reklama

Pracownicy murem za dyrektorem. Odbyło się spotkanie w obronie Krzysztofa Żochowskiego

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Pracownicy murem za dyrektorem. Odbyło się spotkanie w obronie Krzysztofa Żochowskiego - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z powiatu garwolińskiego– Czy decyzja z 4 marca o dyscyplinarnym zwolnieniu pana dyrektora po sesji z 3 marca, kiedy pani starosta Kurowska w zasadzie utraciła większość w radzie, nie jest przypadkiem po to, żeby zwolnić to miejsce dyrektorskie, a tym samym móc kupczyć intratnym stanowiskiem w radzie powiatu garwolińskiego? – pytał podczas spotkania z pracownikami SP ZOZ w Garwolinie przewodniczący rady powiatu Michał Pałyska. Spotkanie zorganizowano w geście solidarności z dyrektorem Krzysztofem Żochowskim, którego zarząd powiatu chce zwolnić dyscyplinarnie po 17 latach pracy.
reklama

Przypomnijmy – 6 marca starosta Iwona Kurowska poinformowała o wniosku wystosowanym przez Radę Powiatu Garwolińskiego do sejmiku wojewódzkiego o zgodę na odwołanie dyrektora SP ZOZ w Garwolinie Krzysztofa Żochowskiego. Wieloletniemu dyrektorowi zarzucono w nim ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych. Murem za dyrektorem stanęli pracownicy garwolińskiej placówki, którzy 17 marca spotkali się z 9 radnymi powiatowymi, by wyrazić swoją opinię na temat planowanego zwolnienia dyrektora szpitala. 293 osoby podpisały także list poparcia w tej sprawie.

reklama

Na spotkaniu zabrakło 4 członków zarządu powiatu, którzy poparli dyscyplinarkę dla dyrektora. Nie przybyli także starosta, wicestarosta oraz pozostali dwaj członkowie zarządu.

Spotkanie rozpoczęło się od krótkiego wystąpienia dyrektor Krzysztofa Żochowskiego. – Dla mnie osobiście sytuacja jest dość trudna – wyznał, po czym, by „nie krępować dyskusji między personelem a radnymi”, opuścił salę, przekazując prowadzenie zastępcy Michałowi Rękawkowi.

To nie są zarzuty dla dyrektora, to są zarzuty dla lekarza”

reklama

  • To nie są zarzuty dla dyrektora, to są zarzuty dla lekarza. Ale tak się tutaj pracuje, są przepisy, opt-out, które wyłączają stosowanie przepisów kodeksy pracy, bo gdyby nie było takiej możliwości, to nie tylko ten zakład, ale cała służba zdrowia by nie funkcjonowała – mówił zastępca dyrektora i dodał: - Szkoda, że pozostali członkowie zarządu, na czele z panią starosta, tu się nie pojawili. W tej sprawie od samego początku zabrakło dialogu, a to jest najgorsze. - dodał.

Głos podczas spotkani zabierali też inni pracownicy placówki, którzy podkreślali, że branie dyżurów przez dyrektora Żochowskiego wynikało wprost z „potrzeb pacjentów i wieloletniego doświadczenia lekarza”. W ich opinii dyrektor w niesustannym kryzysie służby zdrowia sprawnie zarządzał placówką i znacząco przyczynił się do jej rozwoju. Wielokrotnie podkreślano, że przez 17 lat pracy na stanowisku dyrektora Żochowski nie przestał być czynnym zawodowo lekarzem, który niejednokrotnie uzupełniał grafik pogotowia czy oddziału chirurgicznego – była to służba i pomoc pacjentom. - Nigdy nie było tak, że pan dyrektor sam chciał te dyżury brać. Wręcz przeciwnie. Przekazywał te dyżury młodszym lekarzom. Podobnie było z dyżurami na sorze, gdzie brał te specyficzne dyżury w wigilię czy sylwestra – przekonywała jedna z lekarek.

reklama

Dziwi nas, że kiedy szpital ma pozytywny efekt ekonomiczny, to nagle zmienia się kapitana statku"

