Jerzy Żochowski wystąpił w imieniu swojego ojca, Krzysztofa Żochowskiego, który nie mógł się stawić z powodu rekonwalescencji kardiologicznej po zabiegu ratującym mu życie.
"Ta hucpa zrobiona przez partyjnych <<kolegów i koleżanki>> z PiS skończyła się dla niego zawałem"
"Dziękuję za możliwość przedstawienia kilku słów stanowiska w imieniu mojego ojca Krzysztofa Żochowskiego, który obecnie przebywa w szpitalu na rekonwalescencji kardiologicznej po przeprowadzonym zabiegu ratującym jego zdrowie, a być może i życie. Życie pokazuje, że nigdy nie wiemy jak w sytuacji kryzysowej zachowamy się my i nasz organizm. Nawet ktoś tak zaprawiony w bojach politycznych jak Ojciec, na którym z racji doświadczenia życiowego wydawało się, że mało już co robi wrażenie, kiedy została nagle wszczęta przeciwko niemu procedura dyscyplinarnego zwolnienia go z pracy w szpitalu, w którym jako lekarz przepracował niemal całe życie zawodowe, a jako dyrektor ostatnie 17 lat, wkładając w to mnóstwo serca i energii, przeżył to niesamowicie i był to wielki cios dla jego zdrowia. Szczęśliwie udało się zdążyć, przeprowadzić zabieg w porę i daj Boże będzie dobrze, ale jako rodzina przez marzec widzieliśmy jak gaśnie w oczach i bardzo się o niego martwiliśmy. Mówiąc wprost, że ta hucpa zrobiona przez partyjnych „kolegów i koleżanki” z PiS skończy się dla niego zawałem. - mówił Żochowski.
Podkreślił, że dyscyplinarne zwolnieni było dla jego ojca ogromnym ciosem, bo przepracował w garwolińskim szpitalu niemal całe życie zawodowe, w tym 17 lat jako dyrektor i poświęcił mu bardzo wiele.
"Został z dnia na dzień zwolniony i przedstawiony przez Starostę Kurowską i jej sojuszników jako zbir, który dopuszcza się poważnych naruszeń i zasługuje na dyscyplinarne zwolnienie z pracy w trybie natychmiastowym, nawet bez wysłuchania"
- Dlaczego Ojciec po tylu latach pracy, nieprzespanych nocy, zamartwiania się szpitalem, sytuacją personalną i finansową, ściągania do pracy wielu lekarzy spoza terenu powiatu, szukania dla niego pieniędzy, lobbowania w różnych rządach za zwiększeniem finansowania dla szpitali powiatowych, ogólnopolskich twardych negocjacjach w NFZ (i nie są to puste słowa bo w ostatnich negocjacjach Ojciec załatwił z zespołem ponad 1,5 mln zł za nadwykonania dla Szpitala w Garwolinie), otwierania w szpitalu nowych oddziałów jak ortopedia czy kardiologia został z dnia na dzień zwolniony i przedstawiony przez Starostę Kurowską i jej sojuszników jako zbir, który dopuszcza się poważnych naruszeń i zasługuje na dyscyplinarne zwolnienie z pracy w trybie natychmiastowym, nawet bez wysłuchania? - pytał syn byłego dyrektora.
Jerzy Żochowski odniósł się szczegółowo do wszystkich zarzutów postawionych jego ojcu.
- Czy pojawiły się w odwołaniu jakiekolwiek zarzuty merytoryczne, dotyczące finansów szpitala, sytuacji kadrowej? Czy znalazło się porównanie jak to szpital, po tylu latach pełnienia przez niego funkcji, jest w gorszej sytuacji od szpitali w sąsiednich powiatach np. Otwocku, Kozienicach, Rykach czy Łukowie? Czy wygląda źle na tle innych szpitali powiatowych w Polsce? Otóż nie. Nie pojawiły się takie kwestie i argumenty dotyczące tego w jaki sposób zarządza szpitalem, a szereg formalizmów - kiedy się im przyjrzy i pokaże, mówiąc wprost – haków i pretekstów, które miały posłużyć, żeby cokolwiek napisać, a tak naprawdę po prostu pozbyć się Ojca i oczernić go w oczach opinii publicznej. - podsumował gorzko i skrytykował obecne władze powiatu, w tym starostę Iwonę Kurowską:
- Ja to Ojcu mówiłem, i powiem to i tutaj: „W swoim zaangażowaniu politycznym i zawodowym nawojowałeś się z Panem Gorą, nawojowałeś się z Panem Chciałowskim, nawojowałeś się z Panią Zadrożną, a to co Ci Państwo prezentowali sobą, swoim zachowaniem i argumentacją to były Himalaje, klasy, merytoryki, szacunku w porównaniu do tego co zrobili Ci Twoi „koleżanki i koledzy” z PiS pod przewodnictwem Pani Kurowskiej. - mówił pełnomocnik zwolnionego dyscyplinarnie dyrektora.
