewnego dnia do mojego domu zapukały dwie osoby ze stowarzyszenia, które miały otrzymać zgłoszenie, że moje psy przebywały w skrajnych warunkach. Pokazałam im, że psy są zadbane. Chciałam im też pokazać badania zwierząt, ale to ich nie interesowało. Jedna kobieta zaczęła zabierać mi psa. Od razu wezwałam policję. Niedługo później przyjechali funkcjonariusze i lekarz weterynarii, który stwierdził, że nie ma żadnego zagrożenia dla zwierząt i mają one zostać u mnie - opowiada nam pani Ewa (imię zmienione).”

W dniu 5 kwietnia policjanci interweniujący u Tomasza Cieślaka w Stodzewiu tylko asystowali PdZ i nie prosili o opinię lekarza.

Siedmiu na jednego

W interwencji na posesji Tomasza Cieślaka udział brało co najmniej siedmiu funkcjonariuszy policji. Pięciu umundurowanych i dwóch nieumundurowanych. Tak wynika z nagrań wykonanych przez Tomasza Cieślaka i materiału PdZ wyemitowanego w programie „Obserwator” zrealizowanego dla TVP. Policja uchyla się od podania dokładniej liczby interweniujących funkcjonariuszy. Tomasz Cieślak i jego rodzina podają, że w interwencji uczestniczyło kilkunastu funkcjonariuszy.

Wyrok Grzegorza B. i wniosek o delegalizację Stowarzyszenia Pogotowie dla Zwierząt

”W sierpniu 2015 roku Grzegorz B. zrezygnował z funkcji prezesa Pogotowia dla Zwierząt (sprawował ją, z przerwą, od 2008 roku). Jako przyczynę podał wyrok, który zapadł w Sądzie Rejonowym w Wołominie. Grzegorz B. został uznany winny przywłaszczenia zwierząt Anety i Dariusza K.” - pisze głos Wielkopolski. Grzegorz B. broni się tymi słowami: „Psy odebrane Dariuszowi i Anecie K. nadal są dowodem rzeczowym w sprawie o ewentualne znęcanie się właścicieli nad ich zwierzętami.”

Grzegorz B. nadal jest działaczem PdZ i nadal odbiera zwierzęta rolnikom i hodowcom.

Głos Wielkopolski, poinformował też, że w 2015r. starosta czarnkowsko-trzcianecki Tadeusz Teterus podjął działania w celu delegalizacji PdZ.: „Odbieranie psów mimo braku odpowiednich decyzji, nieinformowanie właścicieli co dzieje się z ich zwierzętami, niezwracanie zwierząt właścicielom mimo decyzji organów administracyjnych, przetrzymywanie zwierząt w niewłaściwych warunkach czy prowadzenie zbiórki publicznej wbrew ustawie - to główne zarzuty, które wobec stowarzyszenia Pogotowie dla Zwierząt oraz jego byłego prezesa Grzegorza B. stawiają właściciele odebranych zwierząt oraz starosta czarnkowsko-trzcianecki. Ten ostatni złożył do sądu wniosek o rozwiązanie stowarzyszenia, które, jego zdaniem, ma działać wbrew prawu.” - pisze Głos Wielkopolski.

- 2 lata temu złożyliśmy wniosek o delegalizację Pogotowia dla Zwierząt do Sądu Rejestrowego w Poznaniu – mówi portalowi Kurier Garwoliński Aldona Kujawska-Rakowicz, radca prawny współpracujący ze starostwem czarnkowsko-trzcianeckim. - Dwa posiedzenia w tej sprawie odbyły się w pierwszej połowie tego roku. Kolejny termin rozprawy nie został wyznaczony. Nie ma tutaj rozstrzygnięcia. Spływają do nas kolejne informacje o działalności PdZ i staramy się na posiedzeniach sądowych uzupełniać nasze wnioski o nowy materiał dowodowy, który jest bardzo, bardzo obszerny i sięga 2012r. Naszym zdaniem ten materiał jest wystarczający do uzasadnienia tego wniosku, który starosta sformułował. Te rzeczy, które dzieją się nadal już z konkretnymi czynami stowarzyszenia naszym zdaniem wymagają działania organów ścigania. Jeżeli one noszą znamiona kradzieży to organy ścigania, prokuratura policja i ewentualnie sądy karne powinny tutaj reagować. Osoby, które zgłaszają te działania powinny otrzymywać ochronę prawną od prokuratur i sądów – mówi Aldona Kujawska-Rakowicz.

Część  II tekstu TUTAJ.

reklama
reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
logo