Jesteśmy zbulwersowani jako pracownicy, że o kwestiach szpitala dowiadujemy się z mediów. Chwała mediom za to, że podjęły ten temat, bo byśmy się pewnie nie dowiedzieli – mówił Marek Niedźwiedź, ordynator oddziału wewnętrzno-kardiologicznego. – Dziwi nas, że kiedy szpital ma pozytywny efekt ekonomiczny, mamy wdrożone procedury, żeby utrzymać rozwój, to nagle zmienia się "kapitana statku" – dodał i jednocześnie zapewnił, że personel szpitala nie chce brać udziału w grach politycznych, a jedynie świadczyć pomoc ludziom.

reklama

  • Pan dyrektor nam pomagał, ale nigdy nie było, żeby przyszedł prosić o dyżur. To ja chodziłem, błagałem, żebym mógł domknąć listę dyżurów. Nie rozumiem, że z tego czyni się zarzuty – podkreślał z kolei Paweł Sawiński, ordynator oddziału chirurgii.

  • – Przeciętnie ratujemy około 150 żyć ludzkich. W 2020 roku było 360 przyjęć, natomiast w ubiegłym roku tych przyjęć było już 1150 – wyliczał natomiast dr n.. med. Piotr Szmaus p.o. ordynator oddziału kardiologii. Wspomniał także, że oddział powstał głównie dzięki zaangażowaniu i inicjatywie dyrektora Żochowskiego, a prowincjonalny powiatowy szpital dorównuje dziś ośrodkom klinicznym. Przytoczył też historię 35-letniej matki trójki dzieci, która kilka miesięcy temu zjawiła się na jego dyżurze z ciężkim zawałem. – Gdyby nie było tego ośrodka, miałaby małe szanse przeżycia – mówił poruszony.

  • Lekarze wskazali także, że obecnie w garwolinskim szpitalu trwa walka o utrzymanie karetki i jeśli nie będzie obsady lekarskiej w karetce, to Garwolin może stracić stację pogotowia ratunkowego.

    Sposób w jaki jest to wykonane, jest niegodny”

    Żałujemy, że krzesło obok jest puste i że nie ma z nami pani starosty ani innych członków zarządu, bo tak naprawdę to oni byliby stroną w tej dyskusji. My nie mamy wglądu w dokumenty – mówił podczas spotkania przewodniczący rady Michał Pałyska. – Czy decyzja z 4 marca o dyscyplinarnym zwolnieniu pana dyrektora po sesji z 3 marca, kiedy pani starosta Kurowska w zasadzie utraciła większość w radzie, nie jest przypadkiem po to, żeby zwolnić to miejsce dyrektorskie, a tym samym móc kupczyć intratnym stanowiskiem w radzie powiatu garwolińskiego? – dodał.

    Głos zabrał także radny Marcin Kobus, który przyznał, że radni są tak samo zaskoczeni całą tą sytuacją. – Wydawało się nam, że kiedy jest problem, to idzie na komisje, komisje się wypowiadają i wtedy cała rada ma podejmować decyzję. Tu jednak jest jednoosobowy zarząd. Jedyna osoba, z zarządu, która potrafi się sprzeciwić, jest napiętnowana. Sposób w jaki jest to wykonane, jest niegodny. - mówił.

    Wtórowała mu Karolina Jamnicka-Kondej, członek zarządu powiatu oraz przewodnicząca komisji zdrowia: – Jest mi bardzo wstyd za zarząd powiatu garwolińskiego, który się dzisiaj nie zjawił. Zarząd składa się z pięciu osób. Cztery, które podjęły decyzję o zwolnieniu dyscyplinarnym pana dyrektora, dzisiaj się nie zjawiły. To nie przystoi. Jak się mówi A to, powinno się powiedzieć B. - powiedziała i zapewniła, że dla niej samej ta decyzja „była szokiem”.

    Spotkanie trwało prawie dwie godziny. Dyskusja na temat odwołania dyrektora przeniesie się teraz prawdopodonie na najbliższą sesję rady powiatu.

    reklama
    reklama
    Udostępnij na:
    Facebook
    wróć na stronę główną

    ZALOGUJ SIĘ

    Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

    e-mail
    hasło

    Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

    reklama
    Komentarze (0)
    Wczytywanie komentarzy
    reklama
    logo