"Ojciec przekraczał wymiar czasu pracy lekarza z uwagi na brak możliwości obsadzenia dyżurów w systemie ratownictwa medycznego (pogotowie ratunkowe) i w oddziale chirurgii ogólnej"
- Ojciec pracował jako lekarz poza godzinami pracy dyrektora - wieczorami i w weekendy (do sporadycznych przypadków pracy w godzinach dyrektora odniosę się dalej). Tak jak to zostało to ustalone w umowie o pracę, pracował za stawkę dla innych pracowników na tym stanowisku – dokładnie za najniższą stawkę przewidzianą w zaszeregowaniu dla lekarzy o tej specjalizacji i stażu. W podzięce Pan Woźniak chodził po posłach PiS i opowiadał ile Ojciec zarobił na szpitalu sugerując jakby robił to nieuczciwie. Morał z tego taki, że jak jesteś pracowity i uczciwie zarabiasz to Cię obsmarują. Ojciec przekraczał wymiar czasu pracy lekarza z uwagi na brak możliwości obsadzenia dyżurów w systemie ratownictwa medycznego (pogotowie ratunkowe) i w oddziale chirurgii ogólnej. - mówił, odnosząc się do jednego z powodów zwolnienia byłego dyrektora.
- Ale Ojciec jest passe. Ojciec to już przeszłość! Tyle osób się głowi nad wypracowaniem rozwiązań, żeby nie wylać dziecka z kąpielą a tu są ludzie którzy mają gotowe rozwiązania: Pani Kurowska, Pan Walicki, Pani Antolak. Pan Ośka wraz ze stojącymi za nimi pozostałymi „prawdziwymi” PiSowcami Powiatu Garwolińskiego. Zwolnić dyscyplinarnie Dyrektora za przekraczanie czasu pracy lekarza i jak rozumiem zwolnić lekarza z pracy też dyscyplinarnie, za takie naruszenia (Ojciec miał jedną umowę – nie został zwolniony dyscyplinarnie tylko jako Dyrektor – również jako lekarz!)! Skoro Ojciec za to poleciał i to są przyczyny zwolnienia dyscyplinarnego (bo są to tak karygodne naruszenia przepisów wymagające takich kroków) i zostały one podjęte przez „prawdziwych” PiSowców, to jak to rozumiem jest to nowy program PiS dla służby zdrowia w Polsce?! - pytał w ironicznym tonie.
Jerzy Żochowski zarzucił staroście Kurowskiej i zarządowi łamanie wprost art. 27 ust. 2 ustawy o samorządzie województwa, tj. zwalnienie dyrektora bez uprzedniej zgody sejmiku województwa, którego jest radnym, a czego przywołany przepis wprost wymaga. - Powołuje się przy
tym na to, że musi dochować terminu 30 dni na złożenie oświadczenia o rozwiązaniu z ojcem stosunku pracy bez wypowiedzenia (choć z prawa nie wynika żaden termin dla Sejmiku do wypowiedzi w tej kwestii). - tłumaczył.
W ironicznym tonie mówił też o "trosce" starosty i zarządu o dobro mieszkańców: - Od lipca tego roku trzeba mieć pełną obsadę w karetce, inaczej będą kary. Poza tym w naszym rejonie najprawdopodobniej pozostaną 3 karetki S z lekarzami. Aktualnie są 4: Siedlce, Sokołów Podlaski, Mińsk Mazowiecki i Garwolin. Siedlce i Sokołów są pewne na przyszłość z racji rangi szpitali. Rywalizacja jest pomiędzy Mińskiem Mazowieckim i Garwolinem. Jest to więc idealny moment na zwolnienie Ojca, który i miał kontakty w środowisku medycznym i mógł pomagać w zabezpieczeniu dyżurów karetki w weekendy, których lekarze nie chcą brać. Troska Zarządu o zabezpieczenie medyczne mieszkańców powiatu jest zaiste wielka!.
"Uzasadnieniem dyscyplinarnego zwolnienia jest więc to, że Ojciec wykonywał endoskopie w godzinach pracy pracowni!"
Następnie odniósł się do zarzutu wykonywania badań endoskopowych w latach 2023-2024 w czasie godzin pracy dyrektora SP ZOZ.
- W całej niegodziwości tych zarzutów, ten zarzut wydaje się jednym z najbardziej niegodziwych. Ojciec robił endoskopie co do zasady tylko w godzinach pracy pracowni i poza godzinami pracy Dyrektora. W czasie pracy Dyrektora wykonywał je sporadycznie w przypadku nagłego nieobsadzenia pracowni przez wcześniej planowanego do tego lekarza, konieczne z uwagi na niemożliwość odwołania przygotowanych do badań endoskopowych pacjentów czy w nagłych sytuacjach zagrożenia zdrowia i życia. I są na to świadectwa lekarzy, że to były właśnie nagłe sytuacje zagrożenia zdrowia i życia i nie było akurat żadnego lekarza, który mógłby wykonać to badanie. Nie brał z tego tytułu dodatkowego wynagrodzenia. I teraz za to Pani Kurowska z Panem Walickim zwalniają go dyscyplinarnie. Badania endoskopowe trwają ok. 30 minut. Może niecałe. Więc tak: gdyby w tym konkretnym czasie wyszedł na papierosa (choć nie pali), zjadł obiad, czytał gazetę czy zagadał się z kolegą to byłoby ok! A że akurat posiada specjalizację, do której musiał dojść latami nauki i pracy i mógł w tym czasie komuś pomóc, to kwalifikuje się do dyscyplinarnego zwolnienia! Naprawdę jesteście prawi i sprawiedliwi? Stawiacie zarzuty dyscyplinarne człowiekowi z takich niecnych postępków jak ratowanie komuś zdrowia lub życia w czasie kiedy mógł iść na papierosa? Wyrazy uznania dla Pani Kurowskiej i Walickiego jak bardzo walczą z ciężkimi naruszeniami obowiązków pracowniczych! - mówił.
- Szanowni Państwo, to co Państwo „prawi i sprawiedliwi” „koledzy i koleżanki” zgotowali Ojcu to obrzydliwa i niegodziwa farsa, która jest wyjątkową podłością polaną na dodatek mierżącą obłudą. I spieszę wyjaśnić dlaczego tak uważam. Wiem, że Ojca można nie lubić. Wiem, że potrafi odburknąć, być nieprzyjemnym w obyciu. Potrafi irytować. Jednym słowem ma swoje przywary powierzchowności i nie przykrywa ich uroczym uśmiechem nr 3 tulącym do serca wszystkich zbolałych, tylko potrafi odburknąć co mu pewnie popularności potrzebnej w działalności społecznej nie przysparza. Ale jednego nie można mu odmówić. Że żyje tą pracą i się w nią angażuje. Że przeżywa problemy służby zdrowia i szpitali powiatowych. Że myśli o tym czy w pracy czy poza. Że stara się, żeby przyciągnąć nowych lekarzy, niektóre oddziały ratować, gdzie się da to rozwijać, dbać o wynik finansowy, szukać środków. Że żyje tym szpitalem nie tylko w pracy i wiele dla niego poświęcił. Że mierzy się z ciągłym hejtem i twierdzeniami o „umieralni” bierze to na klatę i pracuje dalej starając się coś pozytywnego zrobić. I takiej osobie dajecie „dyscyplinarkę”? I to jest cios w samo serce właśnie. W zniszczenie tego o co się starał, czym żył, w co wkładał trud swoich wielu lat pracy. I na koniec zamiast podziękowań dyscyplinarka i oczerninenie." - podsumował i zwrócił się także do mieszkańców:
- Zwracam się więc do obecnych na Sali radnych, mediów, oglądających mieszkańców, wszystkich ludzi dobrej woli. Nie chodzi tu tylko o Ojca. Chodzi też o jakieś zasady. Ta sytuacja to studium przypadku, które pokazuje jak niektórzy funkcjonują – najpierw takie podłości jak do Ojca, a potem do ludzi promienne uśmiechy, wzniosłe oświadczenia, pozowanie na zbawców Ojczyzny i Powiatu. O każdej niegodziwości tej władzy mówcie. Nie przechodźmy nad nimi do porządku dziennego. Niech ludzie o nich wiedzą. Będą chcieli głosować na ludzi, którzy ich się dopuszczają – ich święte prawo. Ale niech wiedzą i niech nie dają się uwieść promiennym uśmiechom i pustym deklaracjom. Niech podejmują decyzje świadomie. - mówił.
Na koniec zaapelował o rozliczanie obecnej władzy z czynów, a nie pustych deklaracji oraz wyraził nadzieję na powrót do prawdziwych wartości w życiu publicznym. - Mam nadzieję, że prawo i sprawiedliwości jeszcze zatriumfuje i nie mówię tutaj o szyldzie, ale o prawdziwych wartościach – zakończył.
Radni nagrodzili wystąpienie Jerzego Żochowskiego brawami.
Anie starosta Iwona Kurowska, ani żaden inny członek zarządu powiatu, nie odniósł się podczas sesji do tego oświadczenia.